Witam,
Motto:
"Nie chcę, ale muszę..."
meteor77 wrote:
[ ... ]
Mam przypadkowo w dyspozycji zasilacze serii SN1500 z procesorami i bez. Najprostszy jest zbudowany z kilku zaledwie tranzystorów.
W załączniku jest schemat ideowy.
Mimo niesamowitej prostoty ma regulację napięcia i prądu, można łatwo rozbudować go na dowolnie większy prąd i napięcie.
Maksymalne napięcie wyjściowe może zbliżyć się do napięcia na głównym elektrolicie zaledwie 1,5V mniej pod pełnym obciążeniem. Oznacza to, że jest to stabilizator LOW DROP.
Zaiste mocne to słowa: "na dowolnie większy..."
Tu chcę zaraz zapytać: Panie magistrze inżynierze Okoński, u kogo to w Bydgoszczy byliście pobieraliście wiedzę odnośnie konstrukcji zasilaczy na
każde napięcie ? ? ?
meteor77 wrote: Zastosowanie mocniejszego tranzystora polowego pozwala wyeleminować pomocniczo użyte "starocie" KD502, 2N2055, czy też BD249 itp.
Ten schemat ideowy można dowolnie zmodernizować do własnych potrzeb.
Proszę to pokazać na stosownym schemacie, a nie wypisywać tu pobożne życzenia...
meteor77 wrote: Nie ma żadnych przeszkód aby sterowanie nawet tym prymitywnym zasilaczem powierzyć procesorowi!
Nie pojmuję zatem kwestionowania mojej "poczytalności", istnienia zasilaczy regulowanych zadowalających się minimalnymi różnicami napięcia między wejściem a wyjściem stabilizatora, celowości takich rozwiązań itd.
Miałem nadzieję, że będzie można w tym miejscu wymienić się nowoczesnymi, z 21 wieku rozwiązaniami a nie narzekać i twierdzić , że jest to nikomu niepotrzebne!
Powyższe pozostawię bez komentarza, choć mam na ten temat swoje zdanie.
meteor77 wrote: Prosiłbym o konkretne rozwiązania - wielu z naszych kolegów chętniej skorzysta z dobrych schematów niż z "mądrych" wypowiedzi, że tego nie ma, niemożliwe, i tak się nie uda. Tak może zachowywać się smerf Maruda a nie najlepsi fachowcy w Polsce z elektroniki z jakimi w tym kraju miałem styczność! Nie mam cienia wątpliwości co do tego po waszych wypowiedziach.
Proszę więc popisać się tu swoją wiedzą i pokazać innym jak to można zrobić.
Chętnie popatrzę...
meteor77 wrote: Proszę też uszanować fakt, że mam odwagę podpisywać się własnym nazwiskiem. Dyskusja na tematy elektroniczne jest na miejscu, osobiste potyczki należy zaniechać! Jest okazja na poznanie wielu ciekawych rozwiązań!
Pozdrawiam!
Bartłomiej Okoński
I owszem, ale chciałbym zapytać: czy my się znamy?
Proszę przedstawić tu owe ciekawe rozwiązania.
meteor77 wrote: P.S. Sprzeczność między regulowany a LOW DROP nie istnieje. To brak tego typu rozwiązań utrwalił w naszej mentalności taką sprzeczność!
Po prostu łatwo w tego typu zasilaczach sięgać maksymalnych możliwych napięć do uzyskania z posiadanego transformatora pod pełnym obciążeniem. To oczywista korzyść. Mądrzenie się, aby użyć transformator z stosownie większym napięciem to uciekanie od tematu.
Isnieje, albo i nie istnieje sprzeczność, ale na pewno jest podstawowa sprzeczność w układzie zasilacza, jaki tu zobaczyłem w załączniku:
SN1510.pdf ...
Swego czasu, ok. trzydzieści lat temu (jeszcze za Gierka) byłem poczyniłem konstrukcję zasilacza regulowanego (regulator ciągły analogowy) i stabilizowanego w zakresie napięć od zera do 72
V i z maksymalnym prądem obciążenie do 10
A (z podzakresem 1
A), oczywiście z ograniczeniem tego prądu.
Była to połączenie kaskadowe dwóch zasilaczy:
- zasilacza wstępnego z prostownikem tyrystorowym półmostkowym (plus stosowny filtr
L-C) utrzymującym średnią wartość napięcia wyfiltrowanego o ok. 10V większą od nastawionej wartości napięcia wyjściowego.
- właściwego stabilizatora z regulatorem szeregowym na czterech tranzystorach 2N3442 (chyba, piszę z pamięci i nie chce mi się teraz szukać) połączonych równolegle i sterowany przez klasyczny układ regulatora z charakterystyką krzyżową (oddzielna nastawa wartości napięcia stabilizowanego i oddzielna nastawa wartości ograniczanego prądu), przy użyciu dwóch wzmacniaczy operacyjnych (µA741) i z jednym źródłem napięcia referencyjnego 7,15
V (µA723).
Na tamte czasy tę konstrukcję również można nazwać stabilizatorem regulowanym typu LOW-DROP.
Różnica napięcia ok. 10
V wynikała z konieczności zapewnienia liniowej pracy stabilizazatora wyjściowego przy uzwględnieniu amplitudy napięcia tętnień zasilacza wstępnego w całym zakresie obciążenia.
W tamtych czasach konstrukcja zasilacza impulsowego na taką moc nie wchodziła w rachubę (choć w projekcie była dyskutowana) ze względu na brak możliwości zakupu w tzw.
drugiej strefie płatniczej (za dewizy) odpowiednich półprzewodników i materiałów ferromagnetycznych.
Dziś nic nie stoi na przeszkodzie, by podobną konstrukcję kaskadowego połączenia zasilacza wstępnego, ale impulsowego, ze stabilizatorem liniowym o regulacji ciągłej wykonać.
Szacuję (nie przeliczałem), iż z różnicą napięć; wejście - wyjście stabilizatora ciągłego można by zejść do wartości ok. 3
V przy maksymalnym prądzie obciążenia do 10
A.
Na koniec chcę zauważyć, iż taka konstrukcja ma dziś tylko wtedy sens, kiedy parametry dynamiczne i stabilizacyjne zasilacza impulsowego są zbyt kiepskie w stosunku do wymogów stabilizacji napięcia wyjściowego.
Pozdrawiam