Szanowni Specjaliści,
Po zapoznaniu się z kilkudziesięcioma tematami forum jakkolwiek zbliżonymi do interesującego mnie zagadnienia, w których nierzadko po dwudziestym poście rozmowa dotyczyła już socjologii, wiary i nietechnicznych przekonań osobistych odważyłem się z moją sprawą zwrócić do Was bezpośrednio.
Mieszkam w domu jednorodzinnym na wsi, awarie zasilania są tu normą. Zdarzają się o każdej porze roku. Wichury łamią drzewa, burze i inne zjawiska uszkadzają linie zasilające, a silnie rozwijające się budownictwo wymaga coraz to nowych podłączeń i rozbudów sieci, o których nikt nie raczy poinformować. To są te cywilne pobudki, myślę, że od roku niejeden z nas ma w głowie również inny powód tymczasowego braku zasilania.
Załóżmy, że mamy na myśli awarię, która może trwać np. trzy doby, choć nawet i ta trzygodzinna jest dotkliwa, gdy wydarzy się właśnie wtedy gdy cały mój domowy babiniec szykuje się do wyjścia do szkoły, do pracy, na egzamin czy inne wesele.
Wspomnę, że nie mam paneli fotowoltaicznych ani magazynu energii i w najbliższym czasie nie będę mógł ich mieć.
Naturalną odpowiedzią wydaje się być: Brakuje Ci zasilania? Kup sobie agregat.
No właśnie - agregat... Po zapoznaniu się z problemami użytkowników mam jeden wielki wewnętrzny sprzeciw. Z dwóch powodów: po pierwsze mam w domu jeden strategicznie ważny i trudny do zastąpienia odbiornik elektryczny - pompę hydroforową SKA 4.03 (2,2 kW 3x400 VAC), a po drugie - całej reszcie odbiorników względnie niewielkich (jak kocioł gazowy, pompka CO, lodówka) chciałbym zapewnić stałe przez całą dobę zasilanie o teoretycznie nieco lepszej jakości (mam na myśli akumulatory 12 V, przetwornice, UPS).
W opisywanym przeze mnie przypadku zakup markowego agregatu ze stosownym zapasem mocy do szarpnięcia pompy z całym jej prądem rozruchowym i świecenia połową żarówek w domu (to ironia) jest ekonomicznie nieuzasadniony i takiej drogi nie mam zamiaru podejmować.
Jeśli wierzyć historiom przeczytanym na elektroda.pl to rynek zalany jest sprzętem, który albo jest ogólnie wątpliwej jakości, albo nie trzyma parametrów sieci zasilającej, albo generatory są słabsze niż mówi o tym deklarowana znamionowa moc, albo mają aluminiowe uzwojenia...
Zainspirował mnie temat forum (link poniżej), w którym autor opisał stworzony przez siebie amatorsko (ale skutecznie!) generator "12V".
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3152123.html
Dysponuję chińskim silnikiem spalinowym z poziomym wałem typu "7 KM / 196 cm3".
No i wreszcie do przysłowiowego brzegu..
Ze wszystkimi odbiornikami (poza mniej ważnymi, które poczekają sobie jak pralka, suszarka, kuchenna płyta grzewcza) można sobie łatwo poradzić tylko nie z tym dużym silnikiem pompy.
Przychodzą do głowy następujące rozwiązania:
1. Zakup niezbyt drogiego agregatu - jeśli "uciągnie" silnik pompy i postanowi się nie zepsuć to temat się tu kończy, ale boli mnie sama myśl o wydatku na coś średniej jakości co będzie miało tylko wąskie zastosowanie;
2. Zakup starego wojskowego generatora PAB 4. Szeroko polecany w postach sprzed kilku/kilkunastu lat, których dużo przeczytałem. Dziś mam wrażenie trudno dostępny, a jeśli już - to w kosmicznych cenach.
2. Zakup prądnicy do w/w silnika i budowa swojego agregatu 3x400 VAC;
3. Próba dopasowania prędkości obrotowej i układu kondensatorów do starego silnika asynchronicznego (4kW, bardzo stary), aby doprowadzić go do pracy generatorowej tylko dla tej pompy;
4. Tego jeszcze chyba nie było - zakup silnika 12 VDC o mocy 2000 W, montaż przy pompie i przygotowanie go łatwego sprzęgnięcia i odprzęgnięcia. Takie silniki są sprzedawane jako napęd pomp hydraulicznych do wind/dźwigów samochodowych - kosztują kilkaset złotych. Nasuwa się tu od razu temat alternatora do generowania takich prądów oraz układ ich wyłączania (~200 A DC). Do rozważenia zmiana systemu na 24 VDC, ale to pociąga za sobą rozważenie zmiany systemu całego awaryjnego zasilania w domu.
5. Bezpośrednie podłączenie wspomnianego silnika do pompy i stworzenie tym samym "motopompy". O ile nie przerażałaby mnie konieczność odprowadzenia spalin to układu wyłączającego ten napęd pompy w przypadku przekroczenia ciśnienia sobie chwilowo nie wyobrażam (presostat musiałby odcinać zapłon silnika?).
Jeśli zgodzilibyście się porozmawiać ze mną na temat tych rozwiązań, to chętnie wysłucham (przeczytam) Wasze opinie. Nie ukrywam, że mam szereg kolejnych konstruktywnych pytań, którymi na tym etapie nie chcę już wydłużać tego posta.

Po zapoznaniu się z kilkudziesięcioma tematami forum jakkolwiek zbliżonymi do interesującego mnie zagadnienia, w których nierzadko po dwudziestym poście rozmowa dotyczyła już socjologii, wiary i nietechnicznych przekonań osobistych odważyłem się z moją sprawą zwrócić do Was bezpośrednio.
Mieszkam w domu jednorodzinnym na wsi, awarie zasilania są tu normą. Zdarzają się o każdej porze roku. Wichury łamią drzewa, burze i inne zjawiska uszkadzają linie zasilające, a silnie rozwijające się budownictwo wymaga coraz to nowych podłączeń i rozbudów sieci, o których nikt nie raczy poinformować. To są te cywilne pobudki, myślę, że od roku niejeden z nas ma w głowie również inny powód tymczasowego braku zasilania.
Załóżmy, że mamy na myśli awarię, która może trwać np. trzy doby, choć nawet i ta trzygodzinna jest dotkliwa, gdy wydarzy się właśnie wtedy gdy cały mój domowy babiniec szykuje się do wyjścia do szkoły, do pracy, na egzamin czy inne wesele.
Wspomnę, że nie mam paneli fotowoltaicznych ani magazynu energii i w najbliższym czasie nie będę mógł ich mieć.
Naturalną odpowiedzią wydaje się być: Brakuje Ci zasilania? Kup sobie agregat.
No właśnie - agregat... Po zapoznaniu się z problemami użytkowników mam jeden wielki wewnętrzny sprzeciw. Z dwóch powodów: po pierwsze mam w domu jeden strategicznie ważny i trudny do zastąpienia odbiornik elektryczny - pompę hydroforową SKA 4.03 (2,2 kW 3x400 VAC), a po drugie - całej reszcie odbiorników względnie niewielkich (jak kocioł gazowy, pompka CO, lodówka) chciałbym zapewnić stałe przez całą dobę zasilanie o teoretycznie nieco lepszej jakości (mam na myśli akumulatory 12 V, przetwornice, UPS).
W opisywanym przeze mnie przypadku zakup markowego agregatu ze stosownym zapasem mocy do szarpnięcia pompy z całym jej prądem rozruchowym i świecenia połową żarówek w domu (to ironia) jest ekonomicznie nieuzasadniony i takiej drogi nie mam zamiaru podejmować.
Jeśli wierzyć historiom przeczytanym na elektroda.pl to rynek zalany jest sprzętem, który albo jest ogólnie wątpliwej jakości, albo nie trzyma parametrów sieci zasilającej, albo generatory są słabsze niż mówi o tym deklarowana znamionowa moc, albo mają aluminiowe uzwojenia...
Zainspirował mnie temat forum (link poniżej), w którym autor opisał stworzony przez siebie amatorsko (ale skutecznie!) generator "12V".
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3152123.html
Dysponuję chińskim silnikiem spalinowym z poziomym wałem typu "7 KM / 196 cm3".
No i wreszcie do przysłowiowego brzegu..
Ze wszystkimi odbiornikami (poza mniej ważnymi, które poczekają sobie jak pralka, suszarka, kuchenna płyta grzewcza) można sobie łatwo poradzić tylko nie z tym dużym silnikiem pompy.
Przychodzą do głowy następujące rozwiązania:
1. Zakup niezbyt drogiego agregatu - jeśli "uciągnie" silnik pompy i postanowi się nie zepsuć to temat się tu kończy, ale boli mnie sama myśl o wydatku na coś średniej jakości co będzie miało tylko wąskie zastosowanie;
2. Zakup starego wojskowego generatora PAB 4. Szeroko polecany w postach sprzed kilku/kilkunastu lat, których dużo przeczytałem. Dziś mam wrażenie trudno dostępny, a jeśli już - to w kosmicznych cenach.
2. Zakup prądnicy do w/w silnika i budowa swojego agregatu 3x400 VAC;
3. Próba dopasowania prędkości obrotowej i układu kondensatorów do starego silnika asynchronicznego (4kW, bardzo stary), aby doprowadzić go do pracy generatorowej tylko dla tej pompy;
4. Tego jeszcze chyba nie było - zakup silnika 12 VDC o mocy 2000 W, montaż przy pompie i przygotowanie go łatwego sprzęgnięcia i odprzęgnięcia. Takie silniki są sprzedawane jako napęd pomp hydraulicznych do wind/dźwigów samochodowych - kosztują kilkaset złotych. Nasuwa się tu od razu temat alternatora do generowania takich prądów oraz układ ich wyłączania (~200 A DC). Do rozważenia zmiana systemu na 24 VDC, ale to pociąga za sobą rozważenie zmiany systemu całego awaryjnego zasilania w domu.
5. Bezpośrednie podłączenie wspomnianego silnika do pompy i stworzenie tym samym "motopompy". O ile nie przerażałaby mnie konieczność odprowadzenia spalin to układu wyłączającego ten napęd pompy w przypadku przekroczenia ciśnienia sobie chwilowo nie wyobrażam (presostat musiałby odcinać zapłon silnika?).
Jeśli zgodzilibyście się porozmawiać ze mną na temat tych rozwiązań, to chętnie wysłucham (przeczytam) Wasze opinie. Nie ukrywam, że mam szereg kolejnych konstruktywnych pytań, którymi na tym etapie nie chcę już wydłużać tego posta.


