Otóż zaszła potrzeba czasami coś odlutować lub przylutować. Dokładnie to będą m.in przetwornice DC-DC step up.
Mam lutownicę trasformatorową ale ona jak dla mnie trochę duża i nieporęczna.
Mam też dwie poradzieckie lutownice na 24V. Groty to jakiś brąz galwanizowany białym metalem o średnicy ok. 3mm, trochę za grube do mojej roboty.
Dokupiłem coś takiego:
Groty z płaszczem stalowym, fajnie mi się lutuje (nie mam doświadczenia ani odniesienia, lutowałem złoto i srebro a cyną to czasem podzespoły z lat 70-tych, nie SMD).
Ale ona nie ma wyłącznika, a to co widać to przycisk zmiany temperatury. Jak się go przyciska przez chwilę to z 30 na 130W przełącza.
Kupiłem sobie lutownicę
Robię co innego przez godzinę, a ona czeka gorąca cały czas. Czy powinienem dorobić wyłącznik?
Pracowałem z nią tylko jeden dzień i wydaje mi się że lutuje bardzo dobrze, z tym że ja się dopiero uczę SMD więc nie mam żadnego odniesienia.
W tej chwili magnes do niej mocuję aby mi nie latała po biurku.
Z góry dziękuję za porady.
Co do lutowania smd to żadna filozofia. Są to drobniejsze elementy niż w przypadku THT. Tu wymagana jest większa precyzja. Lutowanie i włączanie lutownicy oporowej zawsze wiarze się z jej czasem rozgrzania i studzenia w przeciwieństwie do lutownicy transformatorowej. Chcą ją ekonomicznie użytkować trzeba przygotować pewną porcję do lutowania i wyłączać.
Ja lubię lutownice oporowe ze względu na to że w każdej chwili mam gotową lutownicę do pracy o odpowiedniej temperaturze.
Ale ja się nie śpieszę. Wstaję od biurka i robię skrętoskłony albo 5 przysiadów. Stary już jestem i nie mogę usiedzieć długo. Lutownica rozgrzewa się chyba w 2-3 minuty, Sprawdzę to i temperatury to za pół godziny i napiszę.
Do SMD ważna jest chemia, a chemia potrzebuje stabilnej temperatury. Tej lutownicy, co ją kupiłeś, to za darmo bym nie wziął. Na tę chwilę do amatorskiego lutowania jest tylko jedno rozwiązanie - nazywa się T12. Dywagacje o wszystkich innych wynalazkach są czystą stratą czasu.
Zrobiłem pomiary używając termopary K. termoparę przymocowałem do końcówki grota taśma kaptonową.
Grot tej lutownicy osiąga stabilną temperaturę 380 ℃ po ok. 8 minutach.
Można ten czas skrócić do 4 minut naciskając przycisk przez 30 sekund.
Gdy już jest nagrzana do 380 ℃ naciskając przycisk przez 20 sekund, po minucie temperatura rośnie do ok. 410 ℃ .
Temperatura grota spada w ciągu 2 minut do ok. 400 ℃. Manewrując przyciskiem można zwiększyć temperaturę grota do ok.450 ℃.
Dalej nie próbowałem.
Do lutownicy zamocowałem magnes i już mi gorąca nie lata po biurku.
Ponieważ lutowanie nie jest moim głównym zajęciem, zdecydowałem że zamontuję łącznik na kablu zasilającym.
Znalazłem stary CD-Rom, wymontowałem płytki i jutro zacznę się na nich uczyć wylutowywania i lutowania tym co mam.
Mam takie urządzenie regulator mocy 230 V AC i mogę nastawić niższą temperaturę jeżeli będzie taka potrzeba.
Nie wiem jeszcze jaka temperatura jest optymalna dla SMD z tymi grotami które zakupiłem razem z lutownicą.
Ma stalowy płaszcz a czy ma miedź wewnątrz? Nie mam pojęcia.
Mam takie urządzenie regulator mocy 230 V AC i mogę nastawić niższą temperaturę jeżeli będzie taka potrzeba.
Nie możesz nastawić niższej temperatury, tylko niższą moc. Tam nie ma sprzężenia zwrotnego. Jak dotkniesz grotem do zimnej cyny, albo pola miedzi na laminacie to temperatura spada. To się nie nadaje ani do nowoczesnych topników, ani do delikatnych układów SMD. Normalna temperatura przy lutowaniu spoiwem ołowiowym to 280-320°C, ale są topniki przy których nie możesz przekroczyć 215-220°C (np. mój ulubiony RMA-7).
Normalna temperatura przy lutowaniu spoiwem ołowiowym to 280-320°C, ale są topniki przy których nie możesz przekroczyć 215-220°C (np. mój ulubiony RMA-7).
Dziękuję za informacje.
Może obniżę moc, mogę regulować moc w zależności od tego co będzie do lutowania, no i czas dotknięcia lutownicą będzie chyba tu najważniejszy. Kiedyś ( jakieś 30 lat temu) zrobiłem sobie spoiwo o temperaturze topnienia ok 145 ℃. Doczekało się, ale trzeba było mu dorobić odpowiedni topnik. Sprawdzałem kwas cytrynowy, szczawiowy, winowy, salicylowy i ich mieszaniny. Działają bardzo dobrze i nie przeszkadza im nikiel albo żelazo. Natomiast koledzy na forum przestrzegli mnie, że mogą być potem problemy, resztki topnika mogą przewodzić prąd, szczególnie jak złapią wilgoć.
Poradzili abym trzymał się kalafonii. Posłuchałem się, spoiwo o t.t. 145 °C odłożyłem na bok. Teraz używam 60% z ołowiem. Kalafonię utarłem na proszek i zalałem alkoholem izopropylowym. Mam taką pastę o konsystencji miodu, co mi ułatwia dozowanie. Wczoraj zrobiłem ok. 1 grama pasty i sprawdziłem, dzisiaj dorobiłem ok. 20 g.
Lutowania mam bardzo niewiele, może raz w miesiącu wymienić oporniki w ładowarce, zabezpieczenie ogniw, wyprowadzenie potencjometru z przetwornicy step-up na zewnątrz obudowy itp.
W sumie to 100, może 200 dotknięć lutownicą w miesiącu. Mam tak dużo wszystkiego że sam nie wiem co mam, straciłem panowanie nad tą graciarnią. Dlatego nie zdecydowałem się na zakup stacji lutowniczej i nie tylko tego. Źle się czuję gdy coś tam zobaczę że stoi przez lata nieużywane.
Jutro będę ćwiczył praktycznie, tak aby wyczuć narzędzie i materię.
Jeszcze raz dziękuję za uwagi.
Mam takie urządzenie regulator mocy 230 V AC i mogę nastawić niższą temperaturę jeżeli będzie taka potrzeba.
Jeśli mówisz tu o czymś nazywanym potocznie ściemniaczem, czyli najczęściej wykonanym z użyciem triaka regulatorem fazowym, to jest bardzo dobry pomysł. Twoja lutownica nie jest co prawda zbyt optymalna jak na dzisiejsze czasy, bo nie ma stabilizacji temperatury. Ale jeśli już masz tą lutownicę a lutujesz sporadycznie, to moja sugestia była by taka.
Zablokować wyłącznik w lutownicy w pozycji mocy większej i używać lutownicy wyłącznie przez ten ściemniacz. Wykonać coś w rodzaju kalibracji. Czyli naznaczyć pozycje gałki ściemniacza gdzie znajdują się temperatury grota powiedzmy 270C i 380C.
Ta wyższa temperatura to tak "ogólnie" do lutowania.
Chodzi tu głównie by nie przegrzewać lutu i by topnik nie zwęglał się zbyt szybko a z drugiej strony by w miarę szybko lutować i by nie było zimnych lutów.
Jeśli temperatura jest zbyt wysoka to bardzo trudno się lutuje bo cyna się pokrywa się tlenkiem a topnik błyskawicznie znika w postaci dymu i nie spełnia swojej roli. Luty wychodzą matowe szare a powinny wychodzić błyszczące.
Ponieważ Twoja lutownica jest bez stabilizacji temperatury, to też traktuj tą temperaturę 380C orientacyjnie a bardziej obserwuj jakie luty Ci wychodzą i ewentualnie skoryguj nastawę by było optymalnie.
Ta niższa temperatura te powiedzmy okolice 270C, jest potrzebna przy niektórych elementach SMD, gdzie zbyt duża temperatura je niszczy. Dotyczy to np. LED, elementów czujnikowych, gdzie w danych fabrycznych jest wyraźne zastrzeżenie co do temperatury lutowania a też takich gdzie ewidentnie widać że obudowa się topi.
Co do topnika to odradzam jakieś domowe "wynalazki" do SMD bo trudno je stuprocentowo wymyć skoro elementy leżą bezpośrednio na płytce.
Czyli generalnie by były wyraźnie dedykowane do elektroniki i z oznaczeniem "no clean". Przykładowo pospolity i tani TK83, kalafoniowy. Coś podobnego jak sam wykonałeś, ale jeszcze dodany jest jakiś aktywator. A czasami to ma znaczenie duże. Np. na samą rozpuszczoną kalafonię nikiel strasznie trudno pocynować a te z aktywatorem dają radę.
Bardzo fajny jest też topnik żelowy. Ale drogo wychodzi, to lepiej używać do specjalnych celów jak np. lutowanie układów scalonych z gęsto rozmieszczonymi nóżkami.
Tu jeszcze taka uwaga ogólna. Przy lutowaniu temperatura grota w większości wypadków nie jest temperaturą lutowania (rozumianą jako temperatura lutowanych powierzchni). I to niezależnie od lutownicy. Zauważ że cyna ołowiowa topi się w ok 180C, bezołowiowa gdzieś 210-220C a my tu ustawiamy powiedzmy 380C. Bo wchodzi tu czynnik spadku temperatury na skutek chłodzenia przez elementy płytkę itp. . I z tego wynika kwestia że nie ma za bardzo jakieś uniwersalnej zawsze optymalnej temperatury na grocie, która jest dobra do każdego rodzaju pracy. Szczególnie jeśli lutownica jest bez stabilizacji temperatury. Dlatego też po prostu trzeba próbować i korygować jak trzeba. Ja też kiedyś lutowałem dużo SMD lutownicą bez stabilizacji ale ze ściemniaczem. I powiem tak, da się robić poprawne luty, ale trzeba po prostu trochę doświadczenia zebrać.
Jeszcze co do eksploatacji grotów.
Te które masz są miedziane ale pokryte żelazem i innymi metalami. Ten rodzaj grotów powinien długo służyć, ale jedna zasada. Nie należy pozwolić by były nagrzane a nie było na nich cyny. Powinny być cały czas wilgotne od cyny nawet kiedy lutownica jest dłuższy czas odstawiona a włączona i cyna robi się szara, nieestetyczna. Sporo ludzi zajeżdża te groty z fałszywego poczucia estetyki. Że jak brudny grot to czyszczą do sucha i odstawią niech się grzeje. A to właśnie cyna jest osłoną dla pokrycia grota przed utlenianiem. Nawet jeśli brudno wygląda. A bez cyny pokrycie grota pokrywa się szybko twardymi tlenkami, do których cyna się "nie lepi". Wtedy koniecznym staje się drastyczne dla grota użycie środków ściernych, które ścierają też metal pokrycia. I takim sposobem niszczy się niepotrzebnie groty.
Czyli konkretnie.
W czasie normalnej pracy, po przylutowaniu czegoś zwykle pozostaje na grocie resztka cyny, której nie ściągamy, pomimo że z chwili na chwilę będzie szarzeć. Jeśli odstawiamy załączoną lutownicę na dłużej to nawet warto trochę cyny na grot dodać. A dopiero bezpośrednio przed tym kiedy bierzemy lutownicę by lutować przecieramy grot o coś w miarę miękkiego. może być szmatka bawełniana, są też gąbki do tego celu i mamy grot piękny, błyszczący pokryty cyną. A co najważniejsze tak traktowany grot praktycznie się nie zużywa.
Jeśli zaczynamy z nowym grotem to najpierw go cynujemy w niskiej temperaturze, ale oczywiście powyżej temperatury topnienia, używając np. kalafonii jako topnika.
Jeśli mówisz tu o czymś nazywanym potocznie ściemniaczem, czyli najczęściej wykonanym z użyciem triaka regulatorem fazowym, to jest bardzo dobry pomysł. Twoja lutownica nie jest co prawda zbyt optymalna jak na dzisiejsze czasy, bo nie ma stabilizacji temperatury. Ale jeśli już masz tą lutownicę a lutujesz sporadycznie, to moja sugestia była by taka.
Zablokować wyłącznik w lutownicy w pozycji mocy większej i używać lutownicy wyłącznie przez ten ściemniacz. Wykonać coś w rodzaju kalibracji. Czyli naznaczyć pozycje gałki ściemniacza gdzie znajdują się temperatury grota powiedzmy 270C i 380C.
Ta wyższa temperatura to tak "ogólnie" do lutowania.
Chodzi tu głównie by nie przegrzewać lutu i by topnik nie zwęglał się zbyt szybko a z drugiej strony by w miarę szybko lutować i by nie było zimnych lutów.
Dziekuję za informację. Coś takiego:
wstawiłem do obudowy z gniazdem, wtyczką i bezpiecznikiem. Urządzenie to pokazuje na wyświetlaczu procent mocy, wystarczy zapamiętać jaki procent dla jakiej temperatury, ale będę musiał powtórzyć pomiary termoparą i zapisać.
Quote:
Ponieważ Twoja lutownica jest bez stabilizacji temperatury, to też traktuj tą temperaturę 380C orientacyjnie a bardziej obserwuj jakie luty Ci wychodzą i ewentualnie skoryguj nastawę by było optymalnie.
Ta niższa temperatura te powiedzmy okolice 270C, jest potrzebna przy niektórych elementach SMD, gdzie zbyt duża temperatura je niszczy. Dotyczy to np. LED, elementów czujnikowych, gdzie w danych fabrycznych jest wyraźne zastrzeżenie co do temperatury lutowania a też takich gdzie ewidentnie widać że obudowa się topi.
Zapamiętam.
Quote:
Co do topnika to odradzam jakieś domowe "wynalazki" do SMD bo trudno je stuprocentowo wymyć skoro elementy leżą bezpośrednio na płytce.
Czyli generalnie by były wyraźnie dedykowane do elektroniki i z oznaczeniem "no clean". Przykładowo pospolity i tani TK83, kalafoniowy. Coś podobnego jak sam wykonałeś, ale jeszcze dodany jest jakiś aktywator. A czasami to ma znaczenie duże. Np. na samą rozpuszczoną kalafonię nikiel strasznie trudno pocynować a te z aktywatorem dają radę.
Bardzo fajny jest też topnik żelowy. Ale drogo wychodzi, to lepiej używać do specjalnych celów jak np. lutowanie układów scalonych z gęsto rozmieszczonymi nóżkami.
Dokupiłem puszkę 40 gram kalafonii z aktywatorem marki Termopasty w razie pojawienia się problemu. Jakkolwiek nie zajmuję się naprawami a nowe podzespoły powinny lutować się łatwo z czystą kalafonią. Alkochol dodałem tylko po to abym abym mógł precyzyjnie dozować topnik.
Quote:
Tu jeszcze taka uwaga ogólna. Przy lutowaniu temperatura grota w większości wypadków nie jest temperaturą lutowania (rozumianą jako temperatura lutowanych powierzchni). I to niezależnie od lutownicy. Zauważ że cyna ołowiowa topi się w ok 180C, bezołowiowa gdzieś 210-220C a my tu ustawiamy powiedzmy 380C. Bo wchodzi tu czynnik spadku temperatury na skutek chłodzenia przez elementy płytkę itp. . I z tego wynika kwestia że nie ma za bardzo jakieś uniwersalnej zawsze optymalnej temperatury na grocie, która jest dobra do każdego rodzaju pracy. Szczególnie jeśli lutownica jest bez stabilizacji temperatury. Dlatego też po prostu trzeba próbować i korygować jak trzeba. Ja też kiedyś lutowałem dużo SMD lutownicą bez stabilizacji ale ze ściemniaczem. I powiem tak, da się robić poprawne luty, ale trzeba po prostu trochę doświadczenia zebrać.
Właśnie dzisiaj zaczynam ćwiczenia na starych płytkach. Po godzinę lub dwie dziennie, nikt mnie nie goni. za jakieś dwa tygodnie zacznę ćwiczenia lutowania pod mikroskopem.
Wprawę mam w lutowaniu biżuterii to i cyną się nauczę.
Quote:
Jeszcze co do eksploatacji grotów.
Te które masz są miedziane ale pokryte żelazem i innymi metalami. Ten rodzaj grotów powinien długo służyć, ale jedna zasada. Nie należy pozwolić by były nagrzane a nie było na nich cyny. Powinny być cały czas wilgotne od cyny nawet kiedy lutownica jest dłuższy czas odstawiona a włączona i cyna robi się szara, nieestetyczna. Sporo ludzi zajeżdża te groty z fałszywego poczucia estetyki. Że jak brudny grot to czyszczą do sucha i odstawią niech się grzeje. A to właśnie cyna jest osłoną dla pokrycia grota przed utlenianiem. Nawet jeśli brudno wygląda. A bez cyny pokrycie grota pokrywa się szybko twardymi tlenkami, do których cyna się "nie lepi". Wtedy koniecznym staje się drastyczne dla grota użycie środków ściernych, które ścierają też metal pokrycia. I takim sposobem niszczy się niepotrzebnie groty.[/qoute]
Dziękuję, przed chwilą pocynowałem końcówkę grota.
Magnes jest fajny.
Zauważ że cyna ołowiowa topi się w ok 180C, bezołowiowa gdzieś 210-220C a my tu ustawiamy powiedzmy 380C. Bo wchodzi tu czynnik spadku temperatury na skutek chłodzenia przez elementy płytkę itp. . I z tego wynika kwestia że nie ma za bardzo jakieś uniwersalnej zawsze optymalnej temperatury na grocie, która jest dobra do każdego rodzaju pracy. Szczególnie jeśli lutownica jest bez stabilizacji temperatury.
Ależ jest taka temperatura i można ją znaleźć w karcie charakterystyki topnika, oraz elementów. Warunek - lutownica musi posiadać dobrą stabilizację temperatury grota.
rb401 wrote:
Czyli naznaczyć pozycje gałki ściemniacza gdzie znajdują się temperatury grota powiedzmy 270C i 380C.
Temperatury powyżej 340-350°C w błyskawicznym tempie niszczą większość dostępnych na rynku grotów. Dodatkowo dochodzi kwestia powtarzalnych szoków termicznych. W lutownicy bez stabilizacji temperatury, musisz mieć ustawione te 350-380°C na grocie, żeby dało się lutować, ale w momencie zanurzenia grota w roztopione cynie na polu miedzi na PCB, temperatura grota gwałtowanie spada o kilkadziesiąt °C. Skutkuje to pękaniem i łuszczeniem się powłok galwanicznych grota.
Zazwyczaj lutuję lutownicami ze stabilizacją i jestem przyzwyczajony do wygody jaką ten sprzęt zapewnia, kiedy zdarzy mi się lutować taką zwykłą np u kolegi to staram się ograniczać nadmierne przegrzewania często ją wyłączając, ale to jest męczarnia kiedy człowiek próbuje uzyskać takie same efekty słabym sprzętem. THT wizualnie wychodzi jako tako, SMD wychodzi brzydko. Gdybym się uczył lutować SMD lutownicą bez stabilizacji, pewnie bym skapitulował, uznając że to nie dla mnie.
Twoją lutownicę miałem okazję używać u kolegi - bardzo niewygodnie się ją trzyma, w porównaniu z typową podłużną, trudno precyzyjne ustawić grot tam gdzie się chce, kształt pistoletowy dobry jest tam gdzie trzeba użyć siły, gdy coś jest ciężkie - w transformatorowej to ma sens, tu mamy bardzo lekki plastikowy uchwyt z masą skupioną w grzałce - to po prostu samo chce wypaść z ręki, uciec ze stołu czy podstawki. Kombinujesz jak to poprawić a w przyzwoitych lutownicach nie ma potrzeby niczego poprawiać.
Ten sprzęt kosztuje u chińczyka 7zł czy to jest najtańsza lutownica w galaktyce, czy da się znaleźć jeszcze tańszą?
Ile dałeś za lutownicę, regulator mocy, magnes, włącznik?
Lutownica 36 zł, dwa zapasowe groty 12 zł, uchwyt magnetyczny 4 zł, kalafonia aktywna 4 zł. Stojak stalowy (z piwnicy) za darmo za to o niebo stabilniejszy od jakiejś blaszanej podstawki. Jak bym kupił T12 to i tak magnes bym do niej zamontował. Regulator mocy AC 4000W - 40 zł. Ale on mi służy do innych celów i już się zwrócił. T12 ma prawdopodobnie podobną bezwładność cieplną jak moja. Automatyczna regulacja nie jest idealna. Jak przyłożę lutownicę do dużego pola miedzi, to temperatura grota spadnie. Regulator zadziała aby ją podnieść, ale ona będzie potrzebowała trochę czasu i będzie już praktycznie po lutowaniu. Jak ktoś pracuje w fabryce i lutuje to samo, to na pewno automatyczna regulacja mu się sprawdzi. Nie mam automatycznej regulacji ale mam ręczną. Wydaje mi się że do nauki lutowania ręczna jest bardziej pouczająca. Będę ustawiał temperaturę na panelu regulatora, na minuty przed lutowaniem (wcześniej ponownie zdejmę charakterystykę np. dla 80% mocy). To żaden problem nacisnąć klawisz na panelu, za to wiem dokładnie jaka będzie temperatura grota za minutę lub dwie. Tu nie o pieniądze mi chodziło. Za mikroskop zapłaciłem prawie 1000 zł i jeszcze wymienię w nim okulary na lepsze, nie żałuję. fakt że trochę się gubię, muszę kupować nawet oporniki, uczyć się oznaczeń ich wymiarów etc. Dawniej wszystko było prościejsze, opornik miał tylko opór i moc. Teraz jeszcze wymiary, no i czy ścieżka zdoła odprowadzić ciepło. Zacznę lutować po 16 więc wieczorem coś napiszę na ten temat.
T12 ma prawdopodobnie podobną bezwładność cieplną jak moja.
Nic bardziej mylnego... T12 ma ciągłą regulację PWM, z bardzo dobrym sprzężeniem termicznym. To nic, że fizycznie grot ma małą pojemność cieplną, tutaj stabilność temperatury jest zapewniana aktywnie, nie pasywnie. Dzięki temu T12 jest gotowa do pracy w kilkanaście sekund od włączenia na zimno, a przy sensownie dobranym grocie, wahania temperatury podczas lutowania nie przekraczają 10-15°C.
Staszek_Staszek wrote:
Wydaje mi się że do nauki lutowania ręczna jest bardziej pouczająca.
To mniej więcej tak jakbyś postulował, że nauka jazdy samochodem z ręczną regulacją KWZ (pierwsze samochody tak miały) jest bardziej pouczająca. No, można tylko po co?
To nic, że fizycznie grot ma małą pojemność cieplną, tutaj stabilność temperatury jest zapewniana aktywnie, nie pasywnie. Dzięki temu T12 jest gotowa do pracy w kilkanaście sekund od włączenia na zimno,
Nie chodziło mi o to że ma małą pojemność tylko o to że ją ma ( razem z grzałką). Kilkanaście sekund to nierealny czas. To nie jest lutownica transformatorowa. Myślę że miałeś na myśli 2-3 minuty.
W tej chwili zdejmuję charakterystykę mojej lutownicy.
Mam tylko jedną termoparę i nie chcę jej uszkodzić.
T12 ma prawdopodobnie podobną bezwładność cieplną jak moja. Automatyczna regulacja nie jest idealna.
Podjąłeś przypadkową decyzję bo nie miałeś wiedzy to rozumiem. Ale zaczynasz jej bronić, "przypuszczeniami" że dobre rozwiązania są kiepskie, robi się ciekawie - nie z punktu widzenia techniki, ale psychologii O ile w starszych rozwiązaniach gdzie czujnik nie miał bezpośredniego kontaktu z grotem i problemy z czasem odpowiedzi dokładnością regulatora były wyraźnie widoczne, to w T12 gdzie grot jest zintegrowany z grzałką i czujnikiem, się tego nie zauważa.
Staszek_Staszek wrote:
Wydaje mi się że do nauki lutowania ręczna jest bardziej pouczająca.
Nie jest, bo nie znasz aktualnej temperatury grota, jedynie po intensywności dymienia topnika poznasz że jest źle. Czyli w trakcie lutowania dowiesz się że miałeś złą temperaturę.
Staszek_Staszek wrote:
Będę ustawiał temperaturę na panelu regulatora, na minuty przed lutowaniem (wcześniej ponownie zdejmę charakterystykę np. dla 80% mocy). To żaden problem nacisnąć klawisz na panelu, za to wiem dokładnie jaka będzie temperatura grota za minutę lub dwie.
Nie wiesz, bo nie mierzysz i nie wiesz jaka moc jest odbierana przez element który właśnie lutujesz, a jakbyś mierzył to byś większość swojej uwagi i czasu poświęcał na "bycie regulatorem" zamiast na lutowanie.
Komuś kto tego nie robił może się wydawać że regulacja jest prosta, ale tu masz zmienny odbiór ciepła i jest t o "robota na pełny etat".
Jakbyś miał utrzymać stały poziom wody w wannie - będzie łatwo dopóki ktoś nie zacznie wylewać wodę zmieniając co chwila wydajność.
Jak chcesz żeby było pouczające (tanie w zakupie, drogie w robociźnie) to dorób termoparę i regulator do tego co masz, nie jest to rozwiązanie optymalne ale będzie działać i czegoś się nauczysz, z kręcenia gałką niczego się nie nauczysz.
To jest jak najbardziej realny czas.
Grot ma mniejszą pojemność cieplną, niski opór grzałki i jest zasilany prądem stałym, a tak jak powiedział tzok:
tzok wrote:
tutaj stabilność temperatury jest zapewniana aktywnie, nie pasywnie.
Czyli mówiąc wprost, mikroprocesor sterujący lutownicą "widzi", kiedy ma nastąpić znaczny spadek temperatury i kompensuje go, zadając odpowiednią moc na grot lutownicy.
Lutownice zasilane z gniazdka działają na zasadzie równowagi termicznej z otoczeniem - grzeją się do momentu, kiedy w warunkach temperatury pokojowej nie będą w stanie się bardziej nagrzać (np. choćby ze względu na rosnący opór drutu oporowego w grzałce). Mają jakiś zakres temperatur "projektowy", ale sens regulacji tutaj jest żaden, bo ustawisz jakąś temperaturę niższą od maksymalnej, będzie działać, ale przy lutowaniu czegoś większego spadek temperatury i mocy cieplnej zakumulowanej w grocie może być na tyle duży, że grot będzie się kleić do PCB.
Warto wspomnieć, że groty T12 mają grzałkę wbudowaną w grot, bardzo blisko końcówki, co:
1) zmniejsza bezwładność cieplną grotu (w korzystny sposób - mikroprocesor szybciej reaguje na jakiekolwiek zmiany temperatury),
2) pozwala na przekazanie do końcówki grotu znacznie większych ilości ciepła w znacznie krótszym czasie niż w zwykłej oporówce, gdzie ten grot jest wkręcany/wciskany w grzałkę, z czasem pokrywa się warstwą tlenków zaburzających wymianę ciepła, i tak dalej, i tak dalej...
Ja używam od 2020 lutownicy TS-100 (bardzo zbliżona konstrukcja do T12) do wszystkiego - maleństwo wielkości długopisu zasilane zasilaczem od laptopa. Nie narzekam, używam do wszystkiego, THT, zasilacze ATX i duże pola masowe, płyty główne komputerów i laptopów, karty graficzne - SMD w każdym wydaniu. Daje radę.
Oprócz krótkiego nagrzewania, dodatkowym ficzerem jest możliwość ustawienia sobie temperatury "spoczynku" i czasu, po jakim lutownica zacznie się wychładzać (akcelerometr w rękojeści). Możesz np. ustawić sobie coś takiego, że po 30 sekundach bezruchu (lutownica odstawiona do podstawki) zacznie się chłodzić do temperatury np. 100-150 stopni. Lepsze to niż grzanie od temperatury pokojowej, lepsze niż ciągłe utrzymywanie lutownicy w stanie nagrzania. A do temperatury roboczej grzeje się kilka - kilkanaście sekund, tak jak na załączonym filmiku.
Groty są ciutkę droższe od "zwykłych" grotów, chociaż mam też doświadczenia z Chińczykami za ułamek ceny markowych grotów i są całkiem niezłej jakości. Co do żywotności grotów - od nowości używam fabrycznie dołączonego grotu ściętego. Czyli w tym roku będą 3 lata na jednym grocie. Do drobniejszych robót dokupiłem cienkie groty, jednak 90% działalności serwisowo-warsztatowej opierało się na tym jednym grocie. Powłoka nienaruszona, co prawda trochę się zaokrąglił, ale cyna klei się po całej powierzchni końcówki grotu. Pewnie jeszcze z rok - dwa pochodzi.
Lutownice - temat rzeka. Ale w tej chwili nie wyobrażam sobie wrócić do takiej pistoletowej jaką masz - miałem, używałem, jest zwyczajnie niewygodna i trudno utrzymać nią odpowiednią precyzję.
Pomocy udzielam jedynie na forum, nie poprzez PW. W sprawie naprawy kart graficznych proszę o kontakt.
Nie będę pyskował doświadczonym kolegom. Wydałem 36 złotych to jeszcze stracę troszkę czasu i się tym pobawię (zapewne psychologia).
Możliwe że będzie mi służyła do wypalania dziurek w plastiku itp. celom. Byłem nierozważny, powinienem zwrócić się z tym zapytaniem przed zakupem.
Wieczorem opiszę właściwości tego urządzenia. Może ktoś inny skorzysta.
Do wypalania dziurek w plastiku też te wynalazki T12/TS100 lepsze Taka lutownica bardzo dobrze sprawdzała się przy np. spawaniu plastikowych obudów od laptopów. Prawidłowo ustawiona temperatura pozwala topić plastik bez jego gazowania czy degradowania w miejscu podgrzania.
Pomocy udzielam jedynie na forum, nie poprzez PW. W sprawie naprawy kart graficznych proszę o kontakt.
Ja zrobiłem sobie taką podstawkę pod lutownicę która położona na niej naciska wyłącznik i rozłącza połączenie sieciowe ale niezupełnie. Równolegle z stykami wyłącznika dałem świecową żarówkę (a w zasadzie 3 połączone ze sobą równolegle) o mocach 15 +40 + 60W. Żarówki te można wykręcać z podstawek i jeśli długo nie lutuję to wykręcam dwie największej mocy. Jeśli trochę częściej jej używam to wykręcam tyko jedną 60W. Jeśli dużo to wszystkie wkręcam. Żarówki trzeba dobrać do mocy posiadanej lutownicy. Ja mam 100W, więc żarówki też są dość mocne.
Zdejmuję charakterystykę temperatura vs moc. Jak już graty rozłożone to jednocześnie przyjrzę się jak regulator mocy działa. Zdaje się że będę musiał użyć amperomierza.
Przy nastawie mocy na 50% temperatura grota to 295 ℃ (15W). Przy okazji sprawdzę czy regulator nie oszukuje.
Dodano po 6 [godziny] 8 [minuty]:
Napracowałem się, ale charakterystykę zdjąłem. Lutuje, ale mnie już zaczęła wkurzać.
Jestem już znużony, jutro opiszę to cudo techniki za 30 dychy.
Temperatury powyżej 340-350°C w błyskawicznym tempie niszczą większość dostępnych na rynku grotów. Dodatkowo dochodzi kwestia powtarzalnych szoków termicznych. W lutownicy bez stabilizacji temperatury, musisz mieć ustawione te 350-380°C na grocie, żeby dało się lutować, ale w momencie zanurzenia grota w roztopione cynie na polu miedzi na PCB, temperatura grota gwałtowanie spada o kilkadziesiąt °C. Skutkuje to pękaniem i łuszczeniem się powłok galwanicznych grota.
Wczoraj wieczorem zrobiłem pomiary temperatur przy podłączeniu lutownicy przez regulator mocy. Ustawiłem zasilanie na 65% i temperatura grota ustabilizowała się na ok. 320 °C.
Przyłożyłem do pola miedzi na GND (ok. 1,5 cm²) i temperatura spadła o ok. 20 °C. Trochę długo musiałem trzymać lutownicę co mnie nie zadawala. Jednak przy wyższych temperaturach topnik robi fuu i spoina jest brzydka i szara, o ile jest.
Od drugiej strony potencjometru ścieżka jest wąska, Ustawiłem moc na 50% co dało mi temperaturę grota ok. 290 °C. Spoina powstała w ułamku sekundy i jest błyszcząca. Temperatura grota spadła o ok. 8 °C.
Z regulatorem mocy kontroluję temperaturę grota w granicach ok. ± 5 °C.
Przy ustawieniu mocy na 33% temperatura grota jest ok. 200 °C i jest ona w gotowości do pracy.
Przed lutowaniem, na pewien czas, (w zależności od szerokości ścieżki, czy też grubości drutu), ustawiam moc na 100%.
W czasie od 30 do 60 sekund lutownica jest gotowa do pracy w zakresie od 260 do 320 °C.
Przykładowo jeżeli chcę 280 °C, to gdy miernik pokazuje ok. 270 °C naciskam przycisk mocy w dół na 50 % i mogę zacząć lutować.
W tej chwili mogę odczepić termoparę od grota i ustawiać temperaturę poprzez czas zasilania 100 procentowego w zakresie od 30 do 60 sekund.
Podsumowując:
Daje się lutować, ale to trochę "upierdliwe" patrzeć na zegar w komputerze i liczyć sekundy.
Nastawy mocy podtrzymującej temperaturę, trzeba się nauczyć na pamięć - 50 % dla 280 °C, 55 % dla 300 °C i 60% dla 320 °C.
Do tego bym jakoś się przyzwyczaił, ale lutownica nie nadaje się do lutowania na szerokich ścieżkach (polach) o powierzchni większej niż 1 cm². Ona nie ma 175 W po naciśnięciu przycisku jak podają sprzedający. Nie mierzyłem mocy pobieranej ponieważ to i tak nic nie zmieni.
Trzeba odpalać inną lutownicę.
Czyli lekkomyślnie kupiłem sobie niepełnowartościowe urządzenie, któremu poświęciłem sporo czasu i uwagi.
I to by było na tyle ku przestrodze innych początkujących.
Dodano po 22 [minuty]:
jarek_lnx wrote:
Podjąłeś przypadkową decyzję bo nie miałeś wiedzy to rozumiem. Ale zaczynasz jej bronić, "przypuszczeniami" że dobre rozwiązania są kiepskie, robi się ciekawie - nie z punktu widzenia techniki, ale psychologii
Święte słowa, dodam że gdyby tylko w tym przypadku, ale tego jest więcej. Np. 30 lat temu zrobiłem sobie na podstawie jakiegoś patentu (nie pamiętam) fajne spoiwo o t.t. ok 145 °C.
Ale odlałem sztabkę a teraz to ja drut potrzebuję albo wąską tasiemkę. Teraz nie mam dostępu do walcarki i nie pomyślałem wcześniej o topniku aktywnym w temperaturze 150-160 °C.
Tak więc lutowie do pudełka, ktoś to kiedyś wyrzuci. Mam takich sytuacji całkiem sporo, nie dziwne więc że się czuję że coś że mną nie tak, patrząc na siebie z perspektywy czasu.
A za cenne uwagi dziękuję. Kupię przyzwoitą lutownicę.
Np. 30 lat temu zrobiłem sobie na podstawie jakiegoś patentu (nie pamiętam) fajne spoiwo o t.t. ok 145 °C.
Popularne stopy z bizmutem mają 138 °C - jak ktoś potrzebuje obniżyć temperaturę lutowania.
Staszek_Staszek wrote:
Mam takich sytuacji całkiem sporo
Sam nieraz popełniam ten błąd, że poprawiam coś - bo to już znam, zamiast zapoznać się z lepszymi rozwiązaniami (których jeszcze nie znam).
W amatorskiej elektronice, zazwyczaj nie chodzi o optymalizację. Robimy coś dla frajdy i to może być strata czasu i pieniędzy, np. możemy budować urządzenie które da się kupić. Ale kiedy pojawia się chęć poprawiania czegoś, co producent uczynił kiepskim, warto się rozejrzeć.
Robię też elektronikę zawodowo i tam patrzę na całość, jeśli coś wydaje się tanie i wymaga dużo dodatkowej roboty, to nie jest tanie.
Wirnick wrote:
Kupiłeś bardzo dobą lutownicę,
Zależy jak dużo/często będzie lutował, u mojego kolegi który odpala lutownicę może raz na miesiąc nic droższego nie miało by sensu. Tutaj - trudno powiedzieć.
Zależy jak dużo/często będzie lutował, u mojego kolegi który odpala lutownicę może raz na miesiąc nic droższego nie miało by sensu. Tutaj - trudno powiedzieć.
Średnio raz na tydzień, nie częściej, pracuję nad projektem optycznym gdzie potrzebuję elektronicznie sterować wysunięcie obiektywu.
https://www.elektroda.pl/rtvforum/viewtopic.php?p=20389943#20389943 W tym miesiącu jeszcze się tą lutownica będę bawił, tzn. wprawiał się manualnie na starych płytkach.
Teraz zamówiłem przyzwoitsze okulary do mikroskopu i części do statywu i limit wydatków wyczerpałem. Lutownicę kupię w marcu.
Dziękuję za wskazówki.
Dodano po 8 [minuty]:
Wirnick wrote:
albo doregulujesz nastawnik do pola lutowniczego.
Nie bardzo doreguluję ponieważ topnik fuuka i już go nie ma, a cała płytka się mocno nagrzewa ponieważ muszę długo trzymać przy niej grot.
Akurat takie mam płytki do modyfikacji z szeroką ścieżką, W mojej ocenie potrzeba 75 W mocy i grot o większej pojemności cieplnej.
Na zakres 260-320 °C i dla niezbyt szerokich ścieżek nie narzekam i uczę się z nią tańczyć do czasu zakupu lepszej.
Nie ma lutownic uniwersalnych. Każda jest (w stopniu większym lub mniejszym) przystosowana do innego rodzaju lutowania. IMHO najlepszą lutownicą do sporadycznego lutowania jest "pistoletówka" transformatorowa i dość uniwersalna. Oczywiście do większych elementów jak i np. SMD musimy użyć innych. No może gdyby jeszcze miała w spuście regulację mocy, tak jak np. w wiertarkach, to byłaby prawie idealnym narzędziem. Rozgrzewanie trwa kilka sekund i stygnięcie niewiele dłużej. Jej eksploatacja jest ekonomiczna a po opanowaniu techniki lutowania można się cieszyć pewnymi i błyszczącymi połączeniami.
IMHO najlepszą lutownicą do sporadycznego lutowania jest "pistoletówka" transformatorowa i dość uniwersalna.
Może i była 20 lat temu. Jest relatywnie droga, nieporęczna i ciężka. Trzeba się pilnować by nie trzymać zbyt długo wciśniętego spustu, by nie przegrzać punktu lutowniczego. Wymaga dużo wprawy. T12 z 2-3 grotami to wydatek mniej ok. 200 zł i nada się praktycznie do wszystkiego, może poza rurami i rynnami (ale jak potrzeba to miedziane rurki też polutuje). Rozgrzewa się praktycznie tak samo szybko jak transformatorowa, ale doskonale stabilizuje temperaturę, kolba jest lekka i poręczna.
ale lutownica nie nadaje się do lutowania na szerokich ścieżkach (polach) o powierzchni większej niż 1 cm²
Nie do końca bym się zgodził z Twoim stanowczym wnioskiem. Oczywiście nie mam zamiaru jakoś bronić tej lutownicy. Ale nie uwzględniasz bardzo istotnej rzeczy jaką jest typ końcówki grotu. Masz w tej lutownicy stożkowy ostry grot, świetny do małych padów SMD, ale nie dający dużej powierzchni przyłożenia w przypadku dużych płaszczyzn. I nawet jeśli Twój grot utrzyma odpowiednią temperaturę po przyłożeniu do takich powierzchni to i tak powierzchnia styku w pojedynczych milimetrach kwadratowych daje zbyt duży opór cieplny by rozgrzać miejsce lutowania do odpowiedniej temperatury lutowania. Do tego celu dedykowane są groty z obszarem płaskim, jak np. "śrubokrętopodobne", lub z ukośnym ścięciem.
A rodzaje końcówek grotu to osobne dość złożone zagadnienie. Popatrz choćby na zestaw podstawowy grotów do lutownic T12 (mam 15 z nich i testuję co do czego najlepsze):
I tak właściwie Twoje spostrzeżenie że potrzebne Ci są dwie lutownice ma spore uzasadnienie. Sam też w ten sposób kiedyś sobie radziłem. Miałem stację lutowniczą gdzie lutownica miała założony szpiczasty grot do SMD oraz zwykle równocześnie włączoną zwykłą lutownicę bez stabilizacji ale przez ściemniacz z szerszym grotem właśnie do lutowania płaszczyzn, cynowania linek i różnych większych lutowań. Teoretycznie mógłbym po prostu wymieniać grot w lutownicy stacji, ale praktycznie to bez sensu, bo w lutownicach typu sprzed generacji T12 wymiana grotu plus nagrzewanie to czasochłonna czynność. Dlatego nawet Ci nie proponuję dokupienie grotów do płaszczyzn (o ile są do tej lutownicy), bo nie rozwiązują problemu.
Uboczna korzyść z dwóch naraz załączonych lutownic, to bardzo szybkie i bezpieczne dla płytki wylutowywanie dwukońcówkowych elementów SMD np. oporników, diod itp. .
Za to od kiedy mam T12, to z wymianą grotów podczas pracy jest wprost bajkowo. Groty wymienia się bez trudu gołymi rękami, bez wyłączania lutownicy, nagrzewanie w sekundach się liczy. Komfort jak przy rysowaniu kredkami, gdzie jeśli potrzeba innego koloru to się po prostu bierze z pudełka inną sztukę.
Staszek_Staszek wrote:
Ciutkę droższa ale ma funkcję hibernacji i groty do niej są tańsze.
Może ktoś takiej używał?
To jest stacja z lutownicami typu 900. Czyli grot i grzałka osobno. Generacja lutownic sprzed pojawienia się systemu T12. I właśnie taki typ długo używałem choć z inną stacją a teraz jak mam T12 to jest w odstawce. Dlatego jak dla mnie osobiście nie jest atrakcyjna, i od kiedy mam t12 to nie polecałbym.
Tym bardziej że widzę tam grot typowo do małych padów SMD i z dużymi płaszczyznami będzie ten sam problem. A wymiana grotów, choć jest ich spory wybór, w czasie pracy to dłuższe i ryzykowne zajęcie.
Co do lutownic T12 to poziom cen jest porównywalny. Groty oczywiście trochę droższe ale korzyści użytkowe ogromne.
T12 można niedrogo kupić prosto od Chińczyka. Ciekawą propozycją jest np. :
https://www.aliexpress.com/item/1005003456334937.html lutownica z całą elektroniką i wyświetlaczem w rączce. Mam też taką. Tu akurat dość ciekawa oferta, bo za 70zł jest lutownica plus jeden grot i to z wliczoną przesyłką w standardzie AliExpress Standard Shipping, takim że przesyłka przychodzi na paczkomat lub kurierem pocztexu, dość szybko. Do tego jeszcze konieczny jest zasilacz 24V DC 3A i można wziąć od Chińczyka ale taniej można znaleźć dość porządne używki na Allegro. Jeszcze taniej wyjdzie jak taki zasilacz się ma w gratach, np. z jakieś przemysłówki albo oświetlenia ledowego. Sporo ludzi używa też zasilaczy od niektórych laptopów. Tyle że mają zwykle ok. 19V co zmniejsza moc i lutownica nie w pełni rozwija skrzydła.
I do tego zakupić parę różnych grotów, już konkretnego typu, osobnego do małych SMD i osobnego do dużych płaszczyzn, przewodów itp. Na Aliexpress u niektórych sprzedawców, wychodzi sporo taniej jeśli się bierze w kompletach po kilka grotów niż pojedynczo.
Tak że można z całym zestawem T12, zamknąć się w kwocie porównywalnej do cen na Allegro tych lutownic poprzedniej generacji.
tzok wrote:
Ależ jest taka temperatura i można ją znaleźć w karcie charakterystyki topnika, oraz elementów. Warunek - lutownica musi posiadać dobrą stabilizację temperatury grota.
Owszem, ale temperatura lutowania a temperatura grotu w praktycznym lutowaniu ręcznym to dwie różne wartości. I owszem ta pierwsza jest zależna od drugiej ale również istotnie zależna od wielu innych czynników jak np. czas przyłożenia grotu, rodzaj grotu, sposób przyłożenia, no i od samego obiektu lutowanego. I w praktyce tak właściwie z tych czynników, najważniejszy w sensie że jest regulowany przez lutującego jest czas przyłożenia grota. Na zasadzie obserwacji rozpływu cyny.
A temperatura grotu ma znaczenie drugorzędne, istotne nie tyle w kwestii precyzji początkowej temperatury co minimalizacji wahań temperatury w zmiennych warunkach odbierania ciepła z grotu.
Zobacz tu na bardzo ciekawe wykresy doświadczalnie zmierzonych temperatur podczas lutowania serii łączówek opublikowane na stronce Hakko (lewe to T12, prawe to typ "900"):
https://www.hakko.com/english/products/hakko_fx888d.html Widać tu wyraźnie że rzeczywista temperatura lutowania (na elemencie) to ok. 250°C, przy nastawie lutownicy 360°C. Czyli nawet tu na dobrej lutownicy jest znaczna różnica 110°C. Oczywiście wykresy inaczej by wyglądałyby w przypadku np. lutowania małych SMD gdzie z padu odchodzą wąskie ścieżki. Trzeba by obniżyć zadaną temperaturę grotu, lub skrócić czas przyłożenia by uzyskać tą samą temperaturę lutowania jak w przypadku tych łączówek. Dlatego właśnie nawet jeśli mamy podaną optymalną temperaturę lutowania dla topnika czy elementu, to nie ustawiamy jej na termostacie grotu bo to zwykle nie ma sensu. Drugi wniosek że jakaś super dokładność w ustawieniu i stabilizacji temperatury grota (a ściślej mówiąc termopary) nic nie wnosi w praktyce bo znacząco uczestniczą tu też inne czynniki.
Do tego jeszcze konieczny jest zasilacz 24V DC 3A i można wziąć od Chińczyka ale taniej można znaleźć dość porządne używki na Allegro. Jeszcze taniej wyjdzie jak taki zasilacz się ma w gratach, np. z jakieś przemysłówki albo oświetlenia ledowego. Sporo ludzi używa też zasilaczy od niektórych laptopów. Tyle że mają zwykle ok. 19V co zmniejsza moc i lutownica nie w pełni rozwija skrzydła.
Mam takie urządzenie z transformatorem: Transformatorowy, mam też impulsowy 30V/10A firmy ADVANCE, napięcie ustala się opornikami, np. 13 kΩ to na wyjściu 13V. Ograniczenie prądowe jest tylko jedno - 10A.
Natomiast mam w sumie trzy takie groty które kupiłem razem z lutownicą: Groty no name i trudno znaleźć płaski czy inne kształty końcówek. Wiem tylko tyle że ma średnicę 6 mm, długość części walcowej 48 mm, całość 65 mm. Już mi się zaczyna łuszczyć. Nie chcę tracić czasu i brnąć w tą lutownicę. Kupię polecaną t12 a z ta będę ćwiczył nadal aby się manualnie wprawiać. Jak przyłożę trochę bokiem do plecionki to może i zassa cynę z małych spoin.
Pasty dzisiaj robił będę . Mieszanka kalafonii z izopropylowym scukrzyła (tak jak miód się scukrza) się po dobie, nie jest już gęstym płynem a pastą. Jako topnik działa. Co ciekawe próbka którą zrobiłem trzy dni temu nadal jest płynna.
Doczytałem w US patent że ma być 30-40% kalafonii i reszta alkohol.
Spróbuję powtórzyć czynności i zobaczę od czego to zależy.
Paste wymieszałem z opiłkami spoiwa Sn60Pb40. Bardzo fajnie działa ale za dużo topnika w stosunku do cyny. Chociaż działa idealnie, płytka brzydko wygląda.
Tak więc popracuję nad tym, wieczorem napiszę co mi się udało a co nie.
Dziękuję.
Dodano po 18 [minuty]:
Drutu mam niezbyt dużo, średnice 0,5 i 0,8 mm. Będę wymieniał oporniki w ładowarce BMS TP5100 1S 2S 4.2V 8.4V 2A Li-Ion. Jej wymiary to wymiary 25mm x 17mm. Nie wiem czy łatwiej mi będzie z pastą czy z drutem. Z drutem widziałem jak to robić na Youtube. Z pastą jeszcze nie znalazłem filmiku. Jeżeli drut to czy 0,5 mm nie będzie zbyt gruby?
Tylko taki ma sprzedający u którego będę kupował inne rzeczy. 40 gram drutu 0,5 za 12,60 złotego. Jak bym chciał kupić u kogoś innego tylko drut 0,3 mm, to z przesyłką wyjdzie dwa razy drożej.
Takie rzeczy to się robi drutem - nie ma sensu męczyć się z pastą.
Pasta lutownicza służy do innych celów, lutowanie rozpływowe na przyklad:
https://www.youtube.com/watch?v=eGxqJCuv1TY I nie lutownicą oporową, tylko gorącym powietrzem.
Staszek_Staszek wrote:
tylko drut 0,3 mm,
Po co Ci tak cienki drut? Pomijając już, że jest droższy od drutu 0,5/1mm.
Staszek_Staszek wrote:
Jeżeli drut to czy 0,5 mm nie będzie zbyt gruby?
Absolutnie nie - spokojnie bierz 0,5 lub nawet 1 mm. 1mm z powodzeniem da się używać przy większości rodzajów SMD, a 0,5 to już w ogóle. To trochę inna technika, przy lutowaniu SMD raczej nie przykłada się drutu do lutowanego elementu, tylko się cynuje grot i takim pocynowanym grotem lutuje.
Czy Ty nie pomyliłeś pasty lutowniczej z topnikiem? Domowe eksperymenty z topnikami też robiłem, skończyło się tak, że raz na jakiś czas kupuję słoiczek 50/100g topnika RMA 218 lub 223 i używam go do wszystkiego praktycznie. Kalafonia się przy tym topniku niestety chowa.
Pomocy udzielam jedynie na forum, nie poprzez PW. W sprawie naprawy kart graficznych proszę o kontakt.
Czy Ty nie pomyliłeś pasty lutowniczej z topnikiem?
Nie, nie pomyliłem. Robię oba ponieważ jakieś 30 lat temu zrobiłem sobie spoiwa cynowe (różne) ale odlałem w sztabki. Teraz nie mam dostępu do walcarki i kłopot z użyciem zacnych spoiw.
Mam bizmut, ołów, cynę, kadm i wiele innych. Bardzo źle się czuję z tym psychicznie, ktoś to wszystko kiedyś wyrzuci na śmietnik.
Co do topników to kupiłem puszeczkę, chociaż mam kilogram kalafonii, litr izopropylowego, toluen i wiele innych. Irytuje mnie że producenci nie podają dokładnego składu tych topników z aktywatorem.
Mam bzika na punkcie materii, zawsze chcę wiedzieć co to jest i z czego to jest, a nie do czego.
Ostatnio chciałem kupić okulary do mikroskopu. Okazuje się że sprzedawcy (także renomowani) piszą tylko symbol i że do mikroskopu. Ja wiem ze nie do ubijania kotletów. Zirytowałem się i kupiłem okulary teleskopowe. W tym przypadku ci sami sprzedawcy podają jaki to jest schemat optyczny, jakie jest pole widzenia i co najważniejsze odległość szkła od źrenicy oka.
Wracając do tematu, niewątpliwie poświęcę sporo czasu aby zrobić komplet topników, ale będę miał takie same do końca życia. Jak producenci pokombinują i wycofają jakiś RXYZ, to od nowa musiałbym kupować i próbować.
Zrobię pół litra kalafonii w alkoholu izopropylowym, płynnej i trochę o konsystencji ciasta. Bez aktywatorów, bo mi się nowe płytki dobrze lutują samą kalafonią.
Udały mi się też próby z topnikiem do żelaza i niklu, jakby coś "wrednego" się trafiło, albo trzeba by coś niklowego albo niklowanego przylutować. 10 gram przygotuje i opiszę i niech leży.
Mam wszystkie surowce, mam też myjkę ultradźwiękową, więc zawsze mogę domyć płytkę w wodzie destylowanej. Wodę też sam destylowałem. Smutne to ale ta w handlu to często kranówa o czym się kiedyś przekonałem na własnym garbie.
Jestem amatorem i jak coś zrobię i mi się to uda, to mam satysfakcję i się lepiej czuję psychicznie, taki podbudowany.
Gdybym miał lutować zarobkowo, oczywiste jest że kupowałbym jak najwięcej rzeczy gotowych.