Artur k. !
Cenię Twoje poczucie rzeczywistości, ale z tymi ogniwami paliwowymi dałeś sie ponieść "propagandzie sukcesu".
W linku do Wikipedii znajdziesz również parametr "gęstość energii" dla ogniw paliwowych: 1,62MJ/kg, czyli nieco mniej, niż akumulatory Li-po. Uwzględnij jeszcze fakt, że nie dość tego, że praktyczna sprawność ogniw paliwowych raczej nie przekracza 50%, to jeszcze paliwo: matanol (droższy w produkcji od benzyny!) ma tylko połowę jej wartości energetycznej.
A teraz spróbuj policzyć, jaki zysk będziesz miał po zastosowaniu ogniw paliwowych do napędu samochodu: paliwo droższe i zużycie 2 razy większe, i mimo, że zamieniasz silnik spalinowy na elektryczny (powiedzmy, że w ciężarze jak 1:1), to dochodzi Ci ciężar ogniwa paliwowego, które dla mocy kilkudziesieciu kW nie będzie lekkie.
Jeszcze coś: wszystkie ogniwa paliwowe pracują przy wyższych temperaturach, a więc nie ma jazdy, dopóki ogniwo się nie nagrzeje (to nie będzie 5 minut - zmierz, jak długo grzejesz w czajniku 1 litr wody grzałką 2kW! - skąd weźmiesz energię do grzania ogniwa, zanim ono "wystartuje"?).
Źródło:
http://www.prs.pl/pages/biuletyn/B1-2005_cz2.pdf podaje, że koszt uzyskania energii elektrycznej z ogniw paliwowych jest 3 do 10 razy wyższy, niż z innych źródeł.
W sumie: nieustanne bicie piany przez kilku entuzjastów (czyżby ktoś im płacił?) - również kłamców lub oszustów, ze starannym pomijaniem zarówno aspektów technicznych, jak i ekonomicznych.
Samochody elektryczne są i będą niszą nie dlatego, że "Rzuuf ich nienawidzi", a z całkiem innych powodów.