Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

gaz4 24 Oct 2022 11:13 6693 246
Computer Controls
  • #1
    gaz4
    Level 33  
    Zauważyłem, że wokół OZE krąży mnóstwo mitów. Z obu stron, jedni je przeceniają inni lekceważą. Albo gorzej, wręcz szkalują - niedawno usłyszałem o "złodziejach wiatru" co rzekomo ma doprowadzić do katastrofy ekologicznej :D Chciałbym rozpocząć dyskusję o prawdziwym potencjale OZE, o tym co jeszcze można z tej technologii wydusić i co trzeba zrobić aby jak najlepiej nam służyły. Na jak najbardziej profesjonalnym poziomie, a nie tekstach ze stopwiatrakom.eu itp oszołomów. Jak gdzieś nie potrafią podać konkretnych liczb to proszę darować sobie przytaczanie jako argumentu. Nieważne za czy przeciw. Bo "tylko prawda jest ciekawa" i tu chciałbym się do niej zbliżyć tak mocno jak to tylko możliwe.

    Na początek wiatr wokół którego krąży najwięcej mitów. Nic dziwnego gdyż jest to najmniej intuicyjny rodzaj OZE więc "humaniści" mają problem ze zrozumieniem zależności między mocą, energią, siłą wiatru czy "capacity factor" jak po angielsku nazywa się współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej. Podstawą zrozumienia wszelkich złożoności jest wzór na moc wiatru:

    moc = 1/2 * powierzchnia * gęstość powietrza * szybkość wiatru^3

    W przypadku wiatraków chodzi o powierzchnię zataczaną przez łopaty. Największy problem ze zrozumieniem w/w zależności jest w sile wiatru do trzeciej potęgi. Oznacza to, że 2x mniejsza szybkość wiatru daje 8x mniejszą moc. Jest to źródło rozczarowania osób które kupiły wiatraki o mocy 4 kW i okazało się, że po zamontowaniu na dachu średnio dają kilkadziesiąt W. Po prostu 4 kW najczęściej dotyczy prędkości wiatru 12 m/s (czasami dla podrasowania wyników producenci podają ją dla np. 16 m/s). Czyli dla 6 m/s będzie to 500W (w podrasowanym tyle dla 8 m/s), a dla typowej dla terenu zabudowanego 3 m/s "oszołamiajace" 60W (podrasowany tyle osiągnie przy 4 m/s). Tabele z prędkością wiatru w różnych jednostkach, gęstością powietrza w różnych temperaturach oraz mocą obliczoną dla 15 stopni w poniższym linku:

    http://www.uwm.edu.pl/kolektory/silownie/wiatr.html

    Dodano po 20 [minuty]:

    O ile w/w nieliniowa zależność mocy od prądkości wiatru dla wielu nie sprawia problemu to gorzej jest z "capacity factor". Ta sprawa jest tak nieintuicyjna, że do omówienia posłużę się arkuszem kalkulacyjnym który przy okazji pokaże inne parametry. Na początek rozkład Weibulla pokazujacy jak często można sie spodziewać wiatru o danej prędkości:

    https://keisan.casio.com/exec/system/1180573175

    Wyżej link do kalkulatora gdzie można obliczyć w/w rozkład dla dowolnej prędkości wiatru. W parametrze "percentile x" podajemy szybkość wiatru dla jakiej obliczamy prawdopodobieństwo. W shape "parameter a" kształt krzywej który dla wiatru zawiera się między 2 i 3, na lądzie najbliżej 3 więc tyle podstawiałem dla swoich obliczeń. W "scale parameter b" podstawiamy średnią prędkość wiatru dla danej lokacji. Gdy użyjemy "scale parameter b" = 3 oraz "scale parameter b" = 7 otrzymamy rozkład jak w poniższej tabeli. Wyniki dla konkretnej prędkości są podawane w "probability density", w "lower cumulative" prawdopodobieństwo dla prędkosci mniejszych od wybranej, a w "upper cumulative" dla wiekszych. W tabeli przyjąłem zakres od 3 m/s bo mniejsze nie są wykorzystywane przez wiatraki do 12 m/s gdyż jak widać w w/w rozkładzie Weibulla szybszy wiatr występuje bardzo rzadko więc nie wpływa w istotny sposób na osiągi. To co wyżej opisałem wystarczy do analizy konkretnych wiatraków, poniżej przykładowy o mocy 2 MW co jest dominującą w Polsce konstrukcją.

    https://pl.wind-turbine-models.com/turbines/34-gamesa-g80

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Na zielono zaznaczyłem dwa najważniejsze parametry czyli moc zainstalowaną oraz powierzchnię wiatraka. Moc dla poszczególnych prędkości pochodzi z wykresu i jak widać dla tej konstrukcji uzysk energii dla stanowiska o średniej prędkosci wiatru 7 m/s wynosi bez mała 4 GWh rocznie. Współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej tylko 22.4% co często jest podnoszone jako argument przeciwko tej technologii. Otóż "capacity factor" jest jednym z niewielu parametrów wiatraka które można bardzo łatwo modyfikować. Wyobraźmy sobie, że mamy dokładnie taką samą konstrukcję jak w/w Gamesa G80 ale zamiast 2 MW generatora wstawiono tam 1 MW. Po tej modyfikacji parametry pracy w dokładniej tej samej lokacji będą wyglądały tak:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    To najmniej intuicyjna zależność z której nawet "umysły ścisłe" często nie potrafią zrozumieć. Ta drobna zmiana sprawia, że współczynnik wykorzystania mocy zainstalowanej rośnie niemal dwukrotnie (z 22.4% do 40.8%) przy niewielkiej (ok. 10%) utracie wyprodukowanej energii. Jak długo za energię z wiatraków płacono stałą cenę i nie było żadnych wyłączeń tak długo producenci szli na jak najmniejszą powierzchnię na kW bo dawało to wyższą produkcję energii. A to oznacza, że na rynku dominowały wiatraki jak w/w które osiągały niskie współczynnik wykorzystania mocy, po prostu to sie najbardziej opłacało. Ale sytuacja się zmienia, w Europie coraz częściej są nadwyżki mocy z wiatru co wymusza ograniczenia produkcji więc obecnie stawia się wiatraki z większą powierzchnią na kW. Co prawda nie tak dużą jak w tym teoretycznym przykładzie (ok. 5 m2/kW) ale 4 m2/kW są coraz powszechniejsze. W ten prosty sposób "wygładza się" moc dostarczaną przez wiatraki - nieintuicyjne ale jak widać skuteczne :)
  • Computer Controls
  • #2
    stomat
    Level 37  
    Jaka konkluzja? Co nowego mielibyśmy sobie uświadomić podczas tej dyskusji?
  • #3
    gaz4
    Level 33  
    stomat wrote:
    Jaka konkluzja? Co nowego mielibyśmy sobie uświadomić podczas tej dyskusji?


    Choćby to co wyżej napisałem. "Capacity factor" nie jest żadnym nieosiagalnym fetyszem, jego podniesienie jest banalnie proste. A jak masz jakieś uwagi to wal śmiało, proszę tylko o konkrety. Zamiast tysiąca słów jak jeden z kolegów w dyskusji na temat kryzysu w Europie proszę o liczby. Wyżej dwie tabele oraz załącznik który można uruchomić na arkuszu kalkulacyjnym więc pole do merytorycznej dyskusji olbrzymie.

    Dodano po 9 [godziny] 20 [minuty]:

    Aby nie było tak dużej teorii odrobina praktyki:

    https://globenergia.pl/wiatraki-w-2021-wyprod...ponad-4-razy-wiecej-energii-niz-fotowoltaika/

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Tak wyglądała produkcja energii elektrycznej w Polsce w 2021r. Z boku podano uzysk z poszczególnych źródeł OZE i wiatraki wyprodukowały 16.5 TWh. Na początku roku wiatraki miały moc w okolicy 6.4 GW, na koniec nieco przekroczyły 7 GW więc ta wartość odpowiada ok. 30% wykorzystaniu mocy zainstalowanej. Jest to typowa wartość z ostatnich lat, tylko w mało wietrzne lata spadała do ok. 25%. Ponieważ nowe konstrukcje są stawiane na wyższych wieżach (dostęp do silniejszego wiatru) oraz mają większą powierzchnię śmigieł na kW można spodziewać się niewielkiego wzrostu "capacity factor".

    Co do PV to dane nie obejmują autokonsumpcji u prosumentów. Tu sprawa jest znacznie prostsza niż w przypadku el. wiatrowych i średnia produkcja z 1 kWp wynosi 1 MWh rocznie. Czyli w tym roku powinno być ok. 10 TWh (wliczając autokonsumpcję), a w przyszłym 13-14 TWh. Chociaż wydaje się, że PV gonią el. wiatrowe to jeszcze długo nie dogonią. W tym roku el. wiatrowe mogą przekroczyć 8 GW co oznacza ponad 20 TWh o ile wietrzność będzie w pobliżu średniej. Przy zachowaniu obecnego tempa inwestycji w 2023 zbliżymy się do 25 TWh, a w 2025 osiagniemy 30 TWh. . I to wszystko na lądzie bo morskie nie wiadomo kiedy wystartują. Tyle wyprodukuje aż 30 GW PV co stanowi wartość wyższą od tego co w obecnych warunkach jesteśmy w stanie skonsumować więc albo zrobimy coś co pozwoli PV dalej sie rozwijać albo na w/w wartości wszystko się zatrzyma.

    El. biomasowe to na razie margines. I dobrze bo to paliwo do wykorzystania lokalnie, w dodatku lepiej sprawdza się w produkcji ciepła. To, że nie musimy dokonywać tzw "transferów statystycznych" czyli de facto płacić grubej kasy za brak OZE zawdzięczamy głównie drewnu opałowemu. To ono dosłownie w ostatniej chwili uratowało naszą statystykę dając ponad 15% OZE w energii końcowej.
  • Computer Controls
  • #4
    stomat
    Level 37  
    No tak, proponujesz zainwestować tyle ile dla wiatraka 2 MW a uzyskać 1 MW, przecież to znacznie przedroży inwestycję.
    Poza tym, nie wiem jak to jest ale czy w momencie gdy energia generowana na śmigle przekroczy możliwość odbioru jej przez mały generator cała maszyna nie musi być zahamowana? Czyli w twoim przykładzie przy wietrze powyżej 9 m/s byłoby już zero. Albo trzeba by zmniejszyć powierzchnię śmigieł, jak to robili dawni młynarze
    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia
    lub zmienić kąt natarcia. To chyba nie jest takie proste jak ci się wydaje.
    Poza tym pozostaje kwestia odbioru tej energii. Dawniej młynarz, gdy nie wiało, to pił z szewcem w knajpie, a jak wiało to mu pot leciał po plecach i mełł ile się dało i stawiał mąkę w magazynku. Potem ją sprzedał. Z energią niestety tak nie jest, cała wyprodukowana energia musi zostać w tym samym momencie zużyta. Dopóki nie ma sensownych sposobów magazynowania energii, a nie ma, to potrzebujemy jednak sterowalnych źródeł energii. OZE jako niesterowalne muszą pozostać tylko dodatkiem.
  • #6
    User removed account
    Level 1  
  • #7
    Pi111
    Level 24  
    Czysty krzem ze zużytych modułów fotowoltaicznych już dziś, w warunkach laboratoryjnych, potrafią odzyskać naukowcy z Politechniki Gdańskiej. Teraz zbadają, czy opracowaną przez nich technologię można wdrożyć na skalę przemysłową

    Na tym kosztownym pierwiastku bazuje nie tylko fotowoltaika, ale i cała elektronika. Rozwiązanie z PG pozwoli na ograniczenie zużycia cennych materiałów i energii w procesach dalszej produkcji oraz ilości odpadów.

    W ramach projektu finansowanego z programu VENTUS przeprowadzone zostaną prace przedwdrożeniowe, mające na celu uruchomienie przemysłowego procesu recyklingu modułów fotowoltaicznych (PV) wytworzonych na bazie mono- i polikrystalicznych ogniw krzemowych pozyskanych z wyeksploatowanych lub uszkodzonych modułów. Naukowcy będą bazować na opracowanym w ubiegłych latach w Katedrze Konwersji i Magazynowania Energii na Wydziale Chemicznym PG sposobie recyklingu modułów PV, który został opatentowany w 2014 roku. Pod koniec 2021 r. Politechnika Gdańska udzieliła licencji wyłącznej do korzystania z wynalazku firmie, która jest partnerem przemysłowym w projekcie.

    Opracowaliśmy, chroniony patentem, sposób wydobywania ogniwa krzemowego z modułu, tak, aby w procesie odzysku pozostał krzem o czystości 99,99 proc. i można było go ponownie wykorzystać w produkcji ogniw PV. Nasza technologia jest wyjątkowa jeśli chodzi o odzysk czystego krzemu i nie ma obecnie w publikacjach naukowych na świecie podobnych rozwiązań, choć wiemy, że przemysł za granicą prowadzi działania w tym zakresie. W Polsce, według dostępnych danych, nie istnieje natomiast żaden zakład, który zajmuje się recyklingiem modułów – mówi prof. Ewa Klugmann-Radziemska, kierownik projektu i dyrektor Szkoły Doktorskiej Wdrożeniowej Politechniki Gdańskiej.

    W tym projekcie będziemy prowadzić prace badawcze, które pozwolą firmie określić, czy wdrożenie naszej, dobrze sprawdzającej się w warunkach laboratoryjnych, technologii na dużą skalę będzie możliwe i opłacalne - dodaje

    Czysty krzem w godzinę, cenne aluminium

    Moduł fotowoltaiczny składa się w uproszczeniu z aluminiowej ramy, szkła, laminatu, który ma chronić ogniwa przed działaniem czynników atmosferycznych oraz ogniw krzemowych.

    Aby uwolnić ogniwo, trzeba oddzielić od podłoża krzemowego te warstwy, które były nanoszone w procesie technologicznym. Stosujemy tu procesy: mechaniczne (zdjęcie aluminiowej ramy), termiczne (odparowanie laminatu w procesie pirolizy), oraz chemiczne. Praca nad samym ogniwem w procesie chemicznym podzielona jest na dwa etapy: z wykorzystaniem mieszanin zasad i kwasów. Wszystkie procesy łącznie zajmują około godziny – mówi prof. Klugmann-Radziemska.

    W przypadku, gdy z różnych powodów nie uda się odzyskać całego tzw. wafla krzemowego, naukowcy będą pracować nad jego fragmentami, które można wykorzystać w produkcji kolejnych ogniw PV. W tym celu przetopią sproszkowany krzem w piecu Czochralskiego, aby po uzyskaniu walca krystalicznego krzemu (niemal wolnego od defektów), móc wycinać wafle krzemowe do wykorzystania w przemyśle fotowoltaicznym i elektronice.

    Produkcja szkła, aluminium i krzemu wysokiej czystości, czyli materiałów używanych do produkcji modułów fotowoltaicznych, to najbardziej energochłonne technologie w produkcji przemysłowej, dlatego zastosowanie materiałów z recyklingu pozwoli znacznie ograniczyć zużycie energii pierwotnej – podkreśla kierownik projektu.

    Badania wpisują się w światowy model gospodarki obiegu zamkniętego. Dzięki rozwiązaniu możliwy będzie recykling modułów na poziomie 90 proc. (z uwzględnieniem odzysku aluminium i szkła).


    Wytyczne dla firmy wdrażającej

    Pierwsze duże instalacje fotowoltaiczne w Europie powstawały w latach 80., a okres eksploatacji modułów wynosi średnio ok. 25-30 lat.

    W związku z tym już teraz na terenie Europy znajduje się dużo odpadów fotowoltaicznych, produkowanych w różnych okresach i fabrykach. Niezbędna będzie dokładna identyfikacja materiałów, użytych w produkcji modułów, w tym określenie, jakie tworzywa czy metale zostały użyte – mówi prof. Klugmann-Radziemska.

    Oprócz identyfikacji składów modułów i badań w zakresie przygotowania ich do delaminacji, naukowcy z Katedry Konwersji i Magazynowania Energii oraz Katedry Technologii Polimerów, a także z Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa będą badać wydajność mieszanin użytych w procesach chemicznych, emisje do atmosfery oraz aspekty związane z odpornością maszyn na działanie zastosowanych mieszanin. Wyniki badań mają stanowić wytyczne do biznesplanu i linii technologicznej dla firmy wdrażającej. Ze względu na zastosowane metody termiczne i chemiczne, proces przemysłowy będzie zamknięty i zautomatyzowany.

    Projekt pn. "Recycling technology of crystalline silicon photovoltaic modules" jest realizowany w ramach programu Ventus Hydrogenii Redivivus w obszarze Redivivus. Projekt realizowany w ramach Centrum EkoTech.

    https://fotowoltaika.cire.pl/artykuly/serwis-...odulow-fotowoltaicznych?utm_source=newsletter
  • #8
    gaz4
    Level 33  
    stomat wrote:
    No tak, proponujesz zainwestować tyle ile dla wiatraka 2 MW a uzyskać 1 MW, przecież to znacznie przedroży inwestycję.


    Jak widać w przykładowej lokacji spadek produkcji jest niewielki, ok. 10%. Jednak należy wziąć pod uwagę szybko zmieniajace się uwarunkowania. Jesteśmy coraz bliżej dnia gdy el. wiatrowe będą musiały ograniczać moc. A to oznacza, że 2 MW przy silnym wietrze coraz częściej będzie pracowało z 1-1.5 MW.

    stomat wrote:
    Poza tym, nie wiem jak to jest ale czy w momencie gdy energia generowana na śmigle przekroczy możliwość odbioru jej przez mały generator cała maszyna nie musi być zahamowana?


    Nie, współczesne el. wiatrowe mają możliwość płynnej regulacji mocy. Od zera gdy łopaty są ustawione w tzw "chorągiewkę" i nie generują siły nośnej do max. Bez względu na to czy mamy turbinę 1 czy 2 GW moment odcięcia zostaje ten sam, najczęsciej przy wietrze >20 m/s czyli wyjątkowo rzadko. W pobliskiej farmie tylko raz takie odcinanie widziałem.

    Dodano po 27 [minuty]:

    atom1477 wrote:
    Mógłbyś sprecyzować czy chodzi jedynie o wymianę generatora, czy o wymianę całego wiatraka? (mniejsza turbina i mniejszy generator)[/b]


    Tylko generator, reszta pozostaje bez zmian. Po wymianie generatora rośnie ilość m2 wiatraka na kW więc siła rzeczy musi wzrosnąć wykorzystanie mocy zainstalowanej. Jak wspomniałem w miarę wzrostu mocy zainstalowanej operatorzy stoją przed widmem ograniczania produkcji wiatrowej. Dlatego już nie idzie sie na jak największy uzysk MWh lecz lepsze wykorzystanie mocy zainstalowanej. W Polsce bardzo popularna jest ta konstrukcja:

    https://en.wind-turbine-models.com/turbines/765-gamesa-g114-2.5mw

    https://www.gramwzielone.pl/energia-wiatrowa/105268/rwe-ma-dwie-nowe-farmy-wiatrowe-w-polsce

    Nie tylko w tych lokacjach ten wiatrak montują. A jak gdzieś stawiają inny model to przeważnie 2.5 MW i śmigła średnicy ponad 100m co daje podobną gęstość mocy czyli ok. 4 m2/kW. Poprzednia generacja wiatraków miała ok. 2.5 m2/kW. Niżej tabela z uzyskami tej konstrukcji w warunkach jak dla Gamesa G80 2 MW.

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Jak widać przy identycznej sile i rozkładzie wiatru mamy ponad 34% wykorzystanie mocy zainstalowanej. A to nie wszystko gdyż nowe gondole lądują na wysokości 150 co daje wyższą szybkośc wiatru, a to dodatkowo podbije "capacity factor". Jakby co mogę podać tabelę dla 9 m/s czyli mniej więcej tyle co uzyskuje się z wyższej wieży.

    Przy okazji dodałem do tabeli dwie kolumny. W jednej jest produkcja energii dla hipotetycznej sytuacji, że w Polsce jest 30 GW takich wiatraków. W kolejnej moc jaką uzyskuje się przy danej prędkosci wiatru. Jak widać całkowita roczna produkcja jest na poziomie 90 TWh czyli mniej więcej połowę obecnej konsumpcji energii elektrycznej. Do 7 m/s moc dostarczana przez te wiatraki jest na poziomie niższym niż min. konsumpcja w sezonie grzewczym. Przy 9 m/s na poziomie typowym gdy trzeba ogrzewać domy, a powyżej 10 m/s przekracza aktualny rekord popytu na moc. Oznacza to, że gdyby przyjąć hipotetyczną sytuację, że mamy 30 GW w takich wiatrakach i warunkach mogłyby one dostarczyć 100% potrzebnej mocy już przy 9-10 m/s. Przy silniejszym wietrze konieczne byłoby ograniczanie mocy co jak widać w tabeli nie jest zbyt częste: 11 m/s występuje z prawdopodobieństwem ok. 2%, a silniejsze ok. 1%. Czyli możliwa jest sytuacja gdy elektrownie wiatrowe w Polsce dostarczą połowę energii i jeszcze nie trzeba będzie zbyt często ustawiać ich "w chorągiewkę".

    Tak się składa, że rzadko jednocześnie wieje i jest słonecznie. A to oznacza, że wiatraki i PV nie będą ze sobą zbyt często kolidowały w walce o rynek. Przyjmując 30 GW w PV mamy ok. 24 GW mocy przy dobrym chłodzeniu lub nieco ponad 20 GW w czasie upałów. Letni popyt w dni powszednie rzadko przekracza 22 GW, w niedziele i święta jest na poziomie 15 GW. Jeżeli nie znajdziemy dodatkowego popytu max moc PV jaką wchłonie nasz system wynosi ok. 30 GW co oznacza ok. 30 TWh energii elektrycznej rocznie.

    Podsumowując: Przy założeniu, że osiagniemy 30 GW w wiatrakach i drugie tyle w PV dostarczą one łącznie ok. 120 TWh/rok co oznacza, że inne źródła muszą dać ok. 60 TWh. IMHO rozwój PV i en. wiatrowej mogą zatrzymać tylko w/w limity popytu na moc. Jeżeli chcemy przekroczyć barierę 30 GW konieczne jest wygenerowanie w systemie elektroenergetycznym dodatkowego popytu. A tu jedyną poważną rezerwę daje ciepłownictwo, reszta to dosłownie grosze ;)
  • #9
    witek17
    Level 24  
    Pi111 wrote:

    Opracowaliśmy, chroniony patentem, sposób ...

    Ten fragment najbardziej mi się podoba. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że inni też będą patentować swoje rozwiązania, a one być może będą realną konkurencją. Tu można zarobić nie tylko w warunkach lokalnych, polskich, ale i sprzedawać technologię poza Polską.
  • #11
    gaz4
    Level 33  
    Polska na poważnie zamierza wejść w EJ która rzekomo ma wyrównywać deficyt energii z OZE. Trudno o większą bzdurę co łatwo udowodnić na liczbach. Ale zanim to zrobię mała porcja informacji o max potencjale en. wiatrowej. Za kilka lat zaczniemy stawiać wiatraki na morzu gdzie średnia prędkosć wiatru wynosi 9-10 m/s. Na ladzie buduje sie coraz wyższe wieże i z ok. 7 m/s możemy wejść w średni poziom 8 m/s lub więcej. Bez większego błędu można założyć, że do czasu osiągniecia 30 GW średnia prędkość wiatru z jakiej będą korzystały polskie wiatraki wyniesie ok. 9 m/s. To ile energii i jaką mocą będziemy dysponowali zależy od wyboru technologii. Jeżeli inwestorzy postawią na max uzysk z jednego wiatraka i będą stawiali wyżyłowane konstrukcje jak ta:

    https://en.wind-turbine-models.com/turbines/14-enercon-e-126-7.580

    To uzysk dla 30 GW mocy zainstalowanej w dobrych lokacjach (średnia prędkość wiatru 9 m/s) będzie wyglądała tak:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Czachy nie urywa: 25% wykorzystanie mocy zainstalowanej i ok. 70 TWh rocznej produkcji (po uwzględnieniu wiatru >12 m/s może przekroczyć tę wartość) to mniej niż podobny potencjał na lądzie dla wiatraków o bardzo korzystnej proporcji m2/kW. I znacznie gorzej niż wyżej wspomniana Gamesa 114 m 2.5 MW przy 7 m/s a więc dla wiatru typowego dla lądu, a to nie jest najbardziej wydajna konstrukcja pod względem wykorzystania mocy. Dzięki większej powierzchni na kW dużo lepsze osiagi dla takich samych lokacji daje np. taki model:

    https://en.wind-turbine-models.com/turbines/1469-siemens-swt-3.15-142

    Przy 9 m/s uzyskałby następujące osiągi:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    55% wykorzystanie mocy zainstalowanej przy bez mała 150 TWh wyprodukowanej energii. O wiele lepiej prezentuje się także dostępna moc dla danych prędkości wiatru: pierwszy >14 GW uzyskuje dla >10 m/s czyli ok. 25% czasu, a drugi przy >7 m/s czyli 62% czasu! Dokładniej ten aspekt omówię dla układu wiatraków 30 GW z EJ 10 GW. Jako punkt odniesienia przyjmę drugą tabelę bo na szczęście pierwsze zapowiedzi modeli stawianych na Bałtyku omijają "wyżyłowane" konstrukcje idące li tylko na max moc, są gdzieś po środku między w/w tabelami. I jestem pewien, że podobnie jak na lądzie inwestorzy szybko przekonają się, że max uzysk z jednego wiatraka nie oznacza maksymalizacji zysków i będą stawiali bliższe drugiej tabeli ;)

    Dodano po 11 [minuty]:

    Aby nie komplikować sprawy przyjmę proste ale bliskie rzeczywistosci założenia:

    1) W Polsce powstanie 10 GW EJ które będą mogły płynnie ograniczać moc do 5 GW. Poniżej tej wartości kosztowne wyłączenia.
    2) Średnia cena MWh z el. wiatrowej 2x niższa niż średnia z jądrowej. W UK w kontraktach różnicowych wynosi ponad 100 funtów czyli przyjmę 600 zł/MWh.
    3) Jak długo będzie luka mocy tak długo obie technologie będą pracowały na maxa. Później wygrywa tańsza technologia co de facto onacza, że wiatr będzie wymuszał ograniczanie mocy EJ do 5 GW. Wyłączenie EJ jest kosztowne więc poniżej tej wartości wiatr zacznie przegrywać i to on musi ograniczać moc.
    4) Gdy będę szacował cenę rynkową przyjmę koszt krańcowy. Czyli jeżeli do zamknięcia popytu konieczna będzie praca wiatraków i EJ na pełnej mocy wyniesie 600 zł/MWh. Przy EJ pracujacej z 5 GW 300 zł, a gdy el. wiatrowe będą mogły dostarczyć 100% mocy 0 zł.
    5) Przyjmę popyt na moc wynoszący 30 GW bo za kilka lat w sezonie grzewczym często będziemy się poruszali wokół podobnych wartości. Ponieważ wiatraki są najwydajniejsze jesienią i wiosną ta okrągła wartość jak najbardziej pasuje.

    Dodano po 40 [minuty]:

    Jak widać w powyższej tabeli ponad 21 GW dobrze dopasowane wiatraki osiągną gdy prędkość wiatru przekroczy 8 m/s. Z rozkładu Weibulla wynika, że dla lokacji ze średnią 9 m/s jest to 50% czasu. Już to wskazuje, że pracujące w podstawie elektrownie nie są w stanie współpracować z rozwinietym OZE. Pół roku będą musiały ograniczać moc co oznacza, że tylko pół roku mogą mieć ceny >600 zł/MWh, a to średnia która zdaniem EdF gwarantuje opłacalność budowy EJ. Dodajmy do tego PV i praca atomówek na pełnej mocy będzie sporadyczna = nieopłacalna.

    Ale idźmy dalej, już przy 9 m/s moc z el. wiatrowych przekracza 25 GW czyli próg przy którym EJ muszą być wyłączane albo zaczną dusić ceny energii nawet poniżej zera. Takie prędkości wiatru są ok. 37% czasu czyli 1/3 roku prąd na giełdzie powinien być tańszy niż 300 zł/MWh.

    Przy 10 m/s całą potrzebną Polsce moc mogłyby dostarczać wiatraki jak wyżej czyli 5 m2/kW postawione w lokacji o średniej prędkości wiatru 9 m/s. A to oznacza, że wtedy EJ jest zupełnie niepotrzebna i musi znaleźć odbiorcę na 5 GW lub się wyłączyć. Czyli 1/4 roku EJ nie jest w stanie zarabiać nawet na waciki. Takie sytuacje na zachodzie są bardzo często, we Francji niemal każdego Sylwestra i Nowy Rok są ujemne ceny bo podaż znacznie przekracza popyt. Można domniemywać, że gdy sam wiatr dostarczy 30 GW ceny będą na minusie, a wiatr ponad 10 m/s jest aż 25% czasu!

    Z pozoru fajnie bo będą dopłacali do MWh lecz jest coś takiego jak wysoki koszt niskich cen. Te straty trzeba będzie odrobić i każda godzina z ceną = 0 zł dla EJ oznacza godzinę z ceną = 1200 zł. W przeciwnym wypadku zgodnie z kontraktem różnicowym (który nasi decydenci uważają za wzorcowy) różnica musiałaby zostać wypłacona z budżetu państwa. Czyli zasady podobne do przyjętych w umowie między EdF i UK oznaczają, że średnia cena energii elektrycznej nie powinna spaść poniżej poziomu z kontraktu różnicowego, obecnie ok. 600 zł/MWh. Aukcje OZE działają na podobnej zasadzie jak kontrakty różnicowe co oznacza, że gdy wylicytowana cena jest niższa od rynkowej dopłaca się do MWh. Przy powyższych założeniach taka sytuacja jest 1/3 roku kalendarzowego ale to ok. 60% pracy z wiatrem 3-9 m/s gdy cena MWh przekracza 300 zł/MWh. W związku z tym jest bardzo prawdopodobne, że średnia ważona cena rynkowa w czasie pracy wiatraków przekroczy w/w próg 300 zł/MWh i dopłaty nie będą potrzebne. W zasadzie tak jest od lat bo opłata OZE w 2022r wynosi 90 gr/MWh czyli rynkowa cena energii w 2021r była nieco niższa od wylicytowanych dla OZE. Średniej dla OZE liczonej nawet dla najdroższych biogazowni włącznie. Nie wiem dlaczego prezes URE nie przyjął zera bo niecała złotówka za megawatogodzinę nikogo nie wzbogaci ani nie zuboży ;)
  • #12
    stomat
    Level 37  
    Czyli udowodniłeś że bez sensu jest budować tyle wiatraków skoro o wiele taniej jest wytwarzać energię w elektrowni jądrowej, którą i tak musimy mieć, a budowa wiatraków i innych OZE wymaga gigantycznych dopłat. Przecież nie jest możliwe uzyskiwanie energii w 100% z OZE prawda?
  • #13
    witek17
    Level 24  
    stomat wrote:
    Czyli udowodniłeś że bez sensu jest budować tyle wiatraków skoro o wiele taniej jest wytwarzać energię w elektrowni jądrowej, którą i tak musimy mieć, a budowa wiatraków i innych OZE wymaga gigantycznych dopłat. Przecież nie jest możliwe uzyskiwanie energii w 100% z OZE prawda?

    W tym i wielu innych przypadkach występuje specyficzne zjawisko socjologiczno-ekonomiczne. Coś, na co można dostać dopłaty, w jakiś "cudowny" sposób drożeje. Mówiąc językiem potocznym, "trafił się frajer, trzeba go orżnąć". Drugie zjawisko to takie, że oferuje się sprzęt "napompowany, przerysowany", czyli potocznie mówiąc bzdety i wodotryski. Klient zaś widząc, że "zyskuje" dotacji o wiele więcej, gdy kupuje taki wybżdżony sprzęt, podlega znanemu w marketingu zjawisku "oszczędzania przez kupowanie".
    Tylko czysta ekonomia bez dopłat da tani prąd i sensownie dobrany sprzęt.
  • #14
    stomat
    Level 37  
    gaz4 wrote:
    Przy 10 m/s całą potrzebną Polsce moc mogłyby dostarczać wiatraki jak wyżej czyli 5 m2/kW postawione w lokacji o średniej prędkości wiatru 9 m/s. A to oznacza, że wtedy EJ jest zupełnie niepotrzebna i musi znaleźć odbiorcę na 5 GW lub się wyłączyć.

    Ale po co miałaby się wyłączać skoro emisja CO2 jest znikoma, czy nie lepiej dać se spokój z tymi całymi wiatrakami które co prawda czasami są w stanie pokryć zapotrzebowanie na moc, ale nie pracują wtedy kiedy potrzeba tylko wtedy kiedy wieje wiatr. Elektrownia jądrowa jest w stanie pokryć moc zawsze, niezależnie od pogody, produkując przy tym porównywalną ilość zanieczyszczeń co wiatraki. Moim zdaniem w opisanej przez ciebie sytuacji wiatraki są zupełnie niepotrzebne i muszą znaleźć odbiorcę lub się wyłączyć. A najlepiej ich w ogóle nie budować i przeznaczyć pieniądze na EJ.
  • #15
    Pi111
    Level 24  
    W ciągu ostatnich tygodni pojawiły się dwie ustawy mrożące ceny energii elektrycznej w 2023 r. Zmiany te, choć korzystne dla odbiorców prądu, wywołały liczne pytania o to, jak będą rozliczać się prosumenci
    Net-billing

    Prosumenci rozliczający się w ramach net-billingu, wyprodukowane nadwyżki energii elektrycznej odsprzedają do sieci po cenach rynkowych. Nie wykorzystują oni sieci jako wirtualnego magazynu, z którego pobierają wyprodukowaną energię (jak ma to miejsce w rozliczeniach na zasadzie net-meteringu). Wobec tego, próg zużycia dla takich odbiorców będzie odnosił się do całkowitej ilości energii elektrycznej pobranej z sieci. Powyżej progu, odbiorcy ci, dzięki rozwiązaniom zawartym w ustawie o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 r., będą mogli ją zakupić po gwarantowanej cenie 693 zł za MWh.

    Net-metering

    Zużycie energii elektrycznej prosumentów rozliczających się w ramach net-meteringu, w kontekście limitu, do którego stosowana jest cena gwarantowana, będzie ustalane po zbilansowaniu energii pobranej i oddanej do sieci (tj. po rozliczeniu zgodnie z zasadami wskazanymi w art. 4 ust 1 ustawy z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii). Dla przykładu, odbiorca, który wyprodukował 4 MWh energii, a pobrał z sieci 5 MWh, zmieści się w limicie 2 MWh. Powyżej progu, odbiorcy ci również będą mogli zakupić energię elektryczną po gwarantowanej cenie 693 zł za MWh.

    https://zielona-energia.cire.pl/artykuly/serw...ozliczac-sie-prosumenci?utm_source=newsletter
  • #16
    gaz4
    Level 33  
    stomat wrote:
    gaz4 wrote:
    Przy 10 m/s całą potrzebną Polsce moc mogłyby dostarczać wiatraki jak wyżej czyli 5 m2/kW postawione w lokacji o średniej prędkości wiatru 9 m/s. A to oznacza, że wtedy EJ jest zupełnie niepotrzebna i musi znaleźć odbiorcę na 5 GW lub się wyłączyć.

    Ale po co miałaby się wyłączać skoro emisja CO2 jest znikoma, czy nie lepiej dać se spokój z tymi całymi wiatrakami które co prawda czasami są w stanie pokryć zapotrzebowanie na moc, ale nie pracują wtedy kiedy potrzeba tylko wtedy kiedy wieje wiatr. Elektrownia jądrowa jest w stanie pokryć moc zawsze, niezależnie od pogody, produkując przy tym porównywalną ilość zanieczyszczeń co wiatraki. Moim zdaniem w opisanej przez ciebie sytuacji wiatraki są zupełnie niepotrzebne i muszą znaleźć odbiorcę lub się wyłączyć. A najlepiej ich w ogóle nie budować i przeznaczyć pieniądze na EJ.


    ???
    stomat wrote:
    Elektrownia jądrowa jest w stanie pokryć moc zawsze, niezależnie od pogody
    ???

    Niby jak 10 GW w atomie (na tyle się spinamy, IMHO wyjdzie jak zwykle czyli 0) może zaspokoić popyt w czasie mrozów podchodzący pod 30 GW? Nawet w letnie noce jest większy niż w/w 10 GW. Jak wielkim kitem jest mówienie o EJ jako źródle które zawsze dostarczy potrzebną moc widać tu:

    https://www.rte-france.com/eco2mix/la-production-delectricite-par-filiere

    Francuzi mają ponad 60 GW mocy zainstalowanej w atomie ale mocno eksploatują el. gazowe i w czasie mrozów importują. Dzisiaj o 8-mej przy popycie 50 GW uruchomili aż 5 GW z gazu i tyle samo z wodnych, a wiatr dostarczał im wtedy ponad 9 GW. Mieli w zapasie ponad 30 GW w nieczynnych EJ, dlaczego ich nie uruchomiono skoro oficjalnie są dostępne?

    Atom nigdy nie będzie w stanie ani zapokoić naszego zimowego popytu na moc ani dostosować się do jego zmienności. Obecnie od ok. 13 GW w dni wolne oraz letnie noce do ok. 28 GW w czasie silnych mrozów. A z roku na rok te różnice się powiększają, w zwiazku z tym wyłączenia EJ są pewniejsze niż lokata w banku bo na bieżąco będą konkurować z innymi źródłami. Znacznie tańszymi. A to pociąga za sobą problemy z ponownym rozruchem - zatrucie ksenonowe, mówi Ci to coś? Jeżeli nie to proszę przeczytać:

    https://www.cire.pl/pliki/2/Problemywspejsystelektroenergetycz.pdf

    Na stronie 6 jest wykres pokazujący jak zmiana mocy i wyłączenia EJ wpływaja na reaktywność. A na 5-tej wykres i opis o co chodzi z "wymuszonym postojem". W dodatku to zatrucie nie jest jedynym problemem z jakim muszą zmagać się EJ podczas redukcji mocy lub po wyłączneniu. Drugim jest destrukcja elementu paliwowego. Właśnie dlatego w linku dot. pracy EJ we Francji próżno szukać wyłączeń w czasie min popytu jaki jest w Sylwestra czy nowy rok. Wolą dopłacać - na giełdzie są wtedy ujemne ceny. Nie widać też regulacji mocy, robienie tego przy pomocy gazu i ew. importu/eksportu jest tańsze.

    Elektrownie jądrowe pracują w twardej podstawie bo tylko tak mogą na siebie zarobić. Redukcja mocy o 50% jest jak najbardziej możliwa ale pociaga za sobą szereg wyzwań, od technicznych (np. przy mocno wypalonym paliwie trwa dłużej, po 90% wypaleniu jest niedozwolona) po ekonomiczne (odsetki biją, a elektrownia nie zarabia). W porównaniu z nią el. wiatrowe są łatwo regulowane. Co prawda jedynie w dół czyli można zredukować aktualnie dostępną moc ale nie pociąga to za sobą tylu negatywnych konsekwencji. Z pewnością jest proste technicznie (zmiana kątu łopat) i nie skraca życia wiatraka. Wręcz przeciwnie. A jak mają dobrze dobraną powierzchnią na kW osiagają duże wykorzystanie mocy zainstalowanej mamy większą pewność jaką konkretnie moc będą dostarczały. I tak samo jak EJ można je wspomagać przy pomocy paliw kopalnych. Najlepiej w kogeneracji bo tak się składa, że największy popyt i duże prawdopodobieństowo braku mocy z wiatraków jest w czasie mrozów. A wtedy kogeneracja chodzi na pełnych obrotach. Tak powinien wygladac polski mix: podstawa w kogeneracji, na lato PV, na jesień i wiosnę wiatraki.

    W tej chwili mamy ok. 8 GW w lądowych wiatrakach, a pozwolenia sprzed ustawy 10H są na dodatkowe ok. 2 GW. Jak poluzują tę ustawę na lądzie będzie min. 15 GW i za jakiś czas drugie tyle postawimy na morzu. To wraz z 30 GW PV które osiągniemy bardzo szybko (obecnie mamy ponad 10 GW, a rocznie przybywa ok. 3 GW) mamy zapewnioną moc na większość roku. Zostaje jedynie zima ale EJ to żadne rozwiązanie bo pracujace 1/3 czasu nigdy się nie zamortyzują. Zresztą 10 GW w atomie to śmieszna wartość przy potrzebach w czasie mrozów wynoszących ok. 30 GW. Moc ciepłownicza w koncesjonowanych obiektach (>2 MWt) wynosi ok. 50 GW co w kogeneracji spokojnie może zapewnić w/w 30 GWe.
  • #17
    gaz4
    Level 33  
    Zauważyłem, że w OZE też panuje gigantomania. Niektórzy uważaja, że jak nie zaczniemy budować 15 GW wiatraków to nie osiagniemy dużego wykorzystania mocy zainstalowanej. Wcześniej opisałem kilka różnych konstrukcji które w tym samym miejscu bedą miały lepsze lub gorsze osiągi. Dokładna analiza w/w pozwala na ustalenie jaki parametr na co wpływa ale aby uciąć wszelkie wątpliwości przedstawię dwa z pozoru zupełnie różne wiatraki pracujace w tych samych warunkach. Pierwszy to masowo stawiana w Polsce opisana wcześniej Gamesa 2.5 MW:

    https://en.wind-turbine-models.com/turbines/765-gamesa-g114-2.5mw

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Drugi to 9 MW wiatrak firmy Wind to Energy:

    https://en.wind-turbine-models.com/turbines/2331-w2e-wind-to-energy-w2e-215-9.0

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Jak widać Wykorzystanie Mocy Zainstalowanej czyli capacity factor w obu przypadkach jest bardzo podobny: 35.71% dla Gamesa 2.5 MW i 32.19% dla W2E 9 MW. W innych tabelach widać, że dla wiatraków o zbliżonej mocy wyprodukowanych przez tę samą firmę mogą być różne: 22.41% dla 2 MW i aż 34.71% dla 2.5 MW czyli to nie moc jest kluczowa. Sprawnosć także nie gdyż wszystkie do tej pory wymienione modele mają max w zakresie 44-47% z czego te o niższej sprawności mogą mieć wyższy capacity factor. Można długo szukać w parametrach podawanych w dokumentacji podczas gdy tajemnica ukrywa się w "tajemniczym" parametrze opisanym jako "power density", 2.5 MW Gamesa oraz 9 MW W2E mają 4 m2/kW podczas gdy pozostałe konstrukcje inne wartości. Im mniej m2/kW tym gorsze wykorzystanie mocy zainstalowanej. Drobna różnica w powyższych tabelach wynika z nieco gorszej sprawności W2E, gdyby dłużej poszperać w dokumentacjach pewnie znalazłoby się 8-10 MW modele 4 m2/kW o identycznej sprawności. I każdy z nich miałby taki sam capacity factor.

    Jeżeli analizujemy wykorzystanie mocy zainstalowanej dla takiej samej lokacji to najważniejszym parametrem jest moc przypadająca na m2 zataczany przez śmigła wiatraka. Pozostałe parametry wiatraka są drugorzędne. Inna metodą zwiększenia capacity factor jest montaż w miejscu gdzie mocniej wieje ale to nie zależy od konstrukcji wiatraka tylko lokacji i wysokości na jakiej został zainstalowany. Np. 9 MW W2E w lokacji o średniej prędkosci wiatru 9 m/s będzie pracował tak:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Jak widać przy 9 m/s capacity factor wynosi 46% podczas gdy dla 7 m/s zaledwie 32%. Niezależnie od lokacji 30 GW takich wiatraków ponad 20 GW mocy odda do sieci przy ponad 9 m/s. Jednak dla różnych lokacji inny jest czas pracy z tak dużą mocą. W lokacji ze średnią 7 m/s zaledwie przez 12% roku >20 GW podczas gdy dla lokacji ze średnią 9 m/s aż 37% roku z ponad 20 GW!

    Właśnie z powodu tych niuansów łatwo można ulec złudzeniu, że morskie są lepsze niż lądowe bo mają większą moc zainstalowaną. Nic z tego, im większa moc tym większa powinna być powierzchnia która na nią pracuje. Gdy się przesadzi z mocą generatora można uzyskać nawet 2 m2/kW co nawet w lokacji 9 m/s daje zaledwie 26% wykorzystanie mocy zainstalowanej - tak jest dla Enercon 7.5 MW w jednej z poprzednich tabel. Obecnie produkowane modele 15 MW mają od 2.4 do 2.9 m2/kW czyli musza mieć marny capacity factor. Tak marny, że producenci pewnie sie ich wstydzą i nie dodali krzywych mocy do dokumentacji technicznej >15 MW wiatraków ;)
  • #18
    gaz4
    Level 33  
    Poniżej tabela dla wiatraka 16 MW o proporcji powierzchni do mocy wynoszącej 2.9 m2/kW co jest typowe dla konstrukcji 15/16MW:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Jak można było przewidzieć wykorzystanie mocy zainstalowanej nie powala, w lokacji ze średnim wiatrem 7 m/s wynosi zaledwie 24%. Dla porównania W2E 9 MW ("power density" 4m2/kW) posiadający taką samą sprawność max jak w/w w tej samej lokacji osiąga 32%. To przekłada sie na znacznie mniejszy uzysk z farm. Dla hipotetycznej sytuacji gdy mamy 30 GW w wiatrakach 4m2/kW uzyskujemy roczną produkcję energii na poziomie 84.5 TWh podczas gdy 30 GW wiatraków 2.9 m2/kW wytworzy ok. 63.3 TWh. Czyli mniejsze 9 MW wiatraki w skali kraju wyprodukowałyby ok. 33% więcej energii niż 16 MW o wyżej podanym "power density". Pomimo tego, że z jednej turbiny 16 MW 2.9 m2/kW uzyska się ok. 33% więcej energii niż z 9 MW 4 m2/kW. Próg przy którym osiąga się ponad 20 GW mocy w systemie też wypada gorzej dla 16 MW - od 10 m/s czyli w lokacji ze średnią 7 m/s zaledwie 5% czasu. Przykładowy 9 MW ponad 20 GW mocy uzyska od 9 m/s czyli 12% czasu.

    Jak widać gigantomania może dobrze wygladac gdy analizuje się uzysk z pojedynczego wiatraka ale w skali farmy czy kraju tak dobrze już nie jest. Ponieważ koszt wiatraków liczy się nie od sztuki ale ceny za 1 MW mocy zainstalowanej 15-16 MW z "power density" 2.9 m2/s musiałyby być tańsze o ok. 33% aby wyrównać spadek uzysku z 1 MW. Ale ciągle miałyby pozostałe wady jak mniejsze wykorzystanie mocy zainstalowanej co przekłada się na mniejszą moc oddawaną do systemu czyli gorzej z nim współpracują. Żadne pieniądze czy "postep techniczny" ich nie usuną bo wynikają wprost z praw fizyki ;)

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Wyżej ten sam wiatrak w lokacji o średniej prędkości wiatru 9 m/s czyli przeciętna dla morza. Wykorzystanie mocy na poziomie 40%, są wiatraki które na lądzie dadzą podobny wynik (np. Siemens 3.15 MW). Zmodyfikowałem nieco parametry - dla 12 m/s podaję skumulowany czas dla tej prędkości oraz większych. Poprzednie ustawienia dla średniej 9 m/s wprowadzały zauważalny błąd, dla 7 m/s wiatr >12 m/s występuje tak rzadko, że jest pomijalny i tam pozostaje bez zmian.
  • #19
    Pi111
    Level 24  
    Wiatraki na lądzie bezpieczne dla zdrowia, opinia Polskiej Akademii Nauk
    Nie ma jednoznacznych dowodów na to, by dźwięki elektrowni wiatrowych, w tym infradźwięki, wywierały negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka, wynika z raportu Polskiej Akademii Nauk (PAN)

    W odległości 500 m od elektrowni wiatrowej poziom hałasu wynosi poniżej 40 dB – jest to poziom, który nie powoduje negatywnych skutków zdrowotnych, podaje PAN.

    "Nie ma jednoznacznych dowodów na to, by dźwięki elektrowni wiatrowych, w tym infradźwięki, wywierały negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka. W odległości 500 m od elektrowni wiatrowej poziom hałasu wynosi poniżej 40 dB – taki poziom hałasu nie powoduje negatywnych skutków zdrowotnych, nawet w przypadku osób wrażliwych" – czytamy w raporcie Komitetu Inżynierii Środowiska PAN pt. "Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka".

    Naukowcy podkreślają, że Polska potrzebuje odnawialnych źródeł energii, a elementem kluczowym, bez którego nie będzie dalszego rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie jest zmniejszenie wymaganej minimalnej odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych do 500 m.

    "Lądowa energetyka wiatrowa ma wszelkie predyspozycje do tego, by stać się odpowiedzią zarówno na kryzys gospodarczy, jak i klimatyczny. Co więcej, może być głównym filarem transformacji energetycznej kraju, przed którą stoi Polska. Liberalizacja zasad lokalizacji inwestycji w zakresie energetyki wiatrowej pozwoli na realizację nowych projektów w ramach kilkuletnich cykli inwestycyjnych, przy wykorzystaniu nowoczesnych i mało uciążliwych dla środowiska technologii. Przedstawione w Raporcie wyniki wskazują, że odległością minimalną w Polsce, pełniącą rolę światła ostrzegawczego, może być 500 metrów" – powiedział członek Komitetu Elektrotechniki PAN prof. dr hab. inż. Piotr Kacejko, cytowany w komunikacie.

    Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), energia wiatrowa powiązana jest z mniejszą ilością negatywnych oddziaływań na zdrowie niż inne formy tradycyjnego wytwarzania energii, a wręcz będzie miała pozytywne skutki dla zdrowia poprzez zmniejszenie emisji zanieczyszczeń, wskazano w informacji.

    "Zaobserwowane poziomy hałasu infradźwiękowego od turbin wiatrowych są niższe lub porównywalne z hałasem towarzyszącym typowym naturalnym źródłom infradźwięków (np. wiatr, fale, pioruny, ulewny deszcz), występujących powszechnie w przyrodzie oraz hałasem infradźwiękowym towarzyszącym człowiekowi w codziennych czynnościach bytowych (np. pojazdy, głośniki, silniki, urządzenia AGD, samoloty). Już w odległości ok. 85 m od turbiny wiatrowej poziom hałasu wynosi blisko 50 dB, co odpowiada normom dla dopuszczalnych poziomów hałasu na terenach zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej w godzinach dziennych. Z kolei z innych badań wynika, że w odległości 500 m od elektrowni wiatrowej wynosi on poniżej 40 dB. Taki poziom hałasu nie powinien powodować negatywnych skutków zdrowotnych, również w przypadku osób wrażliwych. Inni zaś wskazują, że w odległości 500 m poziom hałasu nie przekracza nawet 35 dB" – czytamy w raporcie.

    Raport wskazuje również brak zagrożenia dla zdrowia ludzkiego ze strony turbin wiatrowych w przypadku oddziaływań elektromagnetycznych i wibracyjnych, przy stosowanych obecnie środków ostrożności.

    Projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przyjęty przez rząd w lipcu br. zakłada, że nowa elektrownia wiatrowa może być lokowana wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP) w minimalnej odległości 500 metrów od zabudowy. Nowe zasady mają dotyczyć nie tylko nowych terenów, ale także i tych, gdzie elektrownie wiatrowe są już obecnie.

    https://kis.pan.pl/images/stories/pliki/pdf/Monografie/Monografia178.pdf
  • #20
    sigwa18
    Level 41  
    Tak to polecam spędzić przy takiej turbinie z 6-8h. Niektórych to nie rusza ale mnie np. takie rytmiczne dźwięki doprowadzają do szału. Szczególnie gdy są w okolicach 1-3 Hz. Coś jak kapanie wody.
  • #21
    Pi111
    Level 24  
    Polska posiada potencjał MEW na poziomie 33 GW – takie szacunki wynikają z konferencji Offshore Wind Poland

    Energia elektryczna z pierwszej polskiej farmy wiatrowej na Bałtyku popłynie już w 2026 r. Tak dynamicznie rozwijającej się technologii odnawialnych źródeł energii w Polsce, a nawet na świecie, jeszcze nie było. W polskiej części Morza Bałtyckiego obecnie trwają prace przygotowawcze do budowy pierwszych farm wiatrowych, trwają również procedury administracyjne, w wyniku których zostaną przyznane kolejne pozwolenia na realizację projektów dla tzw. II Fazy rozwoju. Duże zainteresowanie tym sektorem jasno wskazuje, że morska energetyka wiatrowa może stać się strategicznym elementem budowy bezpieczeństwa i niezależności energetycznej Polski.

    Podczas tegorocznej Konferencji Offshore Wind Poland odbyła się premiera raportu „Potencjał Morskiej Energetyki Wiatrowej w Polsce”, przygotowywanego na zlecenie PSEW przez Morski Instytut UMG, Ramboll i KP Consulting.

    Publikacja jasno wskazuje, że wykorzystanie całkowitego, szacowanego potencjału polskiej części Bałtyku, do 2040 r. morska energetyka wiatrowa mogłaby zaspokajać nawet 57% całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce.
    Raport można pobrać w tym miejscu.

    https://konferencja-offshore.pl/wp-content/uploads/2022/11/FarmyMorskie_RaportShort_Prev.pdf
  • #22
    gaz4
    Level 33  
    30 GW na morzu oznacza, że teoretycznie w pełni wykorzystamy potencjał Bałtyku. Sęk w tym, że w praktyce może być inaczej bo na lądzie da sie zmieścić ze 20 GW, a max. popyt nie przekracza 30 GW. I to w czasie mrozów gdy nie wieje, wiosną i jesienią jest na poziomie 25 GW. Gdzie wtłoczymy energię wyprodukowaną w czasie gdy wiatraki będa sie kręciły na maxa? Do czasu aż nie odpowiemy na to pytanie teoretycznie będziemy mieli 50 GW, a w praktyce i tak wykorzystamy 25 GW. Czyli każdy wiatr o sile przekraczajacej 8 m/s oznacza niewykorzystany potencjał tej formy energetyki.

    Zrobiło się zimno więc troche o marnowaniu potencjału jaki daje ciepło zawarte w środowisku jak geotermia i pompy ciepła. W obu wypadkach marnujemy potencjał z powodu zbyt wysokich wymagań czego przykładem jest wrzawa wokół Geotermii Toruń. Otóż ma ona zasilać sieć pracujacą na max 130 stopniach podczas gdy Polska to nie Islandia i nasza geotermia da 60-70 stopni. Jeżeli pomysł na współpracę ma polegać na dogrzewaniu gazem to od razu należy dać sobie spokój gdyż w czasie gdy na zasilaniu jest 130 stopni na powrocie sieci ciepłowniczej mamy 60-70 stopni. W tych warunkach geotermia traci sens, nie dostarczy nawet kalorii ciepła. Jak woda na powrocie ma poniżej 60 stopni geotermia daje dodatkową energię lecz jak długo zużywa gaz tak długo musi być drogo. Najniższe koszty i pełny potencjał są w sieciach 4-tej generacji z max temperaturą zasilania wynoszącą 70 stopni.

    Należy zadać pytanie dlaczego polskie sieci ciepłownicze są poprzedniej generacji i muszą mieć 130 stopni przy -20 stopniach na zewnątrz? Bo ciagle są nimi ogrzewane nieocieplone budynki i dla tych kilku maruderów marnujemy energię. Nie tylko tą jaką ew. można czerpać wprost z Ziemi ale także wytwarzaną w ciepłowniach i elektrociepłowniach:

    https://nowoczesnecieplownictwo.pl/obnizenie-...emperaturowych-miejskiej-sieci-cieplowniczej/

    "Na podstawie uzyskanych wyników stwierdzono m.in., że obniżenie temperatury zasilania z 135 do 120oC oraz powrotu z 70 do 60oC pozwala na obniżenie mocy zamówionej i rocznego zużycia nieodnawialnej energii pierwotnej pokrywających straty ciepła na przesyle nośnika ciepła o 12 proc. "

    Niewielkie obniżenie temperatury wody w rurach sprawia, że straty na nich spadają o kilkanaście procent! Gdy obniżymy temperaturę o połowę straty będą proporcjonalnie niższe. Sęk w tym, że wtedy byłyby problemy z ogrzaniem starych nieocieplonych bloków: albo wymagałoby to kosztownej przebudowy ich węzłów cieplnych albo ich mieszkańcy marzliby w czasie większych mrozów. I dla tych nielicznych bloków marnujemy coraz droższą energię... Polecam zapoznanie sie z podlinkowanym tekstem bo jest tam bardzo dużo informacji na temat strat ciepła, metody obliczania mocy i energii potrzebnych do ogrzewania, dane statystyczne nt. sezonów grzewczych itp. My tkwimy przy 130 stopniach, a tymczasem świat idzie do przodu i pojawiaja się sieci ciepłownicze kolejnych generacji:

    https://se.min-pan.krakow.pl/pelne_teksty30/k30_mk_z/k30mk_jaworski_z.pdf

    Jak widać wystarczy termomodernizacja domów do zużycia mniejszego niż 90 kWh/m2 aby sieć ciepłownicza chodziła na 70 stopniach. Idealnej do polskiej geotermii oraz marnujacej mniej na przesyle niż obecne. Kolejne generacje mogą chodzić na jeszcze chłodniejszej wodzie co oznacza wykorzystanie niskotemperaturowego "odpadowego" ciepła o temp. 50 stopni i mniej. Nawet w Polsce, w Szczecinie robi się sieć 5-tej generacji. A reszta kraju czeka na maruderów z nieocieplonych bloków. Może dać im wybór: albo ocieplacie, albo przebudowujecie swoje węzły cieplne i CO aby ogrzać się wodą o temp. 70 stopni albo marzniecie?

    Teraz kilka słów o pompach ciepła powietrze-woda lub powietrze-powietrze. Otóż nie każdy zdaje sobie sprawę z ich ograniczeń, a nawet w propagandowych tekstach da sie je odnaleźć. Pierwszy problem dot. doboru mocy:

    https://kotly.pl/czy-powietrzna-pompa-ciepla-wystarczy/

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Wyżej obrazek pokazujący jak zmienia się moc wraz z temperaturą powietrza na zewnatrz. Jak widać dla zasilania 45 stopni przy +15 na zewnątrz uzyska się 11 kW, przy zerze dostarczy ok. 7 kW, a przy -20 ok. 6 kW. Problem w tym, że zapotrzebowanie budynku na moc idzie w odwrotnym kierunku i jeżeli przy -20 potrzebuje 6 kW to oznacza, że przy zerze wystarczy zaledwie 3 kW. I tu jest pierwszy błąd popełniany przez inwestorów: obliczaja max zapotrzebowanie na moc i jak wyjdzie przykładowe 10 kW (tak jest dla domów potrzebujacych ok. 20 tys kWh/rok - wyjaśnienie w pierwszym linku) taką PC kupują. A później zdziwienie, że gdy temp. spadną poniżej -10 stopni zaczynają marznąć. Nic dziwnego, że marzną bo przykładowa pompa o nominalnej mocy 10 kW w czasie -20 stopniowych mrozów daje 6 kW czyli jest dla domów zużywajacych rocznie ok. 12 tys kWh.

    Pal licho gdy właściciele źle dobranych PC mają jakiś kominek lub inne niezależne źródło ciepła ale nie wszędzie jest to możliwe. Jakiś "geniusz" wpadł na pomysł, że aby uzyskać dopłaty do PC należy zlikwidować inne źródła ciepła. Dozwolone są jedynie kominki "ozdobne" (czyli atrapy) i "rekreacyjne" (ogrzewajace wyłącznie pomieszczenie w jakim stoją). Wtedy jedyną metodą dogrzania domu przy większych mrozach jest zwykła grzałka. A to obciąża sieć energetyczną i coraz szybciej idziemy w kierunku blackoutu bo w/w "geniusz" zabronił dogrzewania kominkami co na zachodzie Europy jest wręcz promowane. Gdy kilka lat temu we Francji z powodu mrozów mieli problemy z dostarczeniem odpowiedniej mocy rząd zachęcał Francuzów do używania kominków! Ten problem lepiej widać na tym wykresie:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Przy temp. zasilania 45 stopni i -20 na zewnątrz COP PC spada do mniej niż 2. Oznacza to, że jest ona niewiele bardziej efektywna od zwykłego ogrzewania oporowego które ma 1! Każda PC ma swoją temp. graniczną związaną z użytym czynnikiem, po jej przekroczeniu po prostu nie może działać. Najlepsze w okolicy -28 stopni co wydaje się nie do osiagniecia ale... w 2021 roku były takie rejony Polski, że nawet one przestały działać. Po prostu w nocy temp. spadły nawet do -30 stopni - było o tym na forum Muratora. Nawet najlepsza pompa ciepła czerpiąca energię z powietrza kiedyś będzie równie "efektywna" jak zwykła grzałka. I obciąży nasz system energetyczny w takim samym stopniu jak popularne "farelki" czy "słoneczka". To największe ograniczenie ich potencjału.

    Rozwiazania są proste: niezależne źródła ciepła lub dynamiczne taryfy w których koszt ogrzewania w czasie nadmiernego popytu na moc będzie kosmicznie wysoki co wymusi wyłączenie części urządzeń i dogrzanie w nocy, gdy popyt na moc spada. Niestety to co w innych państwach jest oczywistą oczywistością u nas za podszeptem "antysmogowych" lobbystów jest zakazywane. W cudzysłowie bo nikt nie zrobił tyle dla zakonserwowania problemu smogu w Polsce jak PAS i jego akolici.

    Bez rozwiazania problemu wyższego popytu na moc z powodu spadku temp. zewnętrznej nie ma mowy o masowym montażu pomp ciepła. Po prostu nasz system energetyczny tego nie wytrzyma, a teksty o elektrowniach jadrowych itp. można między bajki włożyć. Granicą jest moc elektrowni dostępnych w czasie najsilniejszych zimowych mrozów. Wtedy zarówno Słońca jak i wiatru tyle co na lekarstwo więc limit stanowi moc konwencjonalnych elektrowni. Już potrzebujemy ok. 30 GW (aktualny rekord ociera się o 28 GW), a każda kolejna pompa ciepła podbija zapotrzebowanie na moc o ok. 10 kW. Moim zdaniem większość problemów z tego wpisu mogą rozwiazać elektrocieplownie węglowe oraz gazowe koniecznie wyposażone w akumulatory ciepła ale o tym przy innej okazji.
  • #23
    gaz4
    Level 33  
    Tak się składa, że aktualna pogoda dostarczyła mi mnóstwo danych do tematu wsparcia OZE. Każdy kto rozsądnie patrzy na problem energetyczny nie powienien mieć złudzeń, bez wsparcia paliw kopalnych nie da się oprzeć na "zielonej energetyce". Przykład dzisiejszego miksu enegetycznego Niemiec tu:

    https://app.electricitymaps.com/zone/DE

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Nasi sąsiedzi potrzebują 56 GW mocy z czego wiatr dostarcza zaledwie 12 GW chociaż moc zainstalowana wynosi aż 65 GW. Dane z 7-mej rano więc Słońca zero lecz wczorajsze max nie robi wrażenia, ok. 5 GW na 62 GW mocy zainstalowanej. Nawet gdyby w Polsce było zainstalowane tyle wiatraków i PV co u nich to w takich warunkach mielibyśmy ok. 17 GW podczas gdy max popyt na moc wynosi ok. 25 GW. A to i tak wyjątkowo optymistyczne dane bo nie zawsze tak wieje. Np. dzisiaj w nocy na ok. 8 GW jakie mamy w polskich wiatrakach otrzymaliśmy zaledwie 0.2 GW :!:

    Rozsądek mówi, że w czasie silnych mrozów należy przyjąć, że wiatr i Słońce dostarczą 0 GW. Z OZE jedynie biomasa może dostarczać moc kiedy chcemy ale jest sporo problemów natury technicznej, logistycznej i ekonomicznej. Z pewnoscią nie można iść w biogazownie jak to zrobili Niemcy bo wykorzystają one max 50% potencjału suchej biomasy. Mokrą wykorzystają w 100% i to jest jedyny słuszny kierunek: biogazownie tylko tam gdzie jest dużo odpadów typu obornik, z przetwórstwa rolno-spożywczego itp. Dla pełnego wykorzystania potencjału suchej biomasy niezbędne jest dopracowanie starej technologii gazu drzewnego zwanegho holzgazem. Tylko to pozwoli na 100% wykorzystanie "zielonych kalorii" zawartych w drewnie lub słomie.

    Jednak nawet gdy wykorzystamy w 100% potencjał biomasy nie widzę możliwości rezygnacji z paliw kopalnych, "sory ale taki mamy klimat". Z pewnoscią nie ma co liczyć na atom - rzut oka na powyższy wykres i widać, że Francja posiadajaca ponad 60 GW w reaktorach jądrowych importuje prąd z Niemiec. I robi to notorycznie pomimo znacznie łagodniejszego klimatu. Np. wczoraj cały dzień było u nich na plusie ale i tak importowali ok. 5 GW czyli niemal 10% popytu na moc. Gdybyśmy w Polsce importowali 2 GW to w mediach aż huczałoby od tekstów typu "Polska o krok od blackoutu", a we Francji mogą importować 10 GW i jeszcze za wzór ich podadzą "bo mają atom" ;)

    Elektrownie to też marny wybór gdyż marnują energię pierwotną zawartą w paliwie, odpowiedzią jest kogeneracja czyli elektrociepłownie. Jednoczesne wytwarzanie prądu i ciepła w naszym klimacie gwarantuje najlepsze wykorzystanie dostępnych zasobów. Nieodnawialnych i coraz droższych zasobów. Nie każdy od razu łapie o co chodzi z oszczędnością w EC więc taki prosty przykład:

    Mamy dobrą elektrownię o spranwości 40% i spalamy w niej 1 MWh węgla - otrzymujemy 0.4 MWh prądu.
    Ciepło dostarcza dobra ciepłownia o spranwości 80% w której spalamy 1 MWh węgla więc otrzymujemy 0.8 MWh ciepła.

    Czyli z oddzielnego spalenia 2 MWh węgla uzyskamy 0.4 MWh prądu + 0.8 MWh ciepła.

    Przykładowa dobra elektrociepłownia węglowa ma ogólną sprawność na poziomie 80% z czego ok. 35% to sprawność elektryczna i 45% cieplna. Elektrociepłownie (kogeneracja) z 2 MWh spalonego węgla wytworzą 0.7 MWh prądu + 0.9 MWh ciepła.

    Z 2 MWh energii pierwotnej węgla spalonego w elektrociepłowni uzyskujemy więcej energii końcowej: 1.6 MWh kontra 1.2 MWh gdy spalimy 2 MWh węgla oddzielnie w elektrowni i ciepłowni. To znacząca oszczędność ale zalet elektrociepłowni jest znacznie więcej. Ważne aby dobrze wpasować się w dużą zmienność popytu i podaży mocy. I tu niezbędne są akumulatory ciepła czyli duże dobrze zaizolowane baniaki z wodą. Przykład węglowej EC Białystok z takim akumulatorem ciepła tu:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Produkcja prądu w elektrociepłowni jest ściśle powiązana z produkcją ciepła. Im większej mocy cieplnej potrzebujemy tym więcej w tym czasie otrzymamy energii elektrycznej. I tu pojawia się pierwszy problem związany z kogeneracją: popyt na ciepło jest największy nocą gdy jest zimno ale wtedy mamy najniższy popyt na prąd. Zaizolowany baniak w prosty sposób go rozwiązuje: gdy w dzień mamy duży popyt ma moc elektryczną EC chodzi na max i niepotrzebne w danej chwili ciepło magazynuje. Gdy nocą nie potrzeba prądu moc EC zostaje zredukowana do minimum, a niedobory ciepła są uzupełniane z magazynu. Lepsze efekty daje akumulator ciepła zainstalowany przy EC gazowej, jak ten z Torunia:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Magazyn ciepła widać z tyłu. Gazowa EC może być łatwo uruchomiono więc jest bardziej elastyczna niż węglowa. A dodanie do niej akumulatora ciepła sprawia, że może pracować jak typowa elektrownia szczytowa. Ze znacznie wyższą sprawnością bo tu też są zyski z kogeneracji. Jedynym ograniczeniem EC pracujacej jako szczytowa jest pojemność akumulatora ciepła / popyt na ciepło ale ogranicza to głównie czas pracy, a nie moc. Ta w gazowej zawsze może wynosić od zera do 100%. W tym kierunku idzie mocno nasycona wiatrakami Dania i tam każda EC musi posiadać akumulator ciepła. Z grzałkami aby w razie nadprodukcji OZE zdejmować moc. Między innymi dlatego w tym państwie nie ma żadnego problemu ani wtedy gdy wiatraki stoją nieruchomo ani wtedy gdy dostarczają ponad 100% popytu na prąd - na każdą okoliczność mają odpowiedź w postaci w/w EC z dobrze zaizolowanymi baniakami z wodą :D

    Na koniec jeszcze jedna zaleta elektrociepłowni. Bez względu na to czy do ogrzewania użyjemy ciepła sieciowego czy prądu wyprodukowanych w kogeneracji zawsze mamy ponad 70% sprawność. To w znacznej mierze kasuje wcześniej wymienione ograniczenia powietrznych pomp ciepła które w czasie silnych mrozów mają sprawność taką samą jak ogrzewanie rezystancyjne. Nawet wtedy sprawność zamiany energii pierwotnej zawartej w paliwie na ciepło jest taka sama jak w dobrym indywidualnym kotle. Pozostaje problem dostaw mocy w czasie siarczystych mrozów ale to da się łatwo rozwiązać przy pomocy dynamicznych taryf, buforów ciepła czy zwykłych kominków i "kóz" traktowanych jako szczytowe źródła ciepła.
  • #24
    gaz4
    Level 33  
    Wbrew temu co można wyczytać w różnych mediach (zarówno pro jak i anty OZE) największym ograniczeniem nie jest jakość sieci itp. Jeżeli na morzu postawimy 30 GW, a na lądzie 20 GW (już mamy 8 GW, a decyzje sprzed 10H pozwalają na budowę ok. 11 GW bez zmiany tej głupiej ustawy) mamy razem 50 GW podczas gdy max popyt ledwo otarł się o 28 GW. Było to w czasie mrozu gdy niezbyt mocno wieje. Wiosną i jesienią max wynosi 25 GW, a w nocy może spaść nawet do 15 GW. Jak widać tylko en. wiatrowa będzie mogła wyprodukować ponad 2x wiecej więcej niż zużywamy, a opowieści o magazynach energii elektrycznej zdolne zdjąć kilkadziesiąt GW na razie między bajki włóżmy. Polska potrzebuje dużych ilości ciepła bo taki mamy klimat. Dzięki akumulatorom ciepła przy elektrociepłowniach można zdejmować nawet kilkadziesiąt GW nadwyżki. Okrągły rok, a koszt inwestycyjny niewielki.

    Bez problemu na naszych dachach zmieścimy 50 GW PV. Ale bez zwiększenia popytu już przy 30 GW pojawią się ujemne ceny na giełdach. Od połowy 2024r prosumentów mają obejmować dynamiczne taryfy więc gdy cena MWh będzie na minusie nic nie zarobią. Jednak gdyby dodać do EC akumulatory ciepła to jest szansa na zdejmowanie nadwyżek. Nawet w środku lata potrzebujemy CWU, a to ok. 20% zużywanego w Polsce ciepła. A tego potrzebujemy bardzo dużo, tylko koncesjonowane obiekty ciepłownicze (powyżej 2 MWt, łącznie mamy ich ok. 50 GWt) dostarczają ok. 150 TWh, po doliczeniu małych ciepłowni (poniżej 2 MWt czyli wiele z nich nie tak małych) znacząco przekroczymy 200 TWh. A zatem na samo CWU potrzebujemy >40 TWh z czego >20 TWh poza sezonem grzewczym. Pełne wykorzystanie potencjału PV oznacza min 50 GWp co daje ok. 50 TWh rocznie.

    Wiatr na lądzie bez problemu może mieć 20 GW mocy zainstalowanej. Gdy postawimy wiatraki 2.5 MW o "power density" ok. 4 m2/kW uzyskamy wyniki jak niżej:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Ostatnio stawia się niemal wyłącznie tego typu konstrukcje więc jest OK. Razem z PV mamy ponad połowę przyszłego popytu który szacuję na 200 TWh (obecnie zużywamy ok. 180 TWh). Na Bałtyku planowane jest postawienie ok. 30 GW, a uzyski będą zależały od wyboru inwestorów. Jeżeli pójdą w gigantomanię z małą powierzchnią na moc (ok. 3 m2/kW) uzyskamy ok. 100 TWh rocznie. Niestety pierwsze zapowiedzi idą w kierunku niewydajnych konstrukcji jak w tabeli 16 GW, gdyby zdecydowali się na lepsze z 4 m2/kW (jak w tabeli dla W2E 9 MW) z 30 GW można uzyskać 120 TWh. Przyjmę drugą wartość bo moim zdaniem zanim Polacy zaczną stawiać farmy na morzu zalany marnymi wiatrakami zachód wyleczy się z gigantomanii i przerośnięte znikną z rynku. Razem mamy 50 TWh z PV + 60 TWh z lądowych wiatraków + 120 TWh z morskich = 230 TWh. Teoretycznie 30 TWh ponad popyt na prąd co po zamianie na ciepło daje oszczędnosć ok. 3 mld m3 gazu rocznie. W praktyce będzie ponad 50 TWh nadyżki z OZE gdyż w czasie gdy nie wieje i nie świeci część zużywanej w kraju energii elektrycznej zostanie wyprodukowane w EC. A z zaoszczędzonego przez OZE gazu da się wyprodukować ok. 30 TWh prądu :D

    Mix energetyczny OZE + kogeneracja z akumulatorami ciepła wyposażonymi w grzałki zdolne do zdejmowania nadwyżek będzie pracował w 3 trybach:

    1) Gdy moc dostarczana przez OZE będzie bardzo mała EC będą pracowały na maksa. Ewentualne nadwyżki ciepła skierują do magazynów.
    2) Gdy moc OZE będzie z grubsza bilansowała popyt węglowe EC zejdą do minimum technicznego, a gazowe mogą zostać wyłączone. Ew. braki ciepła z będą uzupełniane przy pomocy grzałek.
    3) W przypadku nadwyżek OZE które najbardziej prawdopodobne są poza sezonem grzewczym wszystkie EC są wyłączone, a ciepło (głównie na CWU) produkują grzałki zainstalowane w magazynach. W razie chwilowego braku mocy (głównie w nocy) można włączać gazowe EC, są do tego przystosowane. Węglowe całe lato mogą stać bezczynnie - nawet gdyby chwilowo zabrakło energii z OZE aby wyprodkować dość ciepła można je czerpać z gazowych EC. Jak poprzednio napisałem sprawność będzie taka sama jakby produkowała je miejscowa ciepłownia lub elektrociepłownia gazowa. Ale to prawdopodobnie nie będzie konieczne bo obok węglowych EC zawsze stoi jakaś szczytowa ciepłownia na duże mrozy lub awarie. I to ona może uzupełnić ew. brak.

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Wyżej grafika obrazująca te 3 tryby pracy. Szkoda, że jej autor rozdzielił "thermal storage" z "electric boiler" bo akumulator ciepła z grzałkami pełni obie funkcje jednocześnie. Gdy to sobie uzmysłowimy strzałki będą miały więcej sensu: w trybie 3-cim niebieska od wiatraka do "bojler/storage" i dalej do kranów oraz kaloryferów :)

    Takie rozwiazanie od dawna funkcjonuje w Danii i nie mają problemów ani z niedoborem ani z nadmiarem energii z OZE. Ale nie zawsze tak było. Gdzieś w okolicy 2007r gdy moc wiatraków była dość duża aby zapchać podaż o mały włos nie usmażyli swoich sieci. Nie było wtedy w/w akumulatorów ciepła, a prawo nie pozwalało na ograniczanie mocy OZE oraz elektrociepłowni. W pilnym trybie wysyłali prąd do Szwecji oraz Niemiec modląc się o to aby wiatr ucichł zanim przeciążone połączenia międzypaństwowe nie padną. Jakoś się udało lecz zamiast liczyć na to, że kolejny raz znowu się uda zaczęli myśleć. I wymyślili system tak prosty i skuteczny, że prościej się nie da. A jak powiedział Albert Einstein: Wszystko powinno być tak proste, jak to tylko możliwe, ale nie prostsze. Skoro nie może być prostsze to znaczy, że zdaniem wyżej cytowanego geniusza jest doskonałe :)
  • #25
    Pi111
    Level 24  
    92 Od 15 grudnia w ramach programu "Mój Prąd" podnosimy poziom dofinansowania dla instalacji PV do 6 tys. zł., a do magazynów energii do 15 tys. zł - przekazała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, zapowiadając kolejną edycję programu wsparcia mikroinstalacji

    "Rozwój OZE to dobra recepta na rosnące na skutek wojny ceny energii. Dlatego od 15.12, w ramach programu Mój Prąd, podnosimy poziom dofinansowania dla instalacji #PV do 6 tys. zł., a do magazynów energii do 15 tys. zł. Zmiana obejmie beneficjentów 4. edycji programu" - poinformowała na Twitterze Anna Moskwa.

    Minister Moskwa zapowiedziała 4. edycję programu "Mój Prąd" podczas konferencji stron porozumień sektorowych.

    Mamy małą dobrą wiadomość. Patrząc, jak rozwija się fotowoltaika, jak dużym zaufaniem obdarzyli nas prosumenci, jak duży wolumen tej energii dzięki prosumentom trafia do polskiej sieci, zdecydowaliśmy się przygotować kolejną edycję programu "Mój Prąd" - mówił minister Moskwa.

    Program "Mój Prąd", jak tłumaczy rząd, dedykowany jest wsparciu rozwoju energetyki prosumenckiej, a konkretnie wsparcia segmentu mikroinstalacji fotowoltaicznych (PV). Celem programu jest zwiększenie produkcji energii elektrycznej z mikroinstalacji fotowoltaicznych w Polsce.

    Wnioski o przyznanie dotacji mogą składać osoby fizyczne wytwarzające energię elektryczną na własne potrzeby, które mają zawartą umowę kompleksową regulującą kwestie związane z wprowadzeniem do sieci energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji (lub umowę sprzedaży energii elektrycznej).

    https://mojprad.gov.pl/
  • #26
    gaz4
    Level 33  
    Nawet najlepsza teoria bez potwierdzenia w praktyce jest do ... Dlatego teraz troche praktyki z podwórka sąsiadów:

    https://energynumbers.info/germanys-offshore-wind-capacity-factors

    Pod tym linkiem sporo informacji o niemieckim offshore, także na Bałtyku. Jak widać farmy Baltic 1&2 osiągają "capacity factor" w okolicy 47% co jest 3-cim wynikiem na liście po położonych na Morzu Północnym Sandbank oraz Dan Tysk. Niżej lista morskich farm wiatrowych z użytymi w nich modelami:

    https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_offshore_wind_farms_in_Germany

    Lider w tej kategorii czyli Sandbank na turbinach Siemens SWT 4.0-130 (ok. 3.3 m2/kW) wykręcił 53.5% wykorzystanie mocy (roczna średnia krocząca).
    Drugie miejsce czyli Dan Tysk działający na Siemens SWT 3.6-120 (ok. 3.15 m2/kW) miał 51.6%.
    Z kolei na Bałtyku przy pomocy turbin jak wyżej wymienione oraz zainstalowanych na Baltic 1 SWT 2.3-93 (ok. 2.95 m2/kW co daje średnią ba obu farm >3 m2/kW) uzyskano 47%.

    Najgorszy wynik z farm pracujacych min. rok miał Borkum Riffgrund II wyposażony w wiatraki Vestas o największej mocy pojedynczej turbiny z obecnie używanych 8.0-164 (ok. 2.64 m2/kW) i było to 30.8%
    Drugi z najsłabszych wyników należy do Nordsee One z turbinami Senvion 6.2/126 (zaledwie 2 m2/kW!) i było to 34.4%.

    Wyraźnie widać podział na najlepsze z listy mające >3 m2/kW (czwarta Gode Wind ma 3.1 m2) i najgorsze gdzie wiatraki mają <3 m2/kW (Nordsee z wiatrakami Senvion 6.2/126 majacymi zaledwie 2 m2/kW). Ciekawe jest porównanie Borkum Riffgrund I (4 MW wiatraki 120 m, ok. 2.8 m2/kW) z położonym w tej samej lokacji Borkum Riffgrund II (w/w 8 MW z 2.64 m2/kW) - stare maluchy na niższych wieżach wykręcają ok. 7 punktów procentowych więcej niż nowe olbrzymy!. I jak widać moc pojedynczego wiatraka nie ma znaczenia - największe wykręciły najgorszy wynik, a na podium (co prawda rzutem na taśmę) zmieściły się najmniejsze. Oczywiście każda farma pracuje w innych warunkach i bez znajomości choćby średniej prędkości wiatru trudno o definitywne stwierdzenia która jest lepsza lecz podział zbyt wyraźny aby był przypadkowy. Im wiecej m2/kW tym większa szansa na dobry wynik. Dobra wiadomość jaką da sie wyczytać z tej tabeli jest taka, że średnia na Bałtyku jest trochę wyższa niż 9 m/s co oznacza większy uzysk z polskiego offshore od tego jaki podałem we wczorajszym wpisie :D

    Na dole strony z pierwszego linku jest wykres pokazujacy jak długo farmy pracowały z daną mocą. Baltic 1&2 ponad 50% mocy uzyskiwały przez 44% roku. Czyli gdyby na Bałtyku zamontowano planowane 30 GW i były to (nawiasem mówiac niezbyt wydajne) konstrukcje 2.9 m2/kW (niestety takie chcą stawiać - ale jak wyżej widac mogło być gorzej) to niemal pół roku dostarczałyby 15 GW i więcej. A 15 GW to typowy nocny popyt na moc.

    Dodano po 3 [godziny] 38 [minuty]:

    Jeszcze małe uzupełnienie - tu można zobaczyć jak wyglądają niektóre niemieckie farmy na morzu:

    https://windforce.info/windforce2020/wp-conte...s/sites/12/2020/09/C_Kansy_EnBW_OW-in-GER.pdf

    W/g informacji podawanych przez obsługujace je firmy na Morzu Północnym średnia prędkość wiatru wynosi ok. 10 m/s, a na Bałtyku ponad 9 m/s. Z analiz wietrzności naszego morza wynika, że prędkosć wiatru kształtuje siś na poziomie 9-10 m/s. Np Szwedzi będa budowali farmę w miejscu gdzie na wysokosci 160m jest 9.6 m/s. Gdyby postawić konstrukcje takie jak W2E 9 MW 215m (4 m2/kW) uzysk dla 9 m/s wyniesie:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    A dla 10 m/s wyniesie:

    Potencjał OZE - wiatr, Słońce, biomasa, geotermia

    Są duże konstrukcje które mogą zapewnić znacznie większe wykorzystanie mocy zainstalowanej i co za tym idzie mniejsze wahania produkcji niż te jakie planuje się stawiać. Nie wiem po co polscy inwestorzy pchają się w modele z parametrami zbliżonymi do "Borkum Riffgrund II" które nawet na Morzu Północnym czachy nie urywają? Wystarczy przeanalizować dane z niemieckich farm aby naocznie przekonać się, że duże nie zawsze znaczy wydajne.
  • #27
    GAS_14
    Level 11  
    No tak mix (taki nasz mix) zamiast atomu kupić węgiel z Australii do pv i wiatraków wspierając się paliwem do silników (agregatów prądotwórczych) je spalających jako magazyn na max pik poboru prądu święta, Sylwester z holzgazem, wodorem, olejem z rzepaku i % alkoholu z buraków cukrowych (to wszystko pobudza naszą gospodarkę _ kasiorki zostaje u nas) i nie przejmować się normami krajów unii europejskiej która to już ma atom i warunki wietrzne i kozaczy.
    Taryfy dynamiczne korzystałby nie jeden Polak( nawet Ci z alarmów smogowych - może tym powinni się zająć, przykuć ich uwagę) np emeryt dostaje i za darmo prąd bo ma 1700 zł ale do tego trzeba chcieć...
    Przy wiatrakach stawiać sanatoria uzdrowiska dla tych z dną moczanową 👹 hałas może drażnić...
  • #28
    gaz4
    Level 33  
    W miediach pojawiła się informacja o powstaniu kolejnej "doliny wodorowej"

    https://gs24.pl/coraz-wazniejszy-staje-sie-wo...potrzebna-jest-dolina-wodorowa/ar/c1-17073629

    Niestety pani profesor uprawia bajkopisarstwo. Nie chodzi o ogół bo w tym tekście w zasadzie wszystko się zgadza. No może poza twierdzeniem, że wodór to "niewyczepalne źródło energii". Nie, to tylko inny rodzaj akumulatora :!:

    Jak zwykle bywa diabeł tkwi w szczegółach i poświęcę im ten wips. Wyjątkowo będę operował głównie molami oraz kJ bo to ułatwia porównania, a dane mogę czarpać z tablic chemicznych. Na początek bardzo ważna zależność liczby moli i objętości gazów: 1 mol gazu doskonałego zajmuje 22.4 litra ale dla gazów rzeczywistych jest ona zbliżona. Dlatego operowanie molami ułatwia porównywanie gęstości energii w paliwach gazowych.

    Na początek metan:

    CH4 + 2O2 -> 2H20 + CO2 (-890 kJ)

    Znak minus oznacza reakcję egzotermiczną czyli wydzielanie się energii. Tu podałem bilans dla wody w stanie ciekłym co odpowiada powszechnie używanemu w UE ciepłu spalania. Z kolei spalanie wodoru wyglada tak:

    H2 + 1/2O2 -> H2O (-286 kJ)

    Już widać pierwszą poważąną różnicę Jeden mol wodoru ma ok. 3x mniejsze ciepło spalania niż metan. A to oznacza, że z 1 m3 otrzymamy 3x mniej energii niż z 1 m3 gazu ziemnego. To niesie za sobą potężne konsekwencje. Jeżeli zechcemy zastąpić gaz ziemny wodorem to cała infrastruktura musi być 3x większa. Np. nasze magazyny gazu ziemnego o pojemności ok. 30 TWh po wypełnieniu wodorem będą zdolne zmagazynować ok. 10 TWh energii. Przy potencjalnych nadwyżkach jakie moglibyśmy mieć z dobrze rozwinietego OZE (min. 30 TWh netto) to po prostu śmieszna ilość. Nie mówiąc o tym, że w Polsce 30 TWh to żaden zapas na naprawdę mroźną zimę. Typowo zużywamy ok. 20 TWh na sezon, przy 10 TWh dosłownie ... zimna. To samo dotyczy rur, tłoczni itp. Aby zapewnić taką samą energię co z gazu ziemnego cała wodorowa infrastruktura musi być 3x bardziej wydajna. Wodór ma inne właściwości niż gaz ziemny co może nieść różne niespodzianki jak korozja czy uciekanie przez rury które dla metanu są w 100% szczelne.

    No dobra, na tę bardzo poważną wadę może paść tego typu odpowiedź: Gazowy wodór ma 3x mniejszą gęstość energii niż metan ale można go stosować w ogniwach paliwowych. A w nich osiągnie dużo wyższą sprawność więc wszystko się wyrówna. Niestety nie. Ogniwa paliwowe są niezwykle wydajne ale nie dotyczy to wodoru. Na sprawność tych urządzeń wpływa zmiana entropii paliwa. Jeżeli entropia w tej reakcji nie zmieni się teoretyczna sprawność wyniesie 100%, jak entropia rośnie to może nawet 100% przekroczyć. Ale jeżeli entropia maleje to zużyje się część wytworzonej energii i wtedy sprawność będzie mniejsza. Sprawność ogniw zależy też od temp. procesu, w 20-tu stopniach jest bliska teoretycznej ale im wyższa tym sprawność mniejsza. W przypadku wodoru spalanego w niskotemperaturowych ogniwach jakie są testowane w samochodach woda jest uwalniana w postaci ciekłej czyli entropia znacznie zmaleje co daje teoretyczną sprawność równą 83%. Niby ciągle wysoka ale gdy porówna się ją ze sprawnością akumulatora szału nie ma. Gdy policzy się sprawność całego procesu od elektrolizy wody zaczynając mamy wynik nieprzekraczający 60%. Dodajmy do tego skomplikowaną i co za tym idzie energochłonną dystrybucję i schodzimy do poziomów jakie dają najlepsze diesle. Elektryki współpracujące z OZE mają ok. 70% bo poza stratami na ładowaniu inne są nieznaczne. Nie tylko sprawność jest przeciw ogniwom paliwowym na wodór. Jedynym katalizatorem zdolnym do pracy w niskich temp. jest drogocenna platyna. Tańsze katalizatory wymagają wyższych temperatur więc spadnie sprawność. Jakby się nie obracał...

    Dodano po 1 [godziny] 1 [minuty]:

    Skoro wodór ma tak liczne wady czy warto go robić z nadwyżek OZE? Z pewnością warto tam gdzie jest na bieżąco zużywany np. w petrochemii lub przy produkcji nawozów. Tu jedynym kosztem będzie ew. zdublowanie instalacji do produkcji H2 gdyż obok elektrolizerów powinny być też urządzenia do reformingu gazu lub podobne. To rozwiazuje problem magazynowania, a redundacja źródeł zapewni ciągłość produkcji. Jest też inna droga zwana "Power to Gas" (P2G) gdzie energia z OZE jest zamieniana na wodór, a następnie z tego wodoru produkuje się paliwo łatwiejsze do przechowywania jak np. metan.

    Tu też jest kilka pułapek od zapewnienia substratów zaczynając. W cząsteczce metanu znajduje się węgiel więc należy go jakoś zdobyć. I tu zaczynają się schody gdyż węgiel kamienny, brunatny czy zawierajaca go biomasa mają bardzo dużą gęstość energii. Ich przechowywanie nie stwarza problemów oraz można łatwo zamienić na energię bez używania wodoru. Zamiana ich na gaz ziemny to klasyczna robota głupiego. Gdy przeanalizuje się dostępne źródła bezużytecznego węgla to zostaje jedynie CO2. Nie chodzi mi o jego odzyskiwanie z atmosfery, to zbyt energochłonny proces aby miał jakikolwiek sens. Można go pozyskać u źródła czyli z komina enlektrowni lub (elektro)ciepłowni. CO2 ma dość wysoką temp. skraplania i pod względnie niskim ciśnieniem można go przechowywać nawet w temp. otoczenia. A w stanie stałym można go transportować nawet w zwykłym pudełku ze styropianu. Mam "soda stream" i kupowałem go via net do nabijania zbiorników, długa podróż pocztą dawała niewielkie straty "suchego lodu" :) Czyli jeden problem względnie łatwo da się ominąć - CO2 jest mnóstwo i bez problemu można go magazynować i transportować. Niestety energetycznie nie wygląda to tak dobrze:

    4H2 + CO2 -> CH4 + 2H2O (-253 kJ)

    Jak widać rekacja w której z CO2 otrzymujemy 1 mol metanu wymaga użycia aż 4 moli wodoru. I jest egzotermiczna, w jej wyniku wydziela się 253 kJ na 1 mol czyli ok. 22 litry pozyskanego metanu. Ponieważ ze spalenia 1 mola wodoru uzyskuje się 286 kJ, a tu tracimy 253 kJ to oznacza, że mamy ok. 78% sprawność. Nie jest źle ale po uwzględnieniu ok. 70% elektrolizy i później ok. 90% przy kolejnym wytworzeniu energii elektrycznej (w kogeneracji) mamy ok. 50% z P2G podczas gdy magazynowanie w el. szczytowo-pompowych daje ok. 70%, znowu kiepsko. Z pewnością taki proces bez zużycia wydzielającej się energii nie ma sansu gdy magazynujemy energię na krótko. Spiętrzona woda (lub powietrze pod słupem wody - kolejny ukryty potencjał do jakiego jeszcze się nie dobraliśmy) jest wydajniejsza. Ale gdy porówna się 10 TWh jakie można zmagazynować na zimę w przypadku wodoru z 30 TWh dla metanu gra wydaje się warta świeczki.

    A co by było gdyby energię z powyższej reakcji do czegoś wykorzystać? Z pewnością łatwo do produkcji ciepła, po pokonaniu problemów z ciągłością dostaw substratów (wyżej opisane magazynowanie wodoru) może nawet energii elektrycznej. W takim wypadku możemy znacząco zbliżyć się do sprawności elektrowni szczytowo-pompowych i G2P stanie sie ich pełnoprawnym substytutem. Można sobie wyobrazić elektrociepłownię gazową gdzie emitowany CO2 jest wychwytywany i przechowywany po to aby zastosować go w procesie P2G. Gdy występują nadwyżki OZE oprócz grzałek w akumulatorach ciepła uruchamia także elektrolizery. Gdy przy braku OZE aku ciepła zaczną się rozładowywać EC uruchamia instalację P2G i pozyskany metan tłoczy do sieci gazowej, a ciepło idzie do aku ciepła. To niemal idealny ekosystem w którym nie ma czegoś takiego jak odpady: materia i energia krążą w niewielkim i wydajnym obiegu :D
  • #29
    kudlacikus
    Level 11  
    Na dzień dzisiejszy fakty z OZE są takie. Kraje w których odsetek energii z OZE (zachód Europy – np. Niemcy) jest duży, przekonały się boleśnie, że nie ma nadal pomysłu jak utrzymać stałość produkcji energii OZE. Gospodarka nie może zostać pozbawiona energii z powodu mocnych wiatrów, nadmiernego oblodzenia, opadów śniegu, braku wiatru, pory dnia itp...... A jak się przekonujemy właśnie takie są OZE i póki co nie mamy szans na znaczną tego faktu poprawę. Dlatego prąd z wiatraków, czy fotowoltaiki tak naprawdę w znacznej mierze się marnuje, bo kiedy jest produkowany, to i tak muszą pracować elektrownie napędzane paliwami kopalnymi, których nie da się wyłączyć ot tak na chwilę, kiedy to OZE dają ładnie prąd. Wiemy już z całą pewnością, że wystarczy mocna zima i w gospodarce opartej w dużej mierze na OZE musi nastąpić katastrofa. Muszą zatrzymać się zakłady pracy, a niektóre przez to przestana istnieć. Musi być zimno w domach, brak wody i to nie tylko ciepłej. Brak możliwości dokonania zakupów, brak obsługi bankowej, umierający ludzie w szpitalach i tysiące innych problemów.... Widmo takiego stanu już było realne, więc turbiny na węgiel, gaz i ropę pracują non stop, by taki scenariusz się nie ziścił. Czy ktoś ma pomysł jak zmienić taki stan rzeczy? Nie sadzę.
  • #30
    GAS_14
    Level 11  
    gaz4 wrote:
    sprawności elektrowni szczytowo-pompowych i G2P
    Przesypywać piasek żwir.
    gaz4 wrote:
    Można sobie wyobrazić elektrociepłownię gazową gdzie emitowany CO2 jest wychwytywany i przechowywany po to aby zastosować go w procesie P2G. Gdy występują nadwyżki OZE oprócz grzałek w akumulatorach ciepła uruchamia także elektrolizery. Gdy przy braku OZE aku ciepła zaczną się rozładowywać EC uruchamia instalację P2G i pozyskany metan tłoczy do sieci gazowej, a ciepło idzie do aku ciepła. To niemal idealny ekosystem w którym nie ma czegoś takiego jak odpady: materia i energia krążą w niewielkim i wydajnym obiegu
    Edukacja, sądzisz iż np historyk z emeryturą 7 tyś zł..., trzeba wytłumaczyć ekonomia i ekologia na zostającej w kieszeni kasiorce - naszą stronę ale też widzę drugą stronę "dworzan" hmmm łatwiej zlecić wybudować atom.
    Tak, czym więcej np kół zębatych i energii potrzebnej do pokonania sił tarcia tym mniejsza sprawność takiego układu.

    Moderated By ArturAVS:

    Pisz zrozumiale bo z kolejnym działem się pożegnasz!