Witam, posiadam lodowke-zamrazarke firmy Ariston, nie wiem jaki model, ale nie ma wiecej niz 3 lata.
Wczoraj niewiem dlaczego przestala dzialac. Wygladalo jak by zostala odlanczona od pradu, nie plailio sie swiatlo i kotrolki.
Podlanczylem ja do innego gniazdka w ktorym wczesniej sprawdzalem byl prad i dalej nie dziala.
Dostalem sie od tylu do kabli w lodowce i sprawdzlem czy jest wogule doplyw pradu. Sprawdzilem i stwierdzam ze jest + i nie ma -, ale jak odwroce wtyczke to jest na odwrot. Zmienilem wtyczke dalej to samo.
Czym to moze byc spowodowane ??? i co z tym mozna zrobic ??
prosze o w miare szyba odpowiedz, bo w lodowce pelno jezenia i dlugo nie wytrzyma z gory dzieki
GG: 1160879
Moderated By skryn:
Na Forum elektroda.pl używamy polskiej czcionki oraz piszemy stosując zasady poprawnej pisowni, włącznie z ortografią. W przypadku braku dostępu do polskiej klawiatury dopuszcza się pisanie bez "ogonków", jednakże nie zwalnia to do zastosowania się zasad powyżej.
Punkt 15 regulaminu!
To wołaj chłodnika, bo sam jak będziesz naprawia próbówką , to żarcie na pewno nie wytrzyma. No i szukaj typu lodówki, bo o to poprosi każdy serwisant.
Zrobiłem, jak kazałeś, przepraszam za niezbyt wyraźne zdjęcie (aparat do wymiany) strzałką zaznaczyłem L1, który ma "odprysk"; wygląda jakby go od środka rozerwało.
Witam,
Na jakich napieciach, oraz na jakie moce przystosowane sa te elmenty. Mowa o L1 oraz r13. U mnie wystapila podobna sytuacja. Wymienilem lecz zaraz sie przepalil opornik. Dodam nie cewka jak i opornik nie byl on tych samych rozmiarów.
Mam podobną lodówkę z takim samym problemem. Konkretnie jest to Ariston MBAA 4532 CV. Nie reaguje na podłączenie do sieci zupełnie. Pierwsza rzecz jaką zrobiłem to sprawdzenie chłodziarki. Odłączyłem kabelek od przekaźnika i podłączyłem "agregat" do sieci na odłączonej logice - usłyszałem buczenie i zobaczyłem na amperomierzu 5,5A - odłączyłem natychmiast przy okazji obserwując całkiem fajny łuk elektryczny (zielony). Z wizją śmiertelną, nagle zobaczyłem kondensator 4µF/470V~ obok chłodziarki - tak, służył on silnikowi jako przesuwnik fazowy (czy coś w tym rodzaju, wiadomo o co chodzi mniej więcej przy silnikach AC). Rozładowuję go śrubokrętem i biorę na miernik - ma 2,4µF. Nie mam niczego lepszego niż 6,3µF/500V~, więc zamontowałem go na próbę. Ulga - chłodziarka zakręciła silnikiem, więc żyje. Dziwna sprawa że nie zawsze odpali, ale to może być dlatego że pojemność jest za duża albo że elektrozawór jest zamknięty, bo przecież logika "leży". Jako że LEDy się nie zaświecają (nie działa też wewnętrzny wentylator oraz światło), postanowiłem dobrać się do wspomnianej logiki. Odkręcam 2 plastowkręty, "pruję" panel i wyjmuję moduł. Już czuję smród spalonej elektroniki. Płytka wygląda zupełnie identycznie, obok L1 jest R13. Kod paskowy mówi o 20Ω, a wymiary mniej więcej 1,5W (za duży na 1, za mały na 2). On "wybuchnięty" i ma przerwę - płytka natomiast jest przypalona w tym miejscu, i jeszcze pod kondensatorem C5 (3,3µF/400V). Sam kondensator ma zwarcie. Dławik L1 jest raczej sprawny. Niestety nie mam tych elementów, będę miał może jutro. Aha, na odwrocie płytki jest MOSFET 2SK2895, sprawdziłem i o dziwo jest sprawny. Aż dziwne, bo wokół tego rezystora wszędzie są zimne luty popełnione przez palący się rezystor. Teraz pytanie: Czy wymiana tych elementów daje nadzieję na działanie?
No i jeszcze jedna sprawa, od "jamy chłodziarki" z tyłu idą w górę 2 płaszcze kablowe - w jednym 2 kolorowe przewody do elektrozaworu, a w drugim 4 kable - zasilanie i PE, oraz czarny kabelek zapewne do przekaźnika, bo zwarcie czarnego z zasilaniem powoduje uruchomienie chłodziarki. Tak BTW, chyba nie powinienem jej tak włączać, bo elektrozawór trzyma i ona się męczy, prawda? W lodówkach jestem zupełnie nowy. No więc te 6 kabli idzie do góry. Nie wiem gdzie się kończą, ale mniemam że tam powinien być gdzieś jakiś zasilacz, bo moduł jest na 12V. Jak więc dobrać się do tego zasilacza? Nie ma tam chyba żadnych śrubek, ale będę szukał.
Edit:
Ale byłem głupi, przecież zasilacz (a w zasadzie prostownik i impulsowy regulator napięcia) jest na tej płytce. On jest zasilany przez ten rezystor, który był zabezpieczeniem - a kondensator wysychając zrobił zwarcie, co spaliło rezystor. Jako że pod ręką nie miałem innych, zamontowałem 47Ω na 8W (staroć), oraz wyjęty z ładowarki (no co, to prowizorka!) kondensator 2,2µF/400V. Podłączyłem i ruszyło. O dziwo też silnik kompresora zadziałał, mimo że podłączyłem mu zdezelowany kondensator który ma mieć 4, a ma 2,5µF. Dziadostwo, no ale czeka na wymianę. Aha, porady praktyczne: Po włączeniu lodówka miga wszystkimi diodami, i pika jakby miała otwarte drzwi przez dłuższy czas. Zdaje się że to "alarm rozmrożeniowy" - według rady kogoś z Elki (może nawet z tego tematu, nie wiem, czytałem kilka na raz) skręciłem pokrętła na zero, a potem na 3 (zwykle chodzi na takim poziomie). Przestała pikać, ale chłodziarka wystartowała dopiero po jakichś 8 minutach. Od razu lodówka została załadowana do pełna, i chyba do teraz nie wyłączyła kompresora. W środku ma już 9°C, a na zewnątrz jest dosyć ciepła. Dostała trochę do roboty, mam nadzieję że nie włączy się zabezpieczenie przeciwprzegrzaniowe. W każdym razie udało się naprawić, a moja matka jest wniebowzięta No cóż, jeśli µC byłby walnięty, to nie byłoby pewnie zbyt radośnie. A zepsuła się tak - wstaję rano a ona nie działa Zapewne był jakiś strzał. Trochę rozwala mnie to że takie urządzenie polega na domowych bezpiecznikach nie posiadając własnych.