Witam wszystkich rolników, działkowiczów, doniczkowców i innych zielonych (nie mylić z eko-zj...mi).
Mamy na forum wątek o zwierzątkach, zdominowany oczywiście przez sierściuchy kotopodobne, to może pogadajmy o roślinkach, jako czymś, czego posiadanie świadczy o naszej męskości (ni cholery nie wiem, jak to odnieść do naszych dziewczyn na forum),
bo ponoć mężczyzna (prawdziwy) powinien w swym zas...nym życiu zbudować dom, spłodzić syna i posadzić drzewo...
O kotach nic w tym aspekcie nie wiem.
No to tak... Chałupę wybudowałem, syna mam (podobny, więc chyba mój), zaś krzaków to nasadziłem od cholery i jeszcze mam sporo w planie. Niestety, ziemię mam wokół chaty niespecjalną, ciężko by coś uczciwe rosło, chemii staram się nie stosować, a bez tego trudno się ustrzec przed chorobami i szkodnikami. Jeszcze jakaś zaraza tego lata panuje - plamki na liściach itd. No, ale coś tam zawsze się uchowa. Nasadziłem chyba z piętnaście odmian winorośli, zobaczymy które będą warte zachowania, ale mam też odmianę pochodzącą na żywca z sadu księcia Sanguszki, odnalezioną na zboczu Góry Świętego Marcina w Tarnowie.
Kilka wiśni, czereśnia, orzech włoski, w cholerę malin, parę borówek wysokich, jagoda kamczacka, porzeczki, agrest... No i kilka brzóz i lip.
No i leszczynka. Odmiana wielkoowocowa katalońska, kupiona jako sadzonka w sklepie na allegro, 27/04/2011, posadzona w wybitnie kiepskim miejscu, bo po stronie zachodniej domu, ale powoli urosła. Przez ostanie parę lat owocowała symbolicznie, po parę orzeszków, aż wreszcie ruszyła jak się patrzy.
Orzeszki jak małe kasztanki, o cienkiej skorupce, którą można w paluchach zgnieść (nie musi Jagienka dupskiem nasiadać).
Co mi się udało strząsnąć i pozbierać - na oko ze dwa litry, a to jeszcze nie wszystko, bo na drzewku sporo zostało.
Zdążyć przed wiewiórkami...
Następny, proszę.
V.

Mamy na forum wątek o zwierzątkach, zdominowany oczywiście przez sierściuchy kotopodobne, to może pogadajmy o roślinkach, jako czymś, czego posiadanie świadczy o naszej męskości (ni cholery nie wiem, jak to odnieść do naszych dziewczyn na forum),

O kotach nic w tym aspekcie nie wiem.

No to tak... Chałupę wybudowałem, syna mam (podobny, więc chyba mój), zaś krzaków to nasadziłem od cholery i jeszcze mam sporo w planie. Niestety, ziemię mam wokół chaty niespecjalną, ciężko by coś uczciwe rosło, chemii staram się nie stosować, a bez tego trudno się ustrzec przed chorobami i szkodnikami. Jeszcze jakaś zaraza tego lata panuje - plamki na liściach itd. No, ale coś tam zawsze się uchowa. Nasadziłem chyba z piętnaście odmian winorośli, zobaczymy które będą warte zachowania, ale mam też odmianę pochodzącą na żywca z sadu księcia Sanguszki, odnalezioną na zboczu Góry Świętego Marcina w Tarnowie.


No i leszczynka. Odmiana wielkoowocowa katalońska, kupiona jako sadzonka w sklepie na allegro, 27/04/2011, posadzona w wybitnie kiepskim miejscu, bo po stronie zachodniej domu, ale powoli urosła. Przez ostanie parę lat owocowała symbolicznie, po parę orzeszków, aż wreszcie ruszyła jak się patrzy.


Co mi się udało strząsnąć i pozbierać - na oko ze dwa litry, a to jeszcze nie wszystko, bo na drzewku sporo zostało.
Zdążyć przed wiewiórkami...






Następny, proszę.

V.