Chyba często opisywany tu problem, niestety wyszukane odpowiedzi nie zadowoliły mnie. Lodówka, którą mam ma prawie 10 lat i w zasadzie działa "prawie" bezawaryjnie. Jednak działanie agregatu nie podoba mi się. Rzadko się wyłącza, jest gorący (ok. 80°C), a zaszronienie jest nadmierne i pomimo jakiegoś układu odmrażania, rozmrażanie jest pracochłonne. Otwór odpływowy z komory do zbiornika nad agregatem wygląda na drożny (po co jest tam taki patyk do przepychania?), ale na skutek wysokiej temperatury agregatu, plastikowy zbiornik jest pokruszony i dziurawy jak sito - gratulacje dla konstruktora, podobno inżynier zawsze lepiej wie co w lodówce powinno być metalowe a co plastikowe.
Na co trzeba zwrócić uwagę, żeby (załóżmy sprawna) lodówka mogła pracować normalnie? Czy trzeba często przepychać ten otwór odpływowy? A jeżeli jest to już oznaka uszkodzenia lodówki, to co jest do wymiany?
Czy mogę we własnym zakresie wywalić szczątki zbiorniczka nadagregatowego i zastąpić go jakimś blaszanym talerzykiem? Jakiś zbiornik muszę mieć, bo inaczej woda będzie kapać bezpośrednio na agregat (zresztą i tak już kapie). Czym grozi zalewanie agregatu wodą i czy w ogóle konstruktor tej lodówki używał mózgownicy przy pracy? W sumie dziwie się, że to jeszcze działa.
Na co trzeba zwrócić uwagę, żeby (załóżmy sprawna) lodówka mogła pracować normalnie? Czy trzeba często przepychać ten otwór odpływowy? A jeżeli jest to już oznaka uszkodzenia lodówki, to co jest do wymiany?
Czy mogę we własnym zakresie wywalić szczątki zbiorniczka nadagregatowego i zastąpić go jakimś blaszanym talerzykiem? Jakiś zbiornik muszę mieć, bo inaczej woda będzie kapać bezpośrednio na agregat (zresztą i tak już kapie). Czym grozi zalewanie agregatu wodą i czy w ogóle konstruktor tej lodówki używał mózgownicy przy pracy? W sumie dziwie się, że to jeszcze działa.