Po awarii alternatora wymieniłem go na właściwy (poprzedni mechanik wstawił na byle jaki - taki urok awarii na trasie) czyli Mitsubishi A5T06891. Po wymianie napięcie trzymało sie 14V (bez względu na obroty/obciążenie) wiec wydawało sie ze jest wszystko ok, poza niedziałającą kontrolka lądowania (po ustawieniu stacyjki na ON). Kontrolka po zmasowaniu z akumulatorem świeciła sie. Wymieniłem wiec alternator na inny - pojawiła sie sytuacja odwrotna tzn. kontrolka cały czas sie świeciła (nie gasła przy zwiększeniu obrotów). Pasek nie był luźny, a styki były oczyszczone.
Także i ten alternator miał napięcie ładowania ok 14.1-14.2V, wiec poza kontrolka wydawało sie ze jest ok.
Mam zatem pytanie. Zakładając, że alternatory były sprawne (sprzedawca ponoć sprawdził je na stole) - co mogło paść poza alternatorem, że kontrolka się zachowuje tak skrajnie?

Także i ten alternator miał napięcie ładowania ok 14.1-14.2V, wiec poza kontrolka wydawało sie ze jest ok.
Mam zatem pytanie. Zakładając, że alternatory były sprawne (sprzedawca ponoć sprawdził je na stole) - co mogło paść poza alternatorem, że kontrolka się zachowuje tak skrajnie?
