
Witam was wszystkich ponownie. Dziś chciałbym zaprezentować kolejny model taniej chińskiej zgrzewarki blaszek do ogniw. Temat ten już niejeden raz był poruszany na YT, forach internetowych itp. w sensie, że to nie może działać, że tranzystory nie wytrzymują, i że w ogóle tego typu urządzenia mogą stanowić zagrożenie pożarowe o czym mogłem się przekonać na własne oczy, ale o tym później.
Zaczęło się od tego, że mam trochę ogniw 18650 do połączenia w pakiety i potrzebowałem stosownego tzw. narzędzia dorywczego. Nie do pracy na co dzień, tylko od święta. Więc szukałem taniego oraz szybkiego rozwiązania, które umożliwiłoby mi wykonanie takiej pracy chałupniczej. Pierwsze co zrobiłem, to poszukałem na ali jakiegoś w miarę sensownego rozwiązania. I znalazłem. Oczywiście były różne propozycje oferowanych w podobnej cenie jak również technologii urządzenia, które (patrząc po ocenach kupujących) niby działają.
Ja oczywiście upatrzyłem sobie wersję akumulatorową (tą najmocniejszą) na 8-miu rzekomo 200-stu amperowych tranzystorach MOSFET co łącznie daje prąd przewodzenia 1600A samych tranzystorów, bo na pewno PCB tyle nie wytrzyma.


Powiem tak. Na przesyłkę czekałem bardzo długo, bo i samemu sprzedającemu jakoś nie śpieszyło się, aby ten proces skrócić. Wysłał dosłownie ostatniego regulaminowego dnia AliExpres.
Przesyłkę otrzymałem kilka dni wstecz, ale dopiero dzisiaj miałem możliwość przeprowadzenia pierwszych prób ze względu na proces dopasowania tego ustrojstwa do współpracy z akumulatorem samochodowym oraz uchwytem z tzw. stopką/ krańcówką wyzwalającą. (Tymi „chińskimi pałeczkami do ryżu” dostarczonymi w komplecie nie miałem ochoty pracować)
Oto co otrzymałem;
Wszystko w komplecie zgodnie z opisem (niczego nie brakowało) poza tym, że z drugiej strony PCB była możliwość poprowadzenia kolejnego mostu szynowego oraz kolejnych 8-miu tranzystorów MOSFET.
Rzuciło też mi się w oczy, że zainstalowane tranzystory mocy miały różne numery serii produkcyjnej. (chyba ze 2 były takie same) Nie wiem jakie jest wasze zdanie w tej kwestii mając na uwadze fakt z jakim urządzeniem mamy do czynienia.
Przystąpiłem do montażu; (oczywiście brak jakiejkolwiek instrukcji/ opisu, no bo po co? To jest DIY)





OK.
Po złożeniu w całość przyszedł czas na wstępne uruchomienie tzw. próby funkcjonalne.


Hmm. Wygląda na to, że wszystko działa zgodnie z opisem.
Wyświetlacz naprzemiennie pokazuje napięcie na zaciskach urządzenia, oraz zadany prąd, a raczej czas procesu zgrzewania co teoretycznie w jakimś stopniu ma odzwierciedlać energię oddawaną na elektrody robocze. Jest to pomiar naprawdę bardzo przybliżony, ponieważ układ mierzy jedynie napięcie, a nie mierzy wartości przepływającego prądu, który akurat jest tu kluczowym parametrem do obliczenia oddanej energii na elektrody w zadanym czasie.
Regulacja nastaw zgodnie z opisem przyciskami góra i dół, przy czym nie ma tu tzw. szybkiego przewijania cyfr (jedno kliknięcie to jeden skok wartości). Dłuższe przytrzymanie prawego przycisku wyłącza bądź włącza urządzenie, natomiast przytrzymanie lewego przycisku (na ali nie jest to dokładnie opisane, ale ja sprawdziłem) włącza parametr A0 i A1. Te parametry ustawiają tylko czas reakcji urządzenia po zadziałaniu krańcówki, stopki czy też pedału. Ze zwłoką, bądź bezzwłocznie, z tym, że parametr ze zwłoką daje możliwość oddania do 5 udarów na jednym zgrzewaniu, które występują w odstępach co ok. 0,5s.
Sprawdziłem też zabezpieczenie podnapięciowe (poniżej 10V) działa. Przed wyzwoleniem tranzystorów wyświetlacz jest wygaszany, też prawidłowo, bo rozchodzi się o to, aby kondensator 1000uF zdołał utrzymać wystarczające napięcie do wysterowania bramek tranzystorów w czasie zgrzewania, czyli w momencie, w którym napięcie akumulatora może spaść poniżej wartości 10V.
Przeprowadziłem też test na żarówce. Czasów nie miałem czym zmierzyć, ale dla max wartości (d99) jak na moje oko wyszło ok. 0,2s
No dobrze, skoro układ po podstawowych testach fizycznie jest zdolny do pracy, to należałoby dokonać jego integracji do moich potrzeb.
Na początek zamówiłem 3m linki 25mm2, odpowiednie końcówki oczkowe 25/ fi 8. Jedne do zaciśnięcia na tzw. baty, a drugie miedziane do wykonania redukcji dla tych chińskich przewodów dostarczonych w zestawie. Oczywiście mógłbym od razu podłączyć się do PCB, ale miałem złe przeczucie. Przekrój tych chińskich przewodów mógł wskazywać, że służą one nie tylko do zasilania układu, ale i też do ograniczenia prądu udarowego, dlatego moje przewody 25mm2 wolałem połączyć przez redukcję.


Kupiłem także odpowiednie krokodylki do klem akumulatora, a także w miarę tani oraz solidny uchwyt do zgrzewania. Te chińskie (drukowane 3D) ze sterczącymi sprężynami na wierzchu przy zaciskach elektrod jakoś mnie nie przekonały. Może dlatego że jestem starej daty polskiej myśli technicznej.



Teraz przyszedł czas na zarobienie dociętych batów, zaprasowanie końcówek oraz połączenia wszystkiego w całość.




I gotowe.

Na początek do prób wziąłem starą zużytą baterię R20 oraz dostarczony w zestawie odcinek blaszki 0,15 X 6mm.
Ustawiam najmniejszą moc. (d01) Zgodnie ze specyfikacją ma to odpowiadać prądowi 100A.
Dociskam elektrody, jest beeb. Patrzę heh, żadnego śladu na niklu. No dobra to jeszcze raz, tylko kilka udarów pod rząd. No i co? I dalej nic. Brak oznak przepływającego prądu. To wyglądało tak, jakby cała energia, która powinna zostać przeniesiona na elektrody została wytracona w tej rzekomej końcówce mocy 1600A.
No dobra skoro 1% nie daje efektu, to jedziemy MAX (d99) czyli rzekome 200A (akumulator w zakresie zgrzewarki od 45-60Ah, tak więc można)
Dociskam elektrody i od razu prąd/ siła elektrodynamiczna szarpnęła batami (przewody zasilające, robocze) No ok. tak powinno być. A być powinno, gdyby to zrobiły sprawne tranzystory, a nie stopnie na zwarciach kanały tych tranzystorów. O matko zanim oderwałem elektrody, to blaszka zrobiła się czerwona, a z końcówki mocy poszło trochę dymu i się roztopiła cyna w niektórych miejscach.
To było pierwsze zgrzewanie blaszki jakie kiedykolwiek wykonałem, i mam nadzieję, że nie ostatnie, bo dla tej zgrzewarki było ostatnie. Układ żyje (scalak), bo tranzystory sterowane poprzez PC817. Ale końcówka mocy ubita na amen.
Tak wygląda ogniwo;
A tak zgrzewarka; Widać tu lutowie, które pod wpływem temperatury oraz siły dynamicznej zostało wypchnięte na pady tranzystorów.
Podsumowanie:
Cóż mogę powiedzieć. Miałem nadzieję, że uda mi się pozgrzewać te pakiety, ale wyszła jedna wielka lipa

Pytanie czy można pospawać porządnie ogniwa z akumulatora 60Ah? Pewnie, że można pod warunkiem, że moduł mocy będzie wielkości całego urządzenia, (które zaprezentowałem) przystosowany do montażu na szynę, albo zacisków śrubowych. Takie moduły nie są tanie, ale też i nie posiadają fikcyjnych parametrów, oraz są w stanie osiągnąć fizyczne wartości prądu rzędu kilku kA (przynajmniej te niskonapięciowe)
Powiem tak: Kupując to cacko w ogóle nie brałem pod uwagę wartości prądu 1600A, ale miałem nadzieję, że przy współczesnej technologii tranzystorów MOSFET wytrzyma to chociaż 1/3 tego co zadeklarowano.
Zapewne jak by zastosować dobrej jakości tranzystory, to być może urządzenie by nie spłonęło, a większość energii zostałaby oddana na elektrody.
Chyba tyle w krótkim skrócie, o ile ktoś chciałby kupić sobie coś podobnego.