Mój stareńki (BO PONAD 40 LETNI!) Miernik DT39 zaczął ostatnio szwankować - szczególnie podczas zmiany zakresów miał czasem niedokładny kontakt na przełączniku obrotowym i np. zamiast 20 V potrafił pokazać 4 albo 16. Ponieważ przez te lata jego koszt zakupu zwrócił mi się z nawiązką kilkukrotnie, a nie był nigdy super dokładny... Postanowiłem znaleźć mu następcę - miernika w miarę taniego (do ok. 100 zł) w miarę dokładnego a nade wszystko takiego, którego bym nie żałował w razie poważniejszego uszkodzenia.
Przeglądałem oferty f-my ANENG ponieważ mam dwa z nieco wyższej półki mierniki tej firmy, ale... Mają pewną denerwującą właściwość: wyłączają się automatycznie podczas pracy. Gdyby jeszcze występowało to gdy faktycznie miernik jest nieużywany - zgoda, ale niestety, takiej techniki nie mają na pokładzie i po prostu wyłączają się po upływie określonego czasu - najchętniej w momencie gdy akurat dokonywałem pomiaru...


Tak więc - szukałem miernika o dość dobrych parametrach, ale i bez zbędnych "udoskonaleń" - prostego pewnego i w miarę taniego.
Nie mogę powiedzieć - oferta wśród mierników spełniających te kryteria na Aliexpress nie jest mała. Zanim mój wybór padł na SZ 08 zastanawiałem się nad kilkoma innymi, a jednak wybrałem ANNEG'a... Czemu? Z dość nietypowych powodów wynikających z jego konstrukcji.
Jakich?
Muszę zacząć od początku.
Zamówiona paczuszka dotarła w terminie, karton ekologiczny (bo tak się zwykło nazywać opakowania z szarej tektury z recyklingu) a wewnątrz... Ale od początku:



Wewnątrz prócz miernika dwie małe karteczki z podstawowymi informacjami - jedna krzaczkami pisana, druga na szczęście w języku zbliżonym do angielskiego...






A gdzie miernik? Pomyślałem, bo to co było w opakowaniu jakoś nie przypominało miernika jaki wszyscy znamy. Otóż miernik ma tak wymyśloną obudowę, że po zakończeniu pomiarów można złożyć go w jedną całość wraz z przewodami - całość bezpieczną nawet na dość solidne urazy mechaniczne! Część obudowy w której na czas transportu mieścimy przewody jest wykonana z dość solidnego plastiku, a całość można zatrzasnąć (dwa spore zatrzaski - po jednym na końcu miernika) i w ten sposób część z wyświetlaczem i przełącznikami jest chroniona. Mało tego, można tę część podczas pomiarów założyć na tylną stronę miernika i w ten sposób móc postawić go na podstawce w niej zamieszczonej:




Przewody w tej części są dodatkowo mocowane klapką plastikową - też zamykaną na zatrzask.
Sam miernik (i tu kolejny powód który przeważył jego zakup) jest cienki jak... No, może nie naleśnik, ale jak placek ziemniaczany...

No fajnie, ale to wrażenia z oględzin zaraz po wyjęciu i rozpakowaniu. Zanim coś zmierzymy, wypadałoby włożyć baterie - z tyłu mieszczą się dwa paluszki AAA - tu typowo i bez niespodzianek.


...Na tylnej części obudowy miernik posiada również typowe ostrzeżenie co do warunków użytkowania... Być musi, mimo, że raczej "obsługant" miernika winien te informacje mieć wykute jak tabliczkę mnożenia.
Najważniejsze jednak to walory wynikające z obsługi. Duży czytelny wyświetlacz (bez podświetlania - dobrze bo oszczędza baterie), więc po ciemku nie radziłbym nic mierzyć.


Jeszcze co do przełącznika, a raczej zakresów pomiarowych - bardzo fajnie, że ma tak wiele (przeważnie tanie mierniki mają na zakresie napięciowym raptem dwa zakresy - i to przeważnie nie uwzględniające najniższych napięć - ten ma od 200 mV). Górna granica podobno 750 i 1000 V, ale... Wiadomo - nie radziłbym sprawdzać...

Dodatki:
Dodatkowo "na pokładzie" mamy też pomiar tranzystorów (wzmocnienie), pomiar pojemności, pomiar częstotliwości (tylko w dwóch podzakresach, ale też raczej rzadko używana opcja w mierniku tego typu), pomiar baterii (trzy zakresy) oraz "szukacz" przewodów pod napięciem i wskaźnik fazy (ten ostatni czasem może zawodzić pokazując obecność napięcia na obu żyłach przedłużacza). Ostatnim dodatkiem jest pomiar przejścia - tzw. "buzer" mogący również służyć jako tester LED małej mocy.
Co do pomiaru "przejścia" - to nie jest demon prędkości niestety:
Co by nie być gołosłownym w kwestii pomiarów - podstawowe parametry zaczerpnięte z aukcji:


A to moje pomiary oporności (rezystory precyzyjne 0,5% i 0,2%):







...I napięcia:




Na koniec jeszcze rzut oka na same sondy:
Niestety - typowe chińskie klasy "lekko półśredniej" (bo są i gorsze).
I to, co najciekawsze - bebechy:






I tu niestety rozczarowanie. Nie dość, że uproszczenie sięgające absurdu (szczególnie brak "prawdziwych" - bezpiecznika i bocznika, to na dodatek (niestety nie udało się tego dobrze pokazać na zdjęciach) pola styków przełącznika są... Pokryte węglem (coś jak w pilotach), a nie chociaż chromem czy innym metalem (bo o złoceniach w tej cenie raczej nie śmiałbym marzyć). Jak będzie z trwałością takiego rozwiązania? Nie wiadomo, myślę jednak, że kilka lat umiarkowanego użytkowania powinny wytrzymać.
I jeszcze filmik pokazujący poszukiwanie napięć (dokładniej pól EM). Jak widać pod tym względem mój kącik nie należy do wolnych od elektro-smogu...
Nie pisałem, ale można to zobaczyć na powyższym filmie - każda zmiana zakresu sygnalizowana jest "pipnięciem" buzera i mignięciem LED'a.
Czy mogę ten miernik polecić? Hmmm... Najlepiej jeśli każdy oceni i zadecyduje samodzielnie co jest dla Niego ważne. Dla mnie akurat podpasował. I to mimo (czego nie zauważyłem w opisie aukcji) auto-wyłacznika... Całe szczęście można się przyzwyczaić, bo czas jakby kilkukrotnie dłuższy...

Natomiast uważam, że jako miernik dla początkującego elektronika - jest bardzo dobry.
Pozdrawiam.
Cool? Ranking DIY