Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Monitor CRT SANYO-EZV FRANKENSTEIN odbudowa oraz uruchomienie po 30 latach

coberr 20 Jun 2022 18:01 9198 39
Altium Designer Computer Controls
  • #31
    CMS
    Administrator of HydePark
    puchalak wrote:
    Na studiach dorabiałem w serwisie mającym autoryzację Panasonica.


    Hmm. Miałem w tamtych latach studenta na dochodnego i miałem autoryzację Panasonica. Czy to było może na ulicy Elbląskiej? :)
  • Altium Designer Computer Controls
  • #32
    puchalak
    Level 15  
    Nie. To był Kraków. W Wa-wie autoryzację miała ABC Data, zresztą chyba nasz bezpośredni licencjonodawca.
  • Altium Designer Computer Controls
  • #33
    CMS
    Administrator of HydePark
    Nie ABC DATA, tylko Abc Data Serwis Sp. z o.o.
    ABC DATA już wtedy byłą całkiem sporą hurtownią. Aczkolwiek korzenie mamy wspólne. Gdy powstała firma ABC DATA, to był to serwis drukarek firmy Star Micronics. Potem się rozdzieliliśmy. ABC DATA stała się hurtownią, a my zostaliśmy serwisem drukarek i monitorów, w tym Tego nieszczęsnego Panasonica (autoryzacja).
  • #34
    puchalak
    Level 15  
    CMS wrote:
    Nie ABC DATA, tylko Abc Data Serwis Sp. z o.o....

    O właśnie - Abc Data Serwis. Jest to dla mnie już trochę zaprzeszłość, więc nie pamiętam dobrze. Autoryzacje na drukarki Stara też mieliśmy scedowaną przez nich jeszcze w latach 90tych. Prawdziwą zmorą były jednak laserówki Panasonica serii KX-P6xxx z absurdalną trwałością, a w zasadzie nietrwałością zespołu bębna, wyłączonego jako "część eksploatacyjna" z ochrony gwarancyjnej, za to w cenie 50% ceny drukarki. Dziś taka polityka nie dziwi, wtedy oczekiwało się uczciwszego podejścia do klienta.
  • #35
    CMS
    Administrator of HydePark
    puchalak wrote:
    scedowaną przez nich jeszcze w latach 90tych.


    Nie nich, tylko nas :). Abc Data Serwis nadal się nieźle miewa, choć naprawiam już inny sprzęt.
    puchalak wrote:
    Prawdziwą zmorą były jednak laserówki Panasonica serii KX-P6xxx z absurdalną trwałością, a w zasadzie nietrwałością zespołu bębna


    Te akurat bardzo lubiłem i sam miałem 6500 w domu przez parę lat. Zresztą 12000 kopii to nie był zły wynik. Problemem było to, że one się bardzo łatwo naświetlały, np. przy wyjmowaniu zaciętego papieru).
    Zmory to były KX-p7xxx padało to na potęgę. I mój ulubiony błąd E30, opisany w serwisówce jako "call service" (WTF to ja jestem serwis przecież :). Panasonic nakazywał wymianę płyty, a wystarczyło zrobić reset, trzymając przycisk i otwierając drzwiczki) :). Miło się gada...

    Ale nie róbmy autorowi offtopu.
  • #36
    puchalak
    Level 15  
    Ok nie róbmy. To tylko jeszcze na koniec. Drukarek KX-P6xxx trafiło do nas przez parę lat mnóstwo. Zabawna była też pewna sezonowość usterek wynikającą zapewne z partii elementów, które trafiały do producenta. Czyli np. przez lata nie trafiła żadna drukarka ze spaloną grzałką-lampką fusera, po czym w krótkim okresie przyszło kilkadziesiąt z taką usterką. Co do zespołów drukujących to Wasza :D polityka też się zmieniała. Był czas gdy się je wymieniało w uzasadnionych przypadkach (one niekiedy padały bez winy klienta - np obsypywał się toner), był czas że wszystkich równo się wysyłało na drzewo. Generalnie dostaliśmy później nieoficjalną wskazówkę, by wyjątkowo awanturliwym klientom wymieniać dla świętego spokoju. :D . Ale faktycznie chyba nigdy później nie powstała już tak zgrabna drukarka laserowa, zajmująca w rzucie pionowym tak mało miejsca na biurku.
    W każdym razie żadna późniejsza praca, pewnie dużo bardziej nobilitująca niż tamta, nie dała mi tyle radości i przyjemności. Uwielbiałem naprawiać te badziewia. Firma była w urokliwym miejscu w starej części miasta, gdzie dziś są jedynie knajpy i hostele. Mieliśmy też swoich "podwykonawców" od rzeczy niemożliwych, czyli np dziadka, który potrafił rozebrać nierozbieralną 24 igłową głowicę, przewinąć kilka cewek elektromagnesów i to wszystko poskładać. Innego który "odlewał" z jakiegoś gluta trybiki do drukarek mając za wzór okruchy oryginału. Pewnie już nie żyją, podobne jak większość serwisów.
  • #37
    CMS
    Administrator of HydePark
    puchalak wrote:
    od rzeczy niemożliwych, czyli np dziadka, który potrafił rozebrać nierozbieralną 24 igłową głowicę,


    Toć to była bułka z masłem, nie było głowic nierozbieralnych. Nie przewijałem cewek tylko podmieniałem z głowic dawców (i on pewnie też tak robił). Lubiłem tą robotę, szybka prosta i wtedy dobrze płatna a do tego wygląda to na "rocket science" :) 24 igły, 24 młoteczki, 24 sprężynki, 24 cewki, 24 tłumiki, jeden pająk plastikowy, jeden pająk metalowy, przekładka "pająkowa" z "folii", dwie prowadnice na 24 igły każda, a same igłu grubości ułamków milimetra i długości kilkudziesięciu, no i wszystko, to o czym po latach już zapomniałem. A całość zamknięta w obudowie o średnicy 1,5 pięciozłotówki. To były czasy... U mnie w firmie "na przyjęciach sprzętu" do tej pory pracuje igłowa drukarka STAR'a.

    Dodano po 4 [minuty]:

    P.S.

    Używałeś może panasonic'owego programu DEALER do przyjmowania sprzętu? (pewnie tak). Może mi coś podpowiesz.
  • #38
    puchalak
    Level 15  
    Niestety nic nie pamiętam. To było ponad 20 lat temu. A do tego papierologię napraw gwarancyjnych ogarniał mój kolega.
  • #39
    keseszel
    Level 26  
    Wrzucę swoje 3 grosze. Wykonałeś kawał nikomu niepotrzebnej, bezsensownej roboty dla własnej satysfakcji. Zupełnie jak ja. :-) Swoją drogą, całkowita dekompozycja płyty.. Niezły hardcore. Najważniejsze, że działa i jest satysfakcja.
  • #40
    coberr
    Level 20  
    keseszel wrote:
    Wrzucę swoje 3 grosze. Wykonałeś kawał nikomu niepotrzebnej, bezsensownej roboty dla własnej satysfakcji. Zupełnie jak ja. Swoją drogą, całkowita dekompozycja płyty.. Niezły hardcore. Najważniejsze, że działa i jest satysfakcja.


    Takich hardkorow jeszcze jest kilka zaległych :)
    Natomiast czy niepotrzebnej roboty? generalnie jest to częśc większego planu - moze kiedyś uda się go zrealizować :)
    co do dekompozycji - opisałem dokładnie przyczyny. (nie tylko w tym modelu :))
    Tak na dobrą sprawę - zawsze lubiłem inżynierie wsteczną. To też po części jest przyczyna - czyli dogłębne dociekanie - co gdzie i jak :)
    W zasadzie moze kolega potraktowac to jak taki zestaw "młody elektronik" - do samodzielnego montażu :D
    co do satysfakcji - no coż - w dzisiejszych chorych czasach coraz gorzej o nią... WIęc człowiek cieszy sie czasem chociaż tak małymi rzeczami - zwłaszcza , że zdrowia na żadne nowości już ni ma :)
    Pozostają zatem chociaz takie starocie. A myśle, że warto jeszcze te " okruchy" starej techniki pokazać - bo za pare lat już niczego nie będzie... (jak mawia klasyk )