Dzień dobry od pewnego czasu mój „sonak” nawala, objawia się to rozmyciem „mleko” na kineskopie, po czasie kiedy już jest maksimum rozmycia monitor sobie strzela i wraca do normy, jest tak za każdym razem kiedy go włączam. Sprzęt pracuje normalnie przez około 90 sekund, rozmywa się na około 60 sekund. I jak już sobie strzeli to wszystko jest z nim w jak najlepszym porządku. Nie będę ukrywał ze jak to rozebrałem aby poszukać widocznych oznak awarii, przegrzania półprzewodników, wylanych (spuchniętych pojemności) to nic nie znalazłem, rozkręca się to jakieś 20 minut aby się dobrać do całości co wcale nie nabiera się ochoty do szukania na oko. Całość wyczyściłem (a nuż pomoże – z praktyki nie pomaga ).
Może ktoś miał już taką podobną usterkę z sonym opartym na trynitronie? To mi powie gdzie mam szukać ewentualnie. Całe to „mleko” dzieje się w prawie jednakowych odstępach czasu po załączeniu, czasem nie strzela jak się rozmyje i trzeba go włączyć / wyłączyć. Stawiał bym na jakąś pojemność (ale gdzie jej szukać) i coś na wysokim, ale tam nie znalazłem niczego co by wskazywało na przegrzewanie się itp. Pomocy, boję się, że pewnego pięknego dnia jak siądę do photoshopa to po prostu będę widział przez mgłę i tak już zostanie, lub strzeli i nie wstanie. Dzięki.
Może ktoś miał już taką podobną usterkę z sonym opartym na trynitronie? To mi powie gdzie mam szukać ewentualnie. Całe to „mleko” dzieje się w prawie jednakowych odstępach czasu po załączeniu, czasem nie strzela jak się rozmyje i trzeba go włączyć / wyłączyć. Stawiał bym na jakąś pojemność (ale gdzie jej szukać) i coś na wysokim, ale tam nie znalazłem niczego co by wskazywało na przegrzewanie się itp. Pomocy, boję się, że pewnego pięknego dnia jak siądę do photoshopa to po prostu będę widział przez mgłę i tak już zostanie, lub strzeli i nie wstanie. Dzięki.