
Witam Wszystkich serdecznie
Chciałbym przedstawić efekt mojej pracy nad szczątkami wzmacniacza gitarowego Regent 10. Wzmacniacz ten otrzymałem od znajomego w formie „pudełkowej” w dość zaawansowanym stopniu rozkładu i postanowiłem przywrócić mu sprawność, nie mając do tej pory zbyt wiele do czynienia z techniką lampową. Początki moich prac można zobaczyć w TYM temacie, w którm to udzielono mi mnóstwo pomocy i wielokrotnie sprowadzano mnie na właściwe tory, za co i tutaj serdecznie dziękuję.
Ale po kolei. Zczym mamy do czynienia? Jest to jednokanałowy, lampowy wzmacniacz gitarowy z przedwzmacniaczem opartym na schemacie Fender Princeton Reverb (z niewielkimi zmianami), oraz końcówką mocy i inwerterem zaczerpniętymi z Regenta 10 (też nieco zmieniona). Wybór akurat takiej konfiguracji, podyktowany był dość sporym podobieństwem obu układów, a oryginalny układ z Regenta nie przypadł mi specjalnie do gustu (warto wspomnieć, że Regentów 10 też było dwie wersje, różniące się układem i zastosowanymi lampami, co skutecznie wprowadziło nieco zamieszania w moje poczynania). Potrzebowałem czegoś na trzech stopniach wzmocnienia w przedwzmacniaczu a jednocześnie w miarę prostego. Po przerobieniu kilku układów wybór padł właśnie na Princetona (choć niezły był też Fender Blues Jr). Schematy obu oryginalnych wzmacniaczy, oraz tego co wyszło z ich połączenia zamieszczam poniżej. Schemat Princetona w wersji bez Tremola i Reverbu pochodzi ze strony RobRobinette.com . Wiem, że po przeskalowaniu do wspólnej wersji schemat Fendera stracił na czytelność, ale pozwala przynajmniej zorientować się co do ogólnej typologii wzmacniacza.



Kilka słów o tym, co tam jest w środku. Wzmacniacz oparty jest na oryginalnej konstrukcji Regenta, a więc są tu oryginalne transformatory, aluminiowa ramka pełniąca funkcję chassis, płyta czołowa z włącznikiem, oprawką kontrolki i gniazdem bezpiecznika oraz oryginalna płytka drukowana z podstawkami i garść oryginalnych rezystorów. We wzmacniaczu pracują cztery lampy. Jedna ECC 83 jako dwa pierwsze stopnie przedwzmacniacza, dwie ECL 86 jako trzeci stopień przedwzmacniacza, inwerter w układzie z dzielonym obciążeniemn oraz końcówka mocy w uładzie push-pull. Dodatkowo duodioda EZ 81 w prostowniku zasilacza. Zmiany jakich dokonałem w układach, oprócz połączenia ich w miejscu kondensatora sprzęgającego przed inwerterem to:
- Lampa ECC 83 „zwykła” niewiadomego pochodzenia w przedwzmacniaczu zamiast 7025 „specjalnej” - no tu sprawa prosta – wsadziłem co było w pudełku. Nawet nie wiem w jakim jest stanie, wsadziłem na ucho lepszą z posiadanych dwóch.
- Dodanie przełącznika „bright” 100pF za potencjometrem Gain – zrealizowane na potencjometrze typu push-pull. Mod działa i rzeczywiście czasem się przydaje z uwagi na różny charakter przystawek w gitarze.
- Dodanie wejścia „Lo” - jest to zmiana tylko względem zamieszczonego schematu, gdyż oryginalnie Fender miał dwa wejścia. W płycie czołowej Regenta były dwa otwory na gniazda ( DIN przerobiłem na jack 6,3 mm) więc wykożystałem, ale przyznam, że wejście Lo mi nie leży.
- Dodanie drugiego potencjometru „Volume” przed trzecim stopniem przedwamacniacza. Potrzebowałem czegoś do ściszenia pieca z uwagi na młodocianych w domu, a wersja „Master Volume” spinająca sygnały w przeciwfazie za inwerterem nie zdała egzaminu z uwagi na bias katodowy końcówki mocy.
- Trzeci stopień na triodzie z ECL 86 zamiast na ECC 83. Działa, wbrew opiniom, że nie nadaje się na stopień napięciowy. Oczywiście sygnał przed nim jest dość mocno „przykastrowany” rezystorem 3,3M a całość w ryzach trzyma regulowane Ujemne Sprzężenie Zwrotne (kolejna zmiana). Działa na tyle dobrze, że pokusiłem się o dodanie małego „boosta” zmniejszającego tłumienie przed stopniem, który miał zrekompensować mniejsze wzmocnienie lampy względem oryginału i zrekompensował.
- Jeśli jesteśmy przy USZ to dodałem jeszcze potencjometr „presence”. Przydaje się, ale chyba poeksperymentuje jeszcze z wartościami.
- Dodania rezystora antyparazytowego 470k przed inwerterem. Spory rezystor uspokoił nieco rozbieganą końcówkę mocy. Może pokuszę się o zmniejszenie wartośći.
- Kondensatory sprzęgające za inwerterem 100nF – wzorem Fendera
- Za kondensatorami mod spinający sygnał w przeciwfazie diodami zenera. Ma to nieco ograniczyć głośność i zmienić charakter przesteru w końcówce mocy. Modyfikacja w testach, efekty obiecujące. Nie ma tego na schemacie z uwagi na czytelność.
- Przełącznik trybu trioda/pentoda (też pominięte na schemacie) oraz rezystory 1k drugich siatek
- Korekta rezystora katodowego końcówki na 135R ze 100R. Z bólem serca bo końcówka brzmiała fenomenalnie, ale parametry pracy lamp były mocno za limitem (podobno lampy najlepiej brzmią tuż przed śmiercią). Raczej dodam mały modzik regulujący płynnie prądy spoczynkowe (ingerencja w rezystory siatkowe)
- Zmiana parametrów w filtrze zasilacza, oraz dodanie trzeciego stopnia filtra dla dwóch pierwszych stopni przedwamacniacza. Jest, powiedzmy, zadowalająco.
- Do oryginalnej ramki-chassis wzmacniacza została dokręcona ramka pomocnicza służąca do zamocowania kabla zasilania, gniazd pętli efektów i głośnikowego oraz kontrolerów różnych „modów”


To chyba na razie wszystko co już zaimplementowałem do wzmacniacza. W planach jeszcze na pewno tremolo na neonówce, lampowa pętla efektów (wolne otwory na tyle) i wspomniany regulowany bias. Zresztą może mi coś do głowy jeszcze wpadnie, bo wzmacniacz traktuje jak poligon doświadczalny, stąd brak opisów przy regulatorach – jeszcze nie wiadomo co tam dokładnie trafi. Zresztą chętnie wykożystam Wasze sprawdzone "mody". Jeśli ktoś ma jakąś propozycję to chętnie rozważę.
Jeśli chodzi o obudowę, to powstała z odpadów sklejki 15 mm i 10 mm. Jest tylko zaimpregnowana jakimś olejem do drewna „z półki” i tak zostanie, ponieważ pasuje mi do sklejkowych mebli w gabinecie, nie będe jej niczym obijał. Jej wymiary 38x20x15 cm nie są wynikiem jakichś szczególnych obliczeń, a są jedynie wypadkową wymiarów posiadanych odpadków. Mimo, że jest dość ciasno, to jakoś to upchałem. Formatki sklejkowe łączone są na klej i kołki, dodatkowo krawędzie zafrezowałem na zakładkę zwiększając powierzchnię klejenia Otwory wentylacyjne osłonięte siatką z nierdzewki, a środek wyklejony folią aluminiową. Uchwyt to nieco zmodyfikowany uchwyt meblowy z Ikei (kupuje się komplet po 3 szt. i jedna została). Kabel zasilający – żelazko. Wszelkie otwory zostały wkonane frezarką ręczną, którą zakupiłem specjalnie do tego celu, dlatego można się dopatrzyć w kilku miejscach pewnych „zonków”. No cóż, nauka na żywym organizmie wiąże się ze stratami.



Największą innowacją na jaką się pokusiłem było upchanie do tej skromnej, nawet jak na head obudowy głośnika pochodzącego z subwoofera z tanich głośników komputerowych. Głośnik jest podpięty jako zabezbieczenie przed uszkodzeniem transformatora głośnikowego i to jest jego główna funkcja, ale nie zmiania to faktu, że zmienia ten mały wzmacniacz we wpełni funkcjonalne combo do cichego plumkania wieczorem. Wiem oczywiśnie, że nie ma tu co porywnywać do brzmienia na dobrej paczce gitarowej, ale jego cechy czyli niska skuteczność i pasmo przenoszenia do około 5kHz sprawiają, że dość dobrze sprawdza się on w zastosowaniach testowo-wieczorowych. A poza tym nie miałem innego głośnika, ani rezystora 4 Ohmy. Głośnik taki ma jeszcze dwie istotne zalety – trzeba pospinać dobrze wszystkie makarony, których trochę tu jest, i podokręcać wszystko solidnie bez fuszerki - inaczej wszystko to brzęczy jak w ulu po każdym szarpnięciu, a dodatkowo głośnik dość zdrowo dmucha otworami wspomagając wentylację przyciasnawej obudowy.




To chyba już wszystko z opisu mojej wydumki. No jeszcze standardowo podam jakieś szacunkowe koszty przdsięwzięcia- Wszystko zamknęło się w jednych zakupach w Amptonie za kwotę około 200 zł, ale nabrałem tam części na zapas, do testów i tp. tak, że pewnie bym drugi wzmacniacz na tym poskładał, a były to potencjometry, jakieś pstryczki, gniazda, kondensatory, rezystory i gałki. Reszta, z zapasów własnych.
Podsumowując, praca nad tym wzmacniaczem dała mi mnóstwo satysfakcji, oraz zaznajomiła z techniką lampową ogółem, oraz oczywiście narobiła apetytu na więcej. Jej efektem jest przyzwoicie wyglądający wzmacniacz (nie powoduje konfliktów rodzinnych- a to mi wystarczy), o dość szerokim spektrum brzmień jak na jeden kanał.

Więcej zdjęć z wcześniejszych faz projektu we wpomnianym na wstępie temacie.
Pozdrawiam.
Cool? Ranking DIY