Ten projekt ustawy, to jest jeden wielki bełkot.
Konia z rzędem, temu kto zrozumie niżej zacytowany artykuł:
Quote: Art. ... 1. Sprzedawca z urzędu jest obowiązany do zakupu energii elektrycznej lub paliw gazowych wytworzonych z odnawialnych źródeł energii w instalacji odnawialnego źródła energii przyłączonej do sieci dystrybucyjnej lub przesyłowej znajdującej się na terenie obejmującym obszar działania tego sprzedawcy, oferowanej przez przedsiębiorstwo energetyczne, które uzyskało koncesję na jej wytwarzanie lub zostało wpisane do rejestru prowadzonego przez Prezesa ARR lub zostało wpisane do rejestru małych instalacji. Zakup ten, z wyłączeniem energii elektrycznej wytwarzanej i oferowanej przez wytwórcę, odbywa się po średniej cenie sprzedaŜy energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym za rok 2011, która wynosi – 198,90 zł.
Przede wszystkim - co to jest sprzedawca, co to jest przedsiębiorstwo energetyczne, co to jest wytwórca (bo wynika z tego, że wytwórca i sprzedawca to dwa różne podmioty) i co to jest te 198,90zł. 198.90zł za co?
W tym projekcie ustawy są same sprzeczności - raz piszą, że jest obowiązek zakupu po stawkach X, a drugi raz, że stawki określa prezes URE. I na koniec:
Quote: 5. Ilość energii elektrycznej wytworzonej w instalacji odnawialnego źródła energii,
którą jest obowiązane zakupić przedsiębiorstwo energetyczne, ustala się na podstawie rzeczywistych wskazań układu pomiarowo - rozliczeniowego za dany
miesiąc.
Z tego znów wynika, że przedsiębiorstwem energetycznym jest ZE, a zatem z wcześniej zacytowanego przeze mnie punktu wynika, że sprzedawcą jest ten, który energię wytwarza i to on ma obowiązek zakupić od ZE (przedsiębiorstwa energetycznego) energię po cenie 1.1zł za kWh.
I to właśnie ma sens - produkujesz energię elektryczną, sprzedajesz ją ZE po jakichś stawkach, a od nich masz obowiązek kupić po 1.1zł za kWh.
Ogólnie, jak wcześniej pisałem - ten projekt ustawy to bełkot, odnoszę wrażenie że pisał to ktoś, kto kompletnie nie ma pojęcia o czym pisze. Taki śmieć nie ma najmniejszych szans na wejście w życie, zwłaszcza że póki co (i na całe szczęście) jest tylko projektem.