Witajcie,
Mam taki problem z Corollką E12 (2004r, silnik 1,6 benzyna).
Ni z gruszki ni z pietruszki samochód nie odpalił (po 3 h postoju). Napięcie na aku 12,5 V - "oczko" zielone. Po przekręceniu kluczyka w stan gotowości zaczynają się cuda - zapalają się kontrolki, po chwili pojawia się podświetlanie tablicy, po kolejnej chwili podświetlanie radia. (ale to nie jest reguła). Nie wiadomo dlaczego podświetlanie tablicy chwilami gaśnie a jeśli świeci to widać delikatne "mrużenie". Przy włączaniu się oświetlenia słychać jak łapią przekaźniki.
Napięcie na aku, w stanie gotowości spada do 10,3 V. Próba zapłonu kończy się zgaśnięciem w zasadzie wszystkiego - tablica, kontrolki, podświetlanie radia (wszystkie odbiorniki powyłączane). Rozrusznik ani drgnie.
Przy wyłączonej stacyjce, włączenie świateł mijania daje efekt słabszy niż na światłach postojowych - żarówki H7 ledwo świecą, wyjęcie jednej żarówki powoduje, że druga zaczyna świecić dużo jaśniej - niemal normalnie.
Samochód udało się odpalić na kable, bez problemu - przy jeździe zachowywał się normalnie - nie odczuwa się spadku mocy, jednak dziwne jest to, że na postoju, próba podgazowania daje efekt w lekkim przygaśnięciu świateł mijania. Oprócz tego chwilami na wolnych obrotach silnik przerywa, zasadniczo po naciśnięciu hamulca i zapaleniu się stopów czy biegu wstecznego (efekt dodatkowy radio wyłącza się i włącza według własnego uznania, zapala się kontrolka ABS, światła przygasają itp).
Chwilowo nie mam jak sprawdzić napięcia podczas pracy silnika. Jutro odpalę na kable i może czegoś się dowiem. Pikuś w tym, że jutro sobota i nie mam gdzie pojechać do elektryka (w W-wie ciężko o mechaników pracujących w soboty).
Zastanawiam się czy to zwarcie, czy akumulator odchodzi do krainy wiecznych łowów czy może alternator czy regulator napięcia (co zasadniczo na jedno wychodzi, bo i tak trzeba wyjąć alternator).
Będę wdzięczny za rady.
Mam taki problem z Corollką E12 (2004r, silnik 1,6 benzyna).
Ni z gruszki ni z pietruszki samochód nie odpalił (po 3 h postoju). Napięcie na aku 12,5 V - "oczko" zielone. Po przekręceniu kluczyka w stan gotowości zaczynają się cuda - zapalają się kontrolki, po chwili pojawia się podświetlanie tablicy, po kolejnej chwili podświetlanie radia. (ale to nie jest reguła). Nie wiadomo dlaczego podświetlanie tablicy chwilami gaśnie a jeśli świeci to widać delikatne "mrużenie". Przy włączaniu się oświetlenia słychać jak łapią przekaźniki.
Napięcie na aku, w stanie gotowości spada do 10,3 V. Próba zapłonu kończy się zgaśnięciem w zasadzie wszystkiego - tablica, kontrolki, podświetlanie radia (wszystkie odbiorniki powyłączane). Rozrusznik ani drgnie.
Przy wyłączonej stacyjce, włączenie świateł mijania daje efekt słabszy niż na światłach postojowych - żarówki H7 ledwo świecą, wyjęcie jednej żarówki powoduje, że druga zaczyna świecić dużo jaśniej - niemal normalnie.
Samochód udało się odpalić na kable, bez problemu - przy jeździe zachowywał się normalnie - nie odczuwa się spadku mocy, jednak dziwne jest to, że na postoju, próba podgazowania daje efekt w lekkim przygaśnięciu świateł mijania. Oprócz tego chwilami na wolnych obrotach silnik przerywa, zasadniczo po naciśnięciu hamulca i zapaleniu się stopów czy biegu wstecznego (efekt dodatkowy radio wyłącza się i włącza według własnego uznania, zapala się kontrolka ABS, światła przygasają itp).
Chwilowo nie mam jak sprawdzić napięcia podczas pracy silnika. Jutro odpalę na kable i może czegoś się dowiem. Pikuś w tym, że jutro sobota i nie mam gdzie pojechać do elektryka (w W-wie ciężko o mechaników pracujących w soboty).
Zastanawiam się czy to zwarcie, czy akumulator odchodzi do krainy wiecznych łowów czy może alternator czy regulator napięcia (co zasadniczo na jedno wychodzi, bo i tak trzeba wyjąć alternator).
Będę wdzięczny za rady.