Trafo toroidalne ma kilka zalet:
- mniejsze pole rozproszenia (szczególnie cenne, jeżeli blisko są elementy wrażliwe na pole magnetyczne),
- mniejsze gabaryty i ciężar, w porównaniu do "EI" lub "M",
- nieco wyższą sprawność (dotyczy głównie częstotliwości przemysłowych).
Ma też istotną wadę - zwłaszcza w warunkach "domowych":
- bez porównania trudniejsze nawijanie.
Lampa, którą chcesz zastosować jest dość "nietypowa", bo przeznaczona do pracy przy stosunkowo niskich napięciach anodowych - zalecane 90V! Na skutek tego obszar charakterystyk "dostępnych" dla pracy jest mniejszy, niż dla innych lamp "głośnikowych".
Nawijania wielosekcyjnego trafa w wersji toroidalnej nie wyobrażam sobie wcale, nie mówiąc już o tym, że zalet takiej konstrukcji nie uda się "odkryć" własnym uchem, może jakimiś przyrzadami, ale nie jest to wcale pewne.
Literatura mówi o "podobno" niższych zniekształceniach dla transformatorów toroidalnych, ale z reguły źródłem większych zniekształceń są elementy czynne (lampy lub tranzystory), niż transformatory - chyba, że transformator jest od razu "za mały" dla przeniesienia założonej mocy.
Znaczące (nawet kilkudziesięciokrotne) obniżenie zniekształceń i poprawienie pasma łatwiej jest uzyskać dzieki odpowiedniemu ujemnemu sprzężeniu zwrotnemu, niż "żyłowaniu" (udziwnianiu?) pojedynczych elementów.
I jeszcze jedno: ponieważ we wzmacniaczu możemy ukształtować i objąć sprzężenem zwrotnym zarówno dowolny człon wzmacniacza, jak i cały wzmacniacz, a nie możemy tego zrobić z głośnikiem, więc elementem najbardziej krytycznym jest głośnik (i jego obudowa), a nie wzmacniacz.