Od dawna kolekcjonuję stare kalkulatory z wyświetlaczami VFD lub LED i zegarki naręczne z wyświetlaczami LED.
Zaczęto je produkować na początku lat 70-tych XX wieku, a więc niektóre mogą liczyć ponad 50 lat.
Niektóre trafiają do mnie z niegroźnymi usterkami i takie staram sie doprowadzać do stanu pełnej sprawności w pierwszej kolejności.
Inne jednak mają takie uszkodzenia, że w warunkach amatorskich nie ma szans na ich rewitalizację. Zwykle mają pozrywane połączenia między strukturą a płytką drukowaną lub uszkodzony wyświetlacz.
Takie egzemplarze czekają na ten moment gdy będę miał dostęp do maszyny wykonującej połączenia złotym drucikiem poprzez termo- lub ultra-kompresję.
Nie wiem czy kiedykolwiek będzie taka możliwość, ale nadziei nie tracę i takich zegarków nie wyrzucam.
Ostatnio przeglądając swoje zasoby trafiłem na niemal doszczętnie zniszczony zegarek polskiej produkcji.
Na imię mu było chyba Unitra Warel DW-2005 albo podobnie.
Czarna, plastikowa, tandetna obudowa z czerwoną szybką.
Ze środka tego kadłubka wydobyłem jednak nieuszkodzony werk produkcji Sanyo.
Poszperałem trochę i w starych zapiskach znalazłem schemat tego ustrojstwa a raczej schemat zewnętrznych połączeń kwarcu, przycisków, trymera i zasilania.
Podłączyłem to na kabelkach i o dziwo moduł ruszył od pierwszego kopnięcia.
Postanowiłem że zrobię z niego zegarek męski na rękę.
Niestety typowe koperty zegarków LED nie mają czterech przycisków.
Za to jeden ze starych zegarków LCD miał kopertę, która poza niewłaściwym szkiełkiem miała wszystko czego było trzeba.
Zegarek ten był uszkodzony, a poza tym nie zbieram raczej szmelcu LCD.
Wyprułem mu zatem flaki a kopertę odczyściłem. Teraz jest jak nowa.
Pomierzyłem wszystkie odstępy, zagłębienia i średnice i zabrałem się do robienia płytki pasującej zarówno do posiadanego werku jak i obudowy.
Roboty nie było wiele, bo schemat raczej prosty.
Pod Altium zajęło mi to około godziny.
Oto artwork pod Altium:
Następnie płytka została namalowana na laminacie:
i wytrawiona w tradycyjny sposób:
Po zdjęciu farby wygląda to troche lepiej:
Płytkę należało dociąć po zewnętrznym okręgu:
I wyfrezować w kilku miejscach by przyciski i werk miały gdzie sie zmieścić:
Teraz osadzenie werku, kwarcu, trymera, diody zabezpieczającej i kilku blaszek kontaktowych:
Wiem, luty nie powalają urodą, ale są solidne i nie zwierają, a to najważniejsze.
Werk zawiera wyświetlacz ( jak widać ), kilka kondensatorków, strukturę zegarka ( MCX1201 ) i drivery katod ( UL1121 ).
Brakujące elementy widać dolutowane na płytce przejściowej.
Całość jednak działa jak należy:
Z regulacją było trochę zabawy, gdyż trymer nie ma oznaczonej pozycji najmniejszej pojemności.
Musiałem ją określić podłączając trymer do miernika pojemności.
Tak dowiedziałem się, że jego zakres lezy między 3pF a 42pF. Reszta to już łatwizna.
Samą kopertę wyposażyłem w czerwony filtr:
I teraz cieszę się "prawie" klasycznym zegarkiem LED jakie można jeszcze czasem zobaczyć na ręce aktorów w starych filmach.
Jak widać nie ma tu technologii kosmicznej ani super precyzji a tylko trochę pasji do staroci.
Postanowiłem przedstawić szanownym Kolegom swój projekt nie po to by się pochwalić ( tylko czym skoro to raczej łatwe i chyba każdy by potrafił, choć nie każdemu się chce ), ale by pokazać, że można ciekawe staroci przywrócić do życia niewielkim nakładem pracy i środków.
Gdybym miał dziadka albo ojca, to zapewne ucieszyliby się otrzymawszy taki oldskulowy prezent na urodziny lub pod choinkę, a tak będę musiał sam go nosić.
Aha, jeszcze jedno. Oryginalnie werk był zasilany z dwóch ogniw SR44, ale jako że nowa koperta jest nieco płytsza ( cieńsza ) swój zegarek zasilam z jednego ogniwa CR2032.
Ostateczny efekt jest taki:
Zegarek wskazuje czas i datę a więc ma wszystko to co klasyczny zegarek mieć powinien.
Może za jakiś czas wymienię szybkę na czerwony filtr by wygląd był już całkiem oryginalny.
Zaczęto je produkować na początku lat 70-tych XX wieku, a więc niektóre mogą liczyć ponad 50 lat.
Niektóre trafiają do mnie z niegroźnymi usterkami i takie staram sie doprowadzać do stanu pełnej sprawności w pierwszej kolejności.
Inne jednak mają takie uszkodzenia, że w warunkach amatorskich nie ma szans na ich rewitalizację. Zwykle mają pozrywane połączenia między strukturą a płytką drukowaną lub uszkodzony wyświetlacz.
Takie egzemplarze czekają na ten moment gdy będę miał dostęp do maszyny wykonującej połączenia złotym drucikiem poprzez termo- lub ultra-kompresję.
Nie wiem czy kiedykolwiek będzie taka możliwość, ale nadziei nie tracę i takich zegarków nie wyrzucam.
Ostatnio przeglądając swoje zasoby trafiłem na niemal doszczętnie zniszczony zegarek polskiej produkcji.
Na imię mu było chyba Unitra Warel DW-2005 albo podobnie.
Czarna, plastikowa, tandetna obudowa z czerwoną szybką.
Ze środka tego kadłubka wydobyłem jednak nieuszkodzony werk produkcji Sanyo.
Poszperałem trochę i w starych zapiskach znalazłem schemat tego ustrojstwa a raczej schemat zewnętrznych połączeń kwarcu, przycisków, trymera i zasilania.
Podłączyłem to na kabelkach i o dziwo moduł ruszył od pierwszego kopnięcia.
Postanowiłem że zrobię z niego zegarek męski na rękę.
Niestety typowe koperty zegarków LED nie mają czterech przycisków.
Za to jeden ze starych zegarków LCD miał kopertę, która poza niewłaściwym szkiełkiem miała wszystko czego było trzeba.
Zegarek ten był uszkodzony, a poza tym nie zbieram raczej szmelcu LCD.
Wyprułem mu zatem flaki a kopertę odczyściłem. Teraz jest jak nowa.
Pomierzyłem wszystkie odstępy, zagłębienia i średnice i zabrałem się do robienia płytki pasującej zarówno do posiadanego werku jak i obudowy.
Roboty nie było wiele, bo schemat raczej prosty.
Pod Altium zajęło mi to około godziny.
Oto artwork pod Altium:

Następnie płytka została namalowana na laminacie:

i wytrawiona w tradycyjny sposób:

Po zdjęciu farby wygląda to troche lepiej:

Płytkę należało dociąć po zewnętrznym okręgu:

I wyfrezować w kilku miejscach by przyciski i werk miały gdzie sie zmieścić:

Teraz osadzenie werku, kwarcu, trymera, diody zabezpieczającej i kilku blaszek kontaktowych:

Wiem, luty nie powalają urodą, ale są solidne i nie zwierają, a to najważniejsze.
Werk zawiera wyświetlacz ( jak widać ), kilka kondensatorków, strukturę zegarka ( MCX1201 ) i drivery katod ( UL1121 ).
Brakujące elementy widać dolutowane na płytce przejściowej.
Całość jednak działa jak należy:

Z regulacją było trochę zabawy, gdyż trymer nie ma oznaczonej pozycji najmniejszej pojemności.
Musiałem ją określić podłączając trymer do miernika pojemności.
Tak dowiedziałem się, że jego zakres lezy między 3pF a 42pF. Reszta to już łatwizna.
Samą kopertę wyposażyłem w czerwony filtr:

I teraz cieszę się "prawie" klasycznym zegarkiem LED jakie można jeszcze czasem zobaczyć na ręce aktorów w starych filmach.
Jak widać nie ma tu technologii kosmicznej ani super precyzji a tylko trochę pasji do staroci.
Postanowiłem przedstawić szanownym Kolegom swój projekt nie po to by się pochwalić ( tylko czym skoro to raczej łatwe i chyba każdy by potrafił, choć nie każdemu się chce ), ale by pokazać, że można ciekawe staroci przywrócić do życia niewielkim nakładem pracy i środków.
Gdybym miał dziadka albo ojca, to zapewne ucieszyliby się otrzymawszy taki oldskulowy prezent na urodziny lub pod choinkę, a tak będę musiał sam go nosić.
Aha, jeszcze jedno. Oryginalnie werk był zasilany z dwóch ogniw SR44, ale jako że nowa koperta jest nieco płytsza ( cieńsza ) swój zegarek zasilam z jednego ogniwa CR2032.
Ostateczny efekt jest taki:

Zegarek wskazuje czas i datę a więc ma wszystko to co klasyczny zegarek mieć powinien.
Może za jakiś czas wymienię szybkę na czerwony filtr by wygląd był już całkiem oryginalny.
Cool? Ranking DIY