We wzmacniaczu mocy audio którego męczę mam zasilanie +-38V. Pod pełnym obciążeniem(sinus 1kHz) kiedy na wyjściu na oscyloskopie zaczyna pojawiać się prostokąt napięcie zasilania spada do +-35V. Tranzystorów wyjściowych jest jedna para, nie ma żadnych rezystorów emiterowych. Przy tym pełnym wysterowaniu maksymalna amplituda przebiegu sinusoidalnego na wyjściu wynosi 27,5V.
Tranzystory wyjściowe mają Ucesat =3V, gdzie więc podziało się 4,5V?
Początkowo wydawało mi się, że tranzystory wyjściowe nie są w pełni wysterowane i to sterujace podają prostokąt, ale podłaczyłem wzmacniacz estradowy z 3 parami takich samych tranzystorów na wyjściu(teraz dochodzą emiterowe, ale to niewielki spadek) i zasilaniu +-42V i maskymalna amplituda neizniekształconego sinusa wyniosła 28V.
Czy może mi ktoś w takim razie wytłumaczyć gdzie ukrywa się zagubione napięcie?
Nie chce mi się wierzyć by porządnie zaprojektownay i wykonany wzmacniacz nie był w stanie całkowicie wysterować tranzystów końcowych, chyba, że jest w tym jakiś ukryty sens?
pozdrawiam
Tranzystory wyjściowe mają Ucesat =3V, gdzie więc podziało się 4,5V?
Początkowo wydawało mi się, że tranzystory wyjściowe nie są w pełni wysterowane i to sterujace podają prostokąt, ale podłaczyłem wzmacniacz estradowy z 3 parami takich samych tranzystorów na wyjściu(teraz dochodzą emiterowe, ale to niewielki spadek) i zasilaniu +-42V i maskymalna amplituda neizniekształconego sinusa wyniosła 28V.
Czy może mi ktoś w takim razie wytłumaczyć gdzie ukrywa się zagubione napięcie?
Nie chce mi się wierzyć by porządnie zaprojektownay i wykonany wzmacniacz nie był w stanie całkowicie wysterować tranzystów końcowych, chyba, że jest w tym jakiś ukryty sens?
pozdrawiam