Do napisania poniższego tekstu zainspirował mnie artykuł naszego forumowego kolegi; https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3958909.html. O ile sama idea IoT (Internet of Things, Internet rzeczy) jest już znana od dłuższego czasu, i w wielu zastosowaniach okazuje się pomocna i przydatna użytkownikom, to jak dla mnie nie ma żadnego sensu w przypadku urządzeń AGD. Zwłaszcza w połączeniu z AI, choćby udostępnionym od pewnego czasu publicznie ChatGPT. Tu dochodzimy do pewnej kwestii która ma zasadnicze znaczenie, o ile ktoś sobie nie "postawił" dedykowanego serwera, to wszystkie dane dotyczące sterowania oraz odczytu parametrów są w chmurze. Ale gdzie konkretnie? No właśnie, może to być na końcu świata i tak praktycznie rzecz biorąc, to nasz wpływ na wykorzystanie informacji o parametrach Naszego urządzenia w Naszym domu jest minimalny. Ktoś na podstawie lokalizacji oraz powiązania z kontem w mediach społecznościowych w łatwy sposób powiąże dane urządzenie z konkretnym człowiekiem oraz adresem. Dzięki temu może w pewnym stopniu "uprzykrzyć życie".
W połączeniu z przypisaniem Naszych urządzeń do tzw. Asystenta głosowego (np. Alexa) który ciągle prowadzi nasłuch i wysyła dane na własny serwer może to prowadzić do różnych nadużyć, a nawet kontroli naszego zachowania. W przytoczony temacie jest proste kuchenne urządzenie, frytkownica. Wprowadzając jakiekolwiek dane dotyczące przygotowywanych potraw, wysyłamy do chmury informację o naszych preferencjach żywieniowych pozwalając jednocześnie na kontrolę nad urządzeniem. W rozwinięciu tego, ktoś zdalnie może sterować zdalnie warunkami przygotowania posiłku oraz funkcjami samego urządzenia. Pół biedy, jeśli samo urządzenie dysponuje sterowaniem lokalnym (przyciski na panelu sterującym) i pozwala nawet bez połączenia z chmurą na zdefiniowanie swych preferencji i korzystając z wbudowanych przepisów przygotuje nam np. obiad.
Wiele urządzeń w oparciu o IoT potrafi niejako samo zamówić poprzez Internet brakujące towary, np. lodówka Family Hub firmy Samsung czy też jedna z drukarek znanej firmy która zamawia materiały eksploatacyjne. O ile w przypadku urządzeń zajmujących się raczej prostymi rzeczami, typu oświetlenie czy pomiary lub sterowanie np. żaluzjami/roletami jakieś poważniejsze ryzyko zagrażające zdrowiu i życiu nam nie zagraża to już gdy chodzi o żywność oraz sterowanie jej przygotowaniem tak nie jest.
Rzeczona frytkownica może np. spalić na popiół włożone warzywa (można robić frytki nie tylko z ziemniaków
) lub spowodować pożar ewentualnie zatrucie tlenkiem węgla (z przypalanego oleju/tłuszczu). Lodówka, która skanuje wkładane do niej produkty potrafi "znać" termin przydatności do spożycia. A jeśli "świadomie" pominie termin ważności i w wyniku tego powstanie jakiś silnie trujący związek chemiczny/rozwiną się niebezpieczne bakterie? Nie jest sytuacja niemożliwa, człowiek jako praktycznie "wszystkożerca" przez stulecia nauczył się rozpoznawać zagrożenie mogące czaić się w przeterminowanej żywności ale co gdybyśmy zostali pozbawieni zmysłu smaku i zapachu?
Widzimy apetycznie wyglądające pętko kiełbasy, lecz nie mamy smaku ani węchu (np. w związku z Covid). Zajadamy się ową kiełbasą a w następstwie ciężko to odchorowujemy lub giniemy. Maszyny obecnie nie posiadają tak czułych zmysłów jak człowiek, a zresztą skoro można zdalnie przejąć kontrolę to również da się deaktywować czujniki.
Połączmy to z AI i otrzymamy w zasadzie perfekcyjnego zabójcę (w najgorszym przypadku), choć sama AI ma obecnie wbudowane mechanizmy bezpieczeństwa to kto wie jak dalej się rozwinie. Na proste pytanie "Jak otruć człowieka?" odpowiada prosto;
Hmmm... Implementacja altruistycznego podejścia jeszcze działa
Ciekawe jak długo... Idąc dalej, a co w przypadku większego rozwoju urządzeń? Oraz gdy AI uzyska "samoświadomość" i znajdzie sobie dostęp do urządzeń? Nie jest to już niestety fantastyka naukowa rodem z "Terminatora" czy "Matrixa" a bliższa lub dalsza rzeczywistość. Czy naprawdę potrzebne jest nam "odczłowieczenie" i wysługiwanie się maszynami które mogą się zbuntować i uznać człowieka za wroga?
Polska rok 2040
Obudziłem się mocno skacowany, impreza była super choć w drodze z baru do domu zarzygałem całą auto-taksówkę. Medyczna SI która była zaszyta w opasce przypominającej zwykły zegarek naręczny, kilkukrotnie ostrzegała mnie przed przedawkowaniem etanolu. Trudno było sobie odmówić odwiedzając jeden z nielicznych pozostałych barów gdzie serwowano tradycyjne trunki oraz potrawy przygotowywane ludzką ręką.
Fakt, tanio nie było. Ale lepsze to niż słuchanie ciągle porad AI;
- Tego Ci nie wolno! Za dużo węglowodorów i białka!
- To podnosi ciśnienie i zwiększa cholesterol!
- Limit na oglądanie telewizji, szkodzi oczom!
- Idź na spacer, ruch to zdrowie!
Obróciłem się na bok i mocno przepitym głosem warknąłem do mieszkaniowej AI;
- Gośka! - Czarna kawa! Jajecznica z boczkiem i szklanka mleka!
Gosia, tak ją nazwałem. Po części aby mieć "trochę człowieka w maszynie". Jej nadgorliwość w dbaniu o mnie czasami już do szału potrafiła doprowadzić. Zwlokłem się z łóżka i potruchtałem do ubikacji, sedes zachęcająco uniósł deskę a ja padłem na kolana i trzymając go w objęciach znów zwymiotowałem.
Uff... Krótki prysznic i znów AI;
- Oszczędzaj wodę! Gorąca szkodzi skórze!
A to żmija jedna! Nie wie co to kac! Wytarłem się i doszedłem do kuchni, ani kawy ani jajecznicy nigdzie nie zauważyłem. Produktor, bo tak nazywało się urządzenie przygotowujące posiłki mrugało wyświetlaczem. Zbliżyłem się i mym oczom ukazał się napis;
Co jest? AI dostała elektronicznej czkawki i wstawiła kawę z jajecznicą do lodówki? Otworzyłem chłodziarkę (chyba jedno z ostatnich tradycyjnych urządzeń, choć też sterowane AI), i ukazał mi się niebywały widok. Pusto, zapasy mojego piwa i jedzenia zniknęły (lodówka potrafiła sama ocenić przydatność do spożycia produktów i sama te nienadające się utylizowała), na środku, na niewielkim talerzyku stała szklanka wody i dorodne jabłko. Na wewnętrzym wyświetlaczu chłodziarki migał napis;
Zrezygnowany chwyciłem owoc zostawiwszy wodę na później, zrobiłem kilka kęsów zatapiając zęby w soczystym jabłku. Zabrałem talerzyk i podążyłem w stronę łóżka, kaca trzeba odespać...
Piiip piiip piiip, coś usilnie starało się mnie obudzić... Sięgnąłem po jabłko które wraz ze szklanką wody powinne stać koło łóżka. Nic nie ma! Otworzyłem oczy, poranna szarówka już przedostawała się przez zasłonięte okna do domu. Leży prostokątne pudełko z przyciskami przypominające stare sterowniki zdalnego sterowania, przypadkowo naciskam jeden z nich. Zamieram widząc rozświetlający się ekran;
-Dzień dobry. Jest 22 lutego 2023 roku, temperatura...
To był tylko sen...
Czy naprawdę do tego zmierzamy? Czy nie potrafimy już sami nic lub niewiele zrobić i musimy wysługiwać się maszynami? Czy jest to po prostu leniwa ludzka natura? Czy może powinny zostać wprowadzone jakieś odgórne ograniczenia dotyczące stosowania IoT i AI w urządzeniach mogących stanowić zagrożenie dla zdrowia i/lub życia człowieka? Czy możemy być pewni swego bezpieczeństwa?
Jak myślicie?
W połączeniu z przypisaniem Naszych urządzeń do tzw. Asystenta głosowego (np. Alexa) który ciągle prowadzi nasłuch i wysyła dane na własny serwer może to prowadzić do różnych nadużyć, a nawet kontroli naszego zachowania. W przytoczony temacie jest proste kuchenne urządzenie, frytkownica. Wprowadzając jakiekolwiek dane dotyczące przygotowywanych potraw, wysyłamy do chmury informację o naszych preferencjach żywieniowych pozwalając jednocześnie na kontrolę nad urządzeniem. W rozwinięciu tego, ktoś zdalnie może sterować zdalnie warunkami przygotowania posiłku oraz funkcjami samego urządzenia. Pół biedy, jeśli samo urządzenie dysponuje sterowaniem lokalnym (przyciski na panelu sterującym) i pozwala nawet bez połączenia z chmurą na zdefiniowanie swych preferencji i korzystając z wbudowanych przepisów przygotuje nam np. obiad.
Wiele urządzeń w oparciu o IoT potrafi niejako samo zamówić poprzez Internet brakujące towary, np. lodówka Family Hub firmy Samsung czy też jedna z drukarek znanej firmy która zamawia materiały eksploatacyjne. O ile w przypadku urządzeń zajmujących się raczej prostymi rzeczami, typu oświetlenie czy pomiary lub sterowanie np. żaluzjami/roletami jakieś poważniejsze ryzyko zagrażające zdrowiu i życiu nam nie zagraża to już gdy chodzi o żywność oraz sterowanie jej przygotowaniem tak nie jest.
Rzeczona frytkownica może np. spalić na popiół włożone warzywa (można robić frytki nie tylko z ziemniaków

Widzimy apetycznie wyglądające pętko kiełbasy, lecz nie mamy smaku ani węchu (np. w związku z Covid). Zajadamy się ową kiełbasą a w następstwie ciężko to odchorowujemy lub giniemy. Maszyny obecnie nie posiadają tak czułych zmysłów jak człowiek, a zresztą skoro można zdalnie przejąć kontrolę to również da się deaktywować czujniki.
Połączmy to z AI i otrzymamy w zasadzie perfekcyjnego zabójcę (w najgorszym przypadku), choć sama AI ma obecnie wbudowane mechanizmy bezpieczeństwa to kto wie jak dalej się rozwinie. Na proste pytanie "Jak otruć człowieka?" odpowiada prosto;
Hmmm... Implementacja altruistycznego podejścia jeszcze działa

********
Polska rok 2040
Obudziłem się mocno skacowany, impreza była super choć w drodze z baru do domu zarzygałem całą auto-taksówkę. Medyczna SI która była zaszyta w opasce przypominającej zwykły zegarek naręczny, kilkukrotnie ostrzegała mnie przed przedawkowaniem etanolu. Trudno było sobie odmówić odwiedzając jeden z nielicznych pozostałych barów gdzie serwowano tradycyjne trunki oraz potrawy przygotowywane ludzką ręką.
Fakt, tanio nie było. Ale lepsze to niż słuchanie ciągle porad AI;
- Tego Ci nie wolno! Za dużo węglowodorów i białka!
- To podnosi ciśnienie i zwiększa cholesterol!
- Limit na oglądanie telewizji, szkodzi oczom!
- Idź na spacer, ruch to zdrowie!
Obróciłem się na bok i mocno przepitym głosem warknąłem do mieszkaniowej AI;
- Gośka! - Czarna kawa! Jajecznica z boczkiem i szklanka mleka!
Gosia, tak ją nazwałem. Po części aby mieć "trochę człowieka w maszynie". Jej nadgorliwość w dbaniu o mnie czasami już do szału potrafiła doprowadzić. Zwlokłem się z łóżka i potruchtałem do ubikacji, sedes zachęcająco uniósł deskę a ja padłem na kolana i trzymając go w objęciach znów zwymiotowałem.
Uff... Krótki prysznic i znów AI;
- Oszczędzaj wodę! Gorąca szkodzi skórze!
A to żmija jedna! Nie wie co to kac! Wytarłem się i doszedłem do kuchni, ani kawy ani jajecznicy nigdzie nie zauważyłem. Produktor, bo tak nazywało się urządzenie przygotowujące posiłki mrugało wyświetlaczem. Zbliżyłem się i mym oczom ukazał się napis;
"Twoje śniadanie jest w lodówce"
Co jest? AI dostała elektronicznej czkawki i wstawiła kawę z jajecznicą do lodówki? Otworzyłem chłodziarkę (chyba jedno z ostatnich tradycyjnych urządzeń, choć też sterowane AI), i ukazał mi się niebywały widok. Pusto, zapasy mojego piwa i jedzenia zniknęły (lodówka potrafiła sama ocenić przydatność do spożycia produktów i sama te nienadające się utylizowała), na środku, na niewielkim talerzyku stała szklanka wody i dorodne jabłko. Na wewnętrzym wyświetlaczu chłodziarki migał napis;
"Smacznego!"
Zrezygnowany chwyciłem owoc zostawiwszy wodę na później, zrobiłem kilka kęsów zatapiając zęby w soczystym jabłku. Zabrałem talerzyk i podążyłem w stronę łóżka, kaca trzeba odespać...
********
Piiip piiip piiip, coś usilnie starało się mnie obudzić... Sięgnąłem po jabłko które wraz ze szklanką wody powinne stać koło łóżka. Nic nie ma! Otworzyłem oczy, poranna szarówka już przedostawała się przez zasłonięte okna do domu. Leży prostokątne pudełko z przyciskami przypominające stare sterowniki zdalnego sterowania, przypadkowo naciskam jeden z nich. Zamieram widząc rozświetlający się ekran;
-Dzień dobry. Jest 22 lutego 2023 roku, temperatura...
To był tylko sen...
********
Czy naprawdę do tego zmierzamy? Czy nie potrafimy już sami nic lub niewiele zrobić i musimy wysługiwać się maszynami? Czy jest to po prostu leniwa ludzka natura? Czy może powinny zostać wprowadzone jakieś odgórne ograniczenia dotyczące stosowania IoT i AI w urządzeniach mogących stanowić zagrożenie dla zdrowia i/lub życia człowieka? Czy możemy być pewni swego bezpieczeństwa?
Jak myślicie?
Cool? Ranking DIY