Nie było żadnych wielkich planów budowy. Po prostu. Pewnego dnia kumpel ze szkoły zaczepił mnie na korytarzu: "Ty, ty się bawisz w klejenie głośników, jak chcesz to na złomie leży 30-40cm głośnik". Pomyślałem - fajnie. Jakiś czas później wybraliśmy się z innym kumplem na owy złom, fakt leżał głośnik... A właściwie jego trup. Magnes jest mały co przekreśla go w roli estradowego potwora, ale stwierdziłem - za 5zł to co tam, wezmę.
Głośnik ma 30cm. Na nabiegunniku tkwiły zgliszcza cewki i kupa metalowych opiłków. Eh. Siadłem z miedzianym drucikiem zagiętym w haczyk i zacząłem wyciągać i... po 40 min szlak mnie trafił. Zadzwoniłem po kolegę, czy nie miałby mocnego neodymowego magnesu to by się te bliższe powyciągało. Nic to nie dało. Stwierdziłem "to i tak złom i nie zagra cudownie, leje na niego", przytknąłem do niego na 25min 100W lutownicę oporową po czym nabiegunnik się odkleił. Wyczyściłem środek i skleiłem ponownie distalem. Żeby było jasne - WIEM że rozklejany magnes częściowo traci pole magnetyczne - ale średnio mi na nim zależało, a to była jedyna metoda aby w tym stanie cośkolwiek jeszcze z niego było. Po dokładnym oczyszczeniu, wycentrowaniu i sklejeniu kosz prezentował się trochę lepiej.
Kompletny układ drgający kosztował mnie złotych 14 (6zł membrana z zawieszeniem, 5zł cewka na aluminiowym karkasie wysokości 16mm, 3zł resor kopułkę - dostałem gratis). Resor do kosza i cewki, oraz zawieszenie do kosza są klejone tradycyjnym butaprenem, membranę do cewki przytwierdza distal. Centrowałem rulonem z kliszy rentgenowskiej. Tak powstało to:
Na zdjęciu jest trochę okurzony, bo trochę sobie w piwnicy poleżał zanim naszła mnie ochota wziąć się za niego. Parametrów nie miałem, a wówczas nie miałem możliwości przeprowadzać pomiarów. Oczywiste było że muszę coś zrobić bez parametrów. Mimo że lubię czasem głośniejszą muzykę, to jednak zależało mi żeby to jakoś grało, dlatego nie odważyłem się robić obudowy BR, zwłaszcza że zawieszenie wyszło takie "ni w d##e, ni w oko" jak na otwartą. W otwartej nie dało rady bo zaraz zaczynał nieprzyjemnie łopotać. Wybór padł więc oczywiście na zamkniętą. Założenie było proste - zbudować przestronną obudowę i sukcesywnie ją zmniejszać do uzyskania przyjemnego dźwięku bez buczenia i łopotania jak szmata na wietrze przy niskich częstotliwościach. Tak, po jakimś czasie nudząc się na działce, w przerwach między zbieraniem malin powstała obudowa o pojemności 60l
(chciałem zacząć od większej, ale i tak mam mało miejsca w pokoju. Dobrze jednak że nie zrobiłem większej bo miałbym problem). Po włożeniu głośnika efekt był "średni". Przy 20-30W na niskiej częstotliwości zaczynał łopotać. Zacząłem więc eksperymentować wsadzając do środka duże, sześcienne, drewniane bryły grubo owinięte watoliną (prezent od wujka - 0zł) aby nie drżały. Tak oto wyszło ze przy objętości 45-50l grał względnie normalnie. Stwierdziłem jednak - po kiego grzyba będę się męczył i przerabiał obudowę? Odmierzyłem w tylnej części obudowy odpowiednią objętość i zrobiłem tam komorę na wzmacniacz, dodatkowym plusem tego było to że działała jako mocny wspornik rozpierając boczne ściany i usztywniając tylną. Właśnie.
Wzmacniacz.
Założenie - głośnik za pół darmo, to nie będę przecież wydawał nie wiadomo ile na wzmaka, mając wypakowaną po sam sufit piwnicę, pełną starej elektroniki. Walizka z narzędziami w jedną rękę, oscyloskop w drugą i przy najbliższej okazji marsz do piwnicy. Po przekopaniu się przez nią wpadła mi w rękę spalona i niekompletna końcówka od amplitunera unitra AT9100. Wzmak tak skomplikowany w budowie, że po 25min grał
i przestał po kolejnych 25
. Po przypaleniu niejednego tranzystora (co doprowadziło mnie niemal do furii...) wpakowałem 2N3055 i w miejsce sterujących - dawne końcowe. I tak gra, gra, gra i... nagle słucham.. Zmieniło się jakoś brzmienie... Dotykam radiatora... AŁUUAAAA!!! Wyłączyłem, poczekałem aż ostygnie, włączam mierzę. Prąd spoczynkowy 2-3A... AGRRH!!! Wk###iny wypierd###łem uszkodzony perek który raz łączył, a raz nie i wstawiłem nowy, złożyłem z powrotem w wersji PNP-NPN na BD911/BD912 i tak gra teraz. Oscyl twierdzi że przy pełnym wysterowaniu na 1kHz podaje na 4 omowy głośnik około 13-13,5V (czyli około 42-44W (niestety nie wyznaczyłem jeszcze jego charakterystyki z filtrem i nie mierzyłem na częstotliwości prawidłowej dla wzmaka niskotonowego, zrobię jak podłącze docelowy filtr i sprzężenie). Zrobiony jest do niego AVT2652, ale na razie gra ze zwykłym sklepanym na biegu filtrze z opornika i konda. Dlaczego? Gdy go wyłączałem i napięcie na kondach zaczynało spadać układ wzbudzał się na jakichś 2-3kHz (efekt: 2-3s pisk na cały regulatro chwile po wyłączeniu). Rozwiązanie jest proste, ale zrobię to dopiero jak wyżydzę w szkole odpowiedni przekaźnik. Puki co - gra bez sprzężenia.
Podliczając koszty:
Głośnik - 5zł kosz + 14zł części =19zł
Obudowa 0zł (drewno za darmo ze szkoły, resztę miałem)
Wzmak - 0zł (wszystko z odzysku)
Ksero na kredówce do AVT - 20gr
Stabilizator 7915 - 2zł
Radiator - 0zł
Trochę kabla ekranowanego - 3zł
2 gniazda chinch - 2zł
Obręcz do głośnika - 9zł (jeszcze nie zamontowana)
Łącznie - wspomniane w temacie 35zł 20gr
Obudowa jeszcze nie wykończona, jak widać jest dopiero oszpachlowana i oszlifowana. W planach jest pomalowanie na brązowy, pod kolor do kolumienek. Teraz tak zwane "wrażenia odsłuchowe". Tak... Pewnie sądzicie że powiem - CO ZA POTWÓR! SCHODZI DO 20HZ!! AŻ SZKLANKI W SZAFKACH SPADAJĄ!!
No cóż...
Nie okłamujmy się...
Głośnik tani z małym magnesem w dodatku w obudowie robionej bez parametrów. Słyszałem już nie jeden sub i zapewniam że większość subów o tej średnicy zagrałaby mocniej i lepiej. Ostatecznie jednak nie jestem całkiem zawiedziony. Przyzwyczajony byłem do małych subików na 20cm membranie. Są 2 główne szkoły jazdy, małe głośniki z dużymi wychyleniami i duże z małymi. Ja zdecydowanie preferuję tą drugą i ten sub właśnie do niej należy. Gdy go katowałem na cały regulator - owszem robił dużo łomotu i przeciętny dres by się już pewnie podniecił, ale dźwięk trochę stłumiony i momentami miałem wrażenie że słyszę jakieś lekkie buczenie i zniekształcenia. Nie należę do ludzi co robią codziennie w domu dyskoteki słuchając dresiarskiej muzyki i do normalnego słuchania bez przekraczania 5-10W jest dla mnie zdecydowanie wystarczający. Gra na pewno mocniej niż mój poprzedni sub i też niżej schodzi (co mimo to nie usprawiedliwia jego jednak cienkiej prezentacji przy fabrycznych, porządnych subach). Do pokoju o wymiarach 4x2,5m jest zdecydowanie wystarczający. Osobiście jestem zadowolony wspominając poprzedniego. Dźwięk jest mocniejszy, łatwiej go "wyczuć w płucach" gdy trzeba. W przyszłości, gdy pieniądze pozwolą na mniej prowizoryczne konstrukcje mam zamiar wymienić głośnik na coś lepszego - póki co gra ten.
Mówię w prost - nie spodziewam się fascynującej oceny, co z resztą każdy rozumie, głównym powodem jego zbudowania była cena. Ogólnie stosunek efekt/wydane pieniądze jest względnie niezły jak na taki śmieć ze złomu




, a stosunek włożona praca/cena trzyma się na poziomie osoby przymierającej głodem
. Może w 100% tak nie jest, ale trochę się orobiłem testując różne pojemności obudowy, jeżdżąc po mieście na złom i po części, bawiąc się w centrowanie nabiegunnika, a na końcu użeranie się ze wzmakiem z odzysku, ale... jestem zadowolony.


Głośnik ma 30cm. Na nabiegunniku tkwiły zgliszcza cewki i kupa metalowych opiłków. Eh. Siadłem z miedzianym drucikiem zagiętym w haczyk i zacząłem wyciągać i... po 40 min szlak mnie trafił. Zadzwoniłem po kolegę, czy nie miałby mocnego neodymowego magnesu to by się te bliższe powyciągało. Nic to nie dało. Stwierdziłem "to i tak złom i nie zagra cudownie, leje na niego", przytknąłem do niego na 25min 100W lutownicę oporową po czym nabiegunnik się odkleił. Wyczyściłem środek i skleiłem ponownie distalem. Żeby było jasne - WIEM że rozklejany magnes częściowo traci pole magnetyczne - ale średnio mi na nim zależało, a to była jedyna metoda aby w tym stanie cośkolwiek jeszcze z niego było. Po dokładnym oczyszczeniu, wycentrowaniu i sklejeniu kosz prezentował się trochę lepiej.


Kompletny układ drgający kosztował mnie złotych 14 (6zł membrana z zawieszeniem, 5zł cewka na aluminiowym karkasie wysokości 16mm, 3zł resor kopułkę - dostałem gratis). Resor do kosza i cewki, oraz zawieszenie do kosza są klejone tradycyjnym butaprenem, membranę do cewki przytwierdza distal. Centrowałem rulonem z kliszy rentgenowskiej. Tak powstało to:

Na zdjęciu jest trochę okurzony, bo trochę sobie w piwnicy poleżał zanim naszła mnie ochota wziąć się za niego. Parametrów nie miałem, a wówczas nie miałem możliwości przeprowadzać pomiarów. Oczywiste było że muszę coś zrobić bez parametrów. Mimo że lubię czasem głośniejszą muzykę, to jednak zależało mi żeby to jakoś grało, dlatego nie odważyłem się robić obudowy BR, zwłaszcza że zawieszenie wyszło takie "ni w d##e, ni w oko" jak na otwartą. W otwartej nie dało rady bo zaraz zaczynał nieprzyjemnie łopotać. Wybór padł więc oczywiście na zamkniętą. Założenie było proste - zbudować przestronną obudowę i sukcesywnie ją zmniejszać do uzyskania przyjemnego dźwięku bez buczenia i łopotania jak szmata na wietrze przy niskich częstotliwościach. Tak, po jakimś czasie nudząc się na działce, w przerwach między zbieraniem malin powstała obudowa o pojemności 60l

(chciałem zacząć od większej, ale i tak mam mało miejsca w pokoju. Dobrze jednak że nie zrobiłem większej bo miałbym problem). Po włożeniu głośnika efekt był "średni". Przy 20-30W na niskiej częstotliwości zaczynał łopotać. Zacząłem więc eksperymentować wsadzając do środka duże, sześcienne, drewniane bryły grubo owinięte watoliną (prezent od wujka - 0zł) aby nie drżały. Tak oto wyszło ze przy objętości 45-50l grał względnie normalnie. Stwierdziłem jednak - po kiego grzyba będę się męczył i przerabiał obudowę? Odmierzyłem w tylnej części obudowy odpowiednią objętość i zrobiłem tam komorę na wzmacniacz, dodatkowym plusem tego było to że działała jako mocny wspornik rozpierając boczne ściany i usztywniając tylną. Właśnie.
Wzmacniacz.
Założenie - głośnik za pół darmo, to nie będę przecież wydawał nie wiadomo ile na wzmaka, mając wypakowaną po sam sufit piwnicę, pełną starej elektroniki. Walizka z narzędziami w jedną rękę, oscyloskop w drugą i przy najbliższej okazji marsz do piwnicy. Po przekopaniu się przez nią wpadła mi w rękę spalona i niekompletna końcówka od amplitunera unitra AT9100. Wzmak tak skomplikowany w budowie, że po 25min grał







Podliczając koszty:
Głośnik - 5zł kosz + 14zł części =19zł
Obudowa 0zł (drewno za darmo ze szkoły, resztę miałem)
Wzmak - 0zł (wszystko z odzysku)
Ksero na kredówce do AVT - 20gr
Stabilizator 7915 - 2zł
Radiator - 0zł
Trochę kabla ekranowanego - 3zł
2 gniazda chinch - 2zł
Obręcz do głośnika - 9zł (jeszcze nie zamontowana)
Łącznie - wspomniane w temacie 35zł 20gr
Obudowa jeszcze nie wykończona, jak widać jest dopiero oszpachlowana i oszlifowana. W planach jest pomalowanie na brązowy, pod kolor do kolumienek. Teraz tak zwane "wrażenia odsłuchowe". Tak... Pewnie sądzicie że powiem - CO ZA POTWÓR! SCHODZI DO 20HZ!! AŻ SZKLANKI W SZAFKACH SPADAJĄ!!
No cóż...
Nie okłamujmy się...
Głośnik tani z małym magnesem w dodatku w obudowie robionej bez parametrów. Słyszałem już nie jeden sub i zapewniam że większość subów o tej średnicy zagrałaby mocniej i lepiej. Ostatecznie jednak nie jestem całkiem zawiedziony. Przyzwyczajony byłem do małych subików na 20cm membranie. Są 2 główne szkoły jazdy, małe głośniki z dużymi wychyleniami i duże z małymi. Ja zdecydowanie preferuję tą drugą i ten sub właśnie do niej należy. Gdy go katowałem na cały regulator - owszem robił dużo łomotu i przeciętny dres by się już pewnie podniecił, ale dźwięk trochę stłumiony i momentami miałem wrażenie że słyszę jakieś lekkie buczenie i zniekształcenia. Nie należę do ludzi co robią codziennie w domu dyskoteki słuchając dresiarskiej muzyki i do normalnego słuchania bez przekraczania 5-10W jest dla mnie zdecydowanie wystarczający. Gra na pewno mocniej niż mój poprzedni sub i też niżej schodzi (co mimo to nie usprawiedliwia jego jednak cienkiej prezentacji przy fabrycznych, porządnych subach). Do pokoju o wymiarach 4x2,5m jest zdecydowanie wystarczający. Osobiście jestem zadowolony wspominając poprzedniego. Dźwięk jest mocniejszy, łatwiej go "wyczuć w płucach" gdy trzeba. W przyszłości, gdy pieniądze pozwolą na mniej prowizoryczne konstrukcje mam zamiar wymienić głośnik na coś lepszego - póki co gra ten.
Mówię w prost - nie spodziewam się fascynującej oceny, co z resztą każdy rozumie, głównym powodem jego zbudowania była cena. Ogólnie stosunek efekt/wydane pieniądze jest względnie niezły jak na taki śmieć ze złomu







Cool? Ranking DIY