1) Rodzaje zabezpieczeń poznasz tylko analizując schemat ideowy. Najczęściej jest to rezystor okołó 0,1 ohma w obwodzie kolektora tranzystorów wyjściowych mocy, na którym jak się odłoży zbyt duże napięcie ( bo płynie zbyt duży prąd ), i to daje sygnał jakiemuś tranzystorowi blokującemu prąd wyjściowy. To oczywiście w uproszczeniu.
2) Zależy od rodzaju uszkodzenia tranzystorów wyjściowych. Jeżeli wystąpiło zwarcie C-E, to z zasilania pobierany jest bardzo duży prąd, najczęściej powodując przepalenie bezpiecznika w zasilaczu. Jeżeli w tym obwodzie jest rozwarcie, to prąd nie płynie, a w głośnikach cisza. Najciekawszy przypadek mamy, gdy C-E nie mają zwarcia, tylko się wypaliły, a funkcjonuje złącze B-E . Wtedy wzmacniacz gra po cichu, najczęściej nieźle zniekształcając. Głosniki są w tym momencie zasilane przez tranzystory sterujące. Jest to fajne uszkodzenie, bo najczęściej po wymianie tranzystorów końcówki mocy, wzmacniacz od razu chodzi.
3) Tu wyczerpująco odpowiedział Wojtek
4) To trudne zadanie, gdyż impedancja wzmacniacza ma charakter dynamiczny. Stosunek Δ U/ Δ I to właśnie impedancja. Przy nowoczesnych tranzystorach o dużej szybkości narastania zbocza impulsu, ta impedancja będzie wynosić kilka miliohm, a nawet i mniej. Ale Ciebie raczej zainteresuje impedancja obciążenia, bo to jest parametr interesujący użytkownika. Zakładając, że zasilacz da nam tyle prądu ile chcemy, to jedynym ograniczeniem jest dopuszczalny prąd kolektorów tranzystorów wyjściowych. Mierzymy aplitudę napięcia wyjściowego przy pełnym wysterowaniu, i przy bezpiecznym obciążeniu np. 20 ohm. Dzielimy to przez 75% ( dla bezpieczeństwa ) prądu kolektorów. I mamy obciążenie. Oczywiście w przybliżeniu, ale wystarczającym. Pozostaje jeszcze pytanie, czy radiatory końcówki mocy wydalą tyle ciepła ? Czy zasilacz da tyle prądu ? Ale umiejętnie operując napięciem zasilania i wartością obciążenia, można wiele wycisnąć z każdego wzmacniacza.
5) Żeby zmniejszyć szumy i nie zniekształcić sygnału niewłaściwym obciążeniem stosuje się generalnie jedną podstawową zasadę : wejście ma dużą impedancję, wyjście małą. Dlatego na wyjściu przedwzmacniaczy stosuje się stopnie ze wspólnym kolektorem - ich impedancja wyjściowa jest rzędy kilku do kilkudziesięci ohmów, a wzmocnienie napięciowe poniżej 1. Z łatwością wysterują one dowolny stopień wejściowy. Wejście każdego przedwzmacniacza musi mieć impedancję dopasowaną do impedancji sygnału, a to w celu zmniejszenia szumów. Te wartości określają normy.
6) Wystarczy dobry szerokopasmowy miernik napięcia. Na wejście wzmacniacza podłączasz generator sygnału sinusoidalnego od powiedzmy 5 Hz do 100 kHz ( ale optymista ze mnie:), ustawiamy wartość napięcia wyjściowego generatora ( zakładam, że jest stała w całym paśmie ) w zależności od wejścia, ale nie więcej niż 70 % maksymalnej, i jedziemy od dołu do góry nanosząc pomiary na zwykły wykres. Niejednego pewnie zdziwi, że dopuszczalne 3dB spadku to spadek sygnału wyjściowego o 30 %, i jest doskonale słyszalny !!!! Oczywiście prościej byłoby to załatwić wobuloskopem, ale nawet szkoda go szukać. Ta metoda w zupełności wystarczy.
7) Tak. Jak napisał JediMaster 2 rodzaje sprzężeń, przy czym dodatnie bardzo rzadko, i tylko dla określonych częstotliwości. Niestety powszechnie stosowane dla poprawienia stabilności pracy ujemne sprzężenia zwrotne są źródłem zniekształceń intermodulacyjnych. Są one konieczne ze względu na duże wzmocnienie napięciowe stopni tranzystorowych. I właśnie dlatego, że pętle ujemnego sprzężenia zwrotnego we wzmacniaczach lampowych są dużo!!!! słabsze, to ich dźwięk jest taki "miękki". Oczywiście to jeden z powodów, ale dość istotny. Brak zniekształceń TIM ( intermodulacyjnych).