Dziś coś na czym "młody zdolny" adept elektroniki może sprawdzić swoje zdolności manualne. Pomyślałem, że najlepszym byłby zestaw kompletny - nie sama płytka, która nawet po złożeniu i uruchomieniu z sukcesem zadziała, ale coś pożytecznego co prócz treningu lutowania i przykręcania śrubek może dać chwile radości - czy to osobie która je złożyła czy też została nim obdarowana.
Wybór padł na małe przenośne radyjko - stąd też tytuł tegoż artykułu.
Wygląda... hmmm... jak wygląda. Nic specjalnego prócz miejsca na nalepkę Elektrody
Zresztą czego można wymagać od radia mieszczącego się w kieszeni? A mieści się - nie jest duże a mimo to (jak na takie wymiary głośniczka) gra całkiem sympatycznie.
Ale o tym potem, Póki co zamówienie zostało złożone, dwa tygodnie odczekane (nawet ciut dłużej, bo akurat tak wyszło) przesyłka dotarła:
Paczuszka mała a mimo to widać, ze się jej oberwało... Z lekką niepewnością rozpakowałem czym prędzej - na szczęście wszystko całe.
Prócz paczuszki z elementami elektronicznymi obudowa i złożona instrukcja wraz ze schematem. Instrukcja pisana krzaczkami, więc od razu uspokoję - płytka doskonale opisana, wystarczy więc odszukać odpowiedni element i go wlutować w odpowiednie miejsce. A schemat... dla bardziej dociekliwych może zostać pamiątką ukończonego w 100% dzieła.
Schemat w "normalnej pozycji i wydzielony w znacznej mierze od opisu, bo i tak nikt nie jest w stanie tego rozczytać...
Przyjrzyjmy się płytce :
Jak pisałem - opisy są elementy zaznaczone dokładnie na swoich miejscach, a na wszelki wypadek w instrukcji dodatkowy rysunek płytki od strony lutowania:
Prócz elementów na płytce znajdziemy też i zworkę - proponuję starym i sprawdzonym sposobem zaczęć właśnie od niej. Potem - po kolei montujemy elementy od najniższych (najmniej wystających nad powierzchnię płytki) do najwyższych. Od razu uprzedzam - należy pilnować by np. rezystor leżał na płytce - czyli nie ma miejsca na długie wyprowadzenia i sterczący ponad płytką na wyprowadzeniach elementów. Tym razem należy się postarać i montaż przeprowadzić schludnie i zgodnie ze sztuką. Przy takim "stopniowaniu" montowanych elementów uzyskamy przy okazji bardziej stabilną płytkę w czasie lutowania. Naprawdę warto o tym pamiętać.
No właśnie - elementy. Jest ich garstka ale wszystkie maleńkie i dobrze by było je przed przystąpieniem do pracy pogrupować według wartości. Wiele nerwów mniej a i czas potrzebny na szukanie potrzebnego skróci się znacznie. Również polecam. No, chyba że ktoś lubi bałagan...
Kilka fotek z kolejnych etapów montażu dla potwierdzenia że dobrze zachować kolejność:
Gdy upewnimy się że wszystkie elementy mamy zamontowane poprawnie a punkty lutownicze nie maja zbyt dużej ilości cyny i nóżki ucięte - można się przymierzyć do obudowy.
Tu od razu uprzedzić muszę po raz drugi - skale (samoprzylepna folia z nadrukowanymi częstotliwościami) należy przykleić NA SAMYM KOŃCU - gdy na 100% będziemy mieć pewność, ze nic nie trzeba zmienić, poprawić, czy...przestroić.
Od razu muszę też przekazać informację, że skala AM jak i sam tuner jest strojony do częstotliwości t.zw. "Lotniczych". Nie odbierzemy więc Warszawy I ale za to na UKF mamy całkiem niezłą czułość i z anteną teleskopową nie powinno być problemów z odbiorem dostępnych stacji.
Na koniec (tu proszę o wybaczenie - co wrażliwsi proszeni są o odwróceniu wzroku bądź wyłączenie wizji pozostając tylko przy dźwięku) moje nieudolne próby pokazania, że to co mówiłem jest prawdziwe. Radio naprawdę gra "od strzała" (wystarczyło tylko ciutkę przestroić bo zakres zaczynał się w połowie skali), łapie stacje bez większych problemów - niestety z powodu choroby strojenie lewą ręką jest dla mnie trudne. No i oczywiście w naturze brzmi to lepiej - mikrofon telefonu nie jest tu ideałem jakości.
No dobrze... a co z rzeczoną naklejką Elektrody?
Musicie mi wierzyć na słowo - jest na górnej ściance i pasuje idealnie wręcz. Niestety kilka zdjęć z jakiegoś powodu mi nie znanego jest odrzucanych przez forum jako uszkodzone (na komputerze nie mam problemów), a wśród nich m.in właśnie pokazujące nalepkę (dostałem swego czasu wraz z jakimś gadżetem zamówionym w sklepiku), oraz pokazujące działanie LED wskaźnika załączenia radia... Obudowa mimo, że biała, jednak prześwituje a dioda ma sporą sprawność. W efekcie mamy dodatkową funkcję - lampki nocnej...
Niestety powtórzyć zdjęć nie mogę - radyjko znalazło nowego właściciela (a raczej właścicielkę - Żonę mojego Młodego), i służy jako umilający pracę przy komputerze gadżet.
Myślę, że i Wy, Drodzy Forumowicze, możecie albo to radyjko pozostawić sobie, albo sprezentować komuś bliskiemu?
Napiszcie jeśli się zdecydujecie na zakup i montaż. Nie zapomnijcie się też podzielić własnymi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam.
Wybór padł na małe przenośne radyjko - stąd też tytuł tegoż artykułu.
Wygląda... hmmm... jak wygląda. Nic specjalnego prócz miejsca na nalepkę Elektrody

Ale o tym potem, Póki co zamówienie zostało złożone, dwa tygodnie odczekane (nawet ciut dłużej, bo akurat tak wyszło) przesyłka dotarła:


Paczuszka mała a mimo to widać, ze się jej oberwało... Z lekką niepewnością rozpakowałem czym prędzej - na szczęście wszystko całe.



Prócz paczuszki z elementami elektronicznymi obudowa i złożona instrukcja wraz ze schematem. Instrukcja pisana krzaczkami, więc od razu uspokoję - płytka doskonale opisana, wystarczy więc odszukać odpowiedni element i go wlutować w odpowiednie miejsce. A schemat... dla bardziej dociekliwych może zostać pamiątką ukończonego w 100% dzieła.


Schemat w "normalnej pozycji i wydzielony w znacznej mierze od opisu, bo i tak nikt nie jest w stanie tego rozczytać...
Przyjrzyjmy się płytce :


Jak pisałem - opisy są elementy zaznaczone dokładnie na swoich miejscach, a na wszelki wypadek w instrukcji dodatkowy rysunek płytki od strony lutowania:
Prócz elementów na płytce znajdziemy też i zworkę - proponuję starym i sprawdzonym sposobem zaczęć właśnie od niej. Potem - po kolei montujemy elementy od najniższych (najmniej wystających nad powierzchnię płytki) do najwyższych. Od razu uprzedzam - należy pilnować by np. rezystor leżał na płytce - czyli nie ma miejsca na długie wyprowadzenia i sterczący ponad płytką na wyprowadzeniach elementów. Tym razem należy się postarać i montaż przeprowadzić schludnie i zgodnie ze sztuką. Przy takim "stopniowaniu" montowanych elementów uzyskamy przy okazji bardziej stabilną płytkę w czasie lutowania. Naprawdę warto o tym pamiętać.
No właśnie - elementy. Jest ich garstka ale wszystkie maleńkie i dobrze by było je przed przystąpieniem do pracy pogrupować według wartości. Wiele nerwów mniej a i czas potrzebny na szukanie potrzebnego skróci się znacznie. Również polecam. No, chyba że ktoś lubi bałagan...
Kilka fotek z kolejnych etapów montażu dla potwierdzenia że dobrze zachować kolejność:






Gdy upewnimy się że wszystkie elementy mamy zamontowane poprawnie a punkty lutownicze nie maja zbyt dużej ilości cyny i nóżki ucięte - można się przymierzyć do obudowy.
Tu od razu uprzedzić muszę po raz drugi - skale (samoprzylepna folia z nadrukowanymi częstotliwościami) należy przykleić NA SAMYM KOŃCU - gdy na 100% będziemy mieć pewność, ze nic nie trzeba zmienić, poprawić, czy...przestroić.
Od razu muszę też przekazać informację, że skala AM jak i sam tuner jest strojony do częstotliwości t.zw. "Lotniczych". Nie odbierzemy więc Warszawy I ale za to na UKF mamy całkiem niezłą czułość i z anteną teleskopową nie powinno być problemów z odbiorem dostępnych stacji.



Na koniec (tu proszę o wybaczenie - co wrażliwsi proszeni są o odwróceniu wzroku bądź wyłączenie wizji pozostając tylko przy dźwięku) moje nieudolne próby pokazania, że to co mówiłem jest prawdziwe. Radio naprawdę gra "od strzała" (wystarczyło tylko ciutkę przestroić bo zakres zaczynał się w połowie skali), łapie stacje bez większych problemów - niestety z powodu choroby strojenie lewą ręką jest dla mnie trudne. No i oczywiście w naturze brzmi to lepiej - mikrofon telefonu nie jest tu ideałem jakości.
No dobrze... a co z rzeczoną naklejką Elektrody?
Musicie mi wierzyć na słowo - jest na górnej ściance i pasuje idealnie wręcz. Niestety kilka zdjęć z jakiegoś powodu mi nie znanego jest odrzucanych przez forum jako uszkodzone (na komputerze nie mam problemów), a wśród nich m.in właśnie pokazujące nalepkę (dostałem swego czasu wraz z jakimś gadżetem zamówionym w sklepiku), oraz pokazujące działanie LED wskaźnika załączenia radia... Obudowa mimo, że biała, jednak prześwituje a dioda ma sporą sprawność. W efekcie mamy dodatkową funkcję - lampki nocnej...

Niestety powtórzyć zdjęć nie mogę - radyjko znalazło nowego właściciela (a raczej właścicielkę - Żonę mojego Młodego), i służy jako umilający pracę przy komputerze gadżet.
Myślę, że i Wy, Drodzy Forumowicze, możecie albo to radyjko pozostawić sobie, albo sprezentować komuś bliskiemu?
Napiszcie jeśli się zdecydujecie na zakup i montaż. Nie zapomnijcie się też podzielić własnymi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam.
Cool? Ranking DIY