Jakiś czas temu włączym mi sie tryb awaryjny w mojej 206-tce (model z 2001 90KM).
Objawy to zapalona kontrolka silnika i auto wkreca sie na 2000 obr/min i dalej nie idzie - ledwo wyciagam 90 km/h.
Pojechalem do serwisu na komputer i za 122 zl brutto gosciu mi powiedzial ze regulator pompy wysokocosnieniowej padł i ze nowka kosztuje 1600 zl a on moze mi to swoimi sposobami naprawic za 400zl. Nie otrzymalem zadnego wydruku z kompa a gosc dodatkowo odkrecil filtr paliwa i stwierdzil ze znajduja sie w nim opiłki metalu a to oznaka ze pompa wysokocisnieniowa tez juz jest na wykonczeniu:/ troche ta diagnoza dziwna mi sie okazala bo pompa jest za filtrem:/ podziekowalem ubozszy o 122 zl wrocilem do domu i zdemontowalem przeplywomierz. Przeciscilem go, zrestartowalem kompa i auto chodzilo jak ta lala. Po jakis 100km wymienilem filtr paliwa (w ktorym nie zauwazylem zadnych opiłków) i tryb znowu sie załączyl.
Od tego czasu auto (nieregularnie) gasnie podczas jazdy wiec trzeba wyjac kluczyki ze stacyjki i wlozyc i ponownie odpalic - jedziemy dalej. Natomiast po wyłączeniu i wyjęciu kluczyków ze stacyjki auto jest na chodzie przez jakies 4 sekundy.
Opatentowałem sposób na naprawianie auta poprzez zduszenie "przedłuzonego gasniecia", tzn. gasze auto i na wcisnietym hamulcu puszczam sprzeglo, auto wyrywa sie i gasnie. Po takim zabiegu odpalam fure i chodzi normalnie, tylko lampka silnika sie pali:/
Czy wie ktoś moze co sie dzieje i czego to moze byc przyczyna??
Objawy to zapalona kontrolka silnika i auto wkreca sie na 2000 obr/min i dalej nie idzie - ledwo wyciagam 90 km/h.
Pojechalem do serwisu na komputer i za 122 zl brutto gosciu mi powiedzial ze regulator pompy wysokocosnieniowej padł i ze nowka kosztuje 1600 zl a on moze mi to swoimi sposobami naprawic za 400zl. Nie otrzymalem zadnego wydruku z kompa a gosc dodatkowo odkrecil filtr paliwa i stwierdzil ze znajduja sie w nim opiłki metalu a to oznaka ze pompa wysokocisnieniowa tez juz jest na wykonczeniu:/ troche ta diagnoza dziwna mi sie okazala bo pompa jest za filtrem:/ podziekowalem ubozszy o 122 zl wrocilem do domu i zdemontowalem przeplywomierz. Przeciscilem go, zrestartowalem kompa i auto chodzilo jak ta lala. Po jakis 100km wymienilem filtr paliwa (w ktorym nie zauwazylem zadnych opiłków) i tryb znowu sie załączyl.
Od tego czasu auto (nieregularnie) gasnie podczas jazdy wiec trzeba wyjac kluczyki ze stacyjki i wlozyc i ponownie odpalic - jedziemy dalej. Natomiast po wyłączeniu i wyjęciu kluczyków ze stacyjki auto jest na chodzie przez jakies 4 sekundy.
Opatentowałem sposób na naprawianie auta poprzez zduszenie "przedłuzonego gasniecia", tzn. gasze auto i na wcisnietym hamulcu puszczam sprzeglo, auto wyrywa sie i gasnie. Po takim zabiegu odpalam fure i chodzi normalnie, tylko lampka silnika sie pali:/
Czy wie ktoś moze co sie dzieje i czego to moze byc przyczyna??