Witam.
Mam spory problem z samochodem i kompletnie nie wiem co jest grane, może ktoś się spotkał z podobnym przypadkiem lub będzie znał odpowiedź na podstawie mojego opisu, więc:
mam Audi A4 B5 96r 1.8T silnik AEB w quattro w LPG (brc sequent 24 na pomarańczowych wtryskach), wymieniony był silnik z Anglika, przepływka, świeczki, pompa paliwa, wisco, rozrząd, olej, filtry, zawór dv na turbinie, wtryski od LPG wraz z reduktorem - wszystko w przeciągu pół roku.
Przyszła zima, niskie temperatury i sporo osób (łącznie ze mną) spostrzegło, że ich samochody nie dogrzewają się.
Werdykt prosty: termostat.
Mój kanarek zagłady rozgrzewał się bardzo długo, temperaturę wody 90 stopni można było osiągnąć tylko dzięki staniu w miejscu przez długi czas i bawieniu się pedałem gazu, ponieważ po ruszeniu temperatura dosyć szybko spadała, nie wspominając o temperaturze oleju, która zawsze mieściła się w zakresie poniżej 60 stopni (wskaźnik zaczyna się od 60 a wskazówka się nigdy nie podnosiła).
Samochód jeździł ok, przy niskich temp (-10 itp) odpalał bez problemu, gdy był ciepły też odpalał ok.
I teraz się zaczęło: wczorajszego dnia wymieniłem termostat wraz z płynem dedykowanym do audi.
Dzisiaj rano jadąc do pracy (-13 stopni) szybko się nagrzał do 90 (woda) i po dojechaniu na miejsce (~30km) temp oleju miała jakoś 80 stopni.
Byłem bardzo zadowolony, lecz niestety podczas powrotu (-5 stopni) olej wzrósł do 90 stopni i wywaliło mi na środkowym wyświetlaczu konewkę z kropelką (problem z olejem, standardowy znaczek jak we wszystkich samochodach).
Nie zastanawiając się za wiele, skręt w lewo na parking i zgasiłem furę. Otworzyłem maskę, na pierwszy rzut oka wszystko ok.
Zadzwoniłem do pracy, do kumpla z pytaniem czy nie zostawiłem na parkingu kałuży oleju, na co odparł, że teren czysty.
Sprawdziłem bagnetem i poziom idealnie w połowie pomiędzy MAX i MIN, wycieków od dołu nie było bo zanurkowałem pod samochód.
Po pół godzinie odpaliłem, obroty zaczęły falować (co się wcześniej nie zdarzało) więc przełączyłem na LPG, na którym nie falowały, wszystkie temp. znowu poniżej 60 stopni (woda i olej), więc czekałem.
Woda podniosła się na 90 a temp oleju tylko lekko drgnęła więc pojechałem z faktu, że konewka się nie pokazała.
Po 15 minutach gdy olej osiągnął znowu około 90 stopni znowu wyskoczyła niechciana konewka... oczywiście skręt w prawo awaryjki i gaszenie. Poczekałem 15 min i samochód nie chciał odpalić, pomęczyłem go i za 7 razem z dodawaniem gazu odpalił, więc szybko na obroty i na lpg.
Nie mam pojęcia o co chodzi?
Ma ktoś pomysł?
ps. regularnie włącza się alert o airbagach, którego regularnie kasuję (ale to pewnie nieistotne), pod kompa będę go podłączał jutro lub pojutrze, chyba że jest ktoś z okolic Śremu i może podłączyć wcześniej.
Mam spory problem z samochodem i kompletnie nie wiem co jest grane, może ktoś się spotkał z podobnym przypadkiem lub będzie znał odpowiedź na podstawie mojego opisu, więc:
mam Audi A4 B5 96r 1.8T silnik AEB w quattro w LPG (brc sequent 24 na pomarańczowych wtryskach), wymieniony był silnik z Anglika, przepływka, świeczki, pompa paliwa, wisco, rozrząd, olej, filtry, zawór dv na turbinie, wtryski od LPG wraz z reduktorem - wszystko w przeciągu pół roku.
Przyszła zima, niskie temperatury i sporo osób (łącznie ze mną) spostrzegło, że ich samochody nie dogrzewają się.
Werdykt prosty: termostat.
Mój kanarek zagłady rozgrzewał się bardzo długo, temperaturę wody 90 stopni można było osiągnąć tylko dzięki staniu w miejscu przez długi czas i bawieniu się pedałem gazu, ponieważ po ruszeniu temperatura dosyć szybko spadała, nie wspominając o temperaturze oleju, która zawsze mieściła się w zakresie poniżej 60 stopni (wskaźnik zaczyna się od 60 a wskazówka się nigdy nie podnosiła).
Samochód jeździł ok, przy niskich temp (-10 itp) odpalał bez problemu, gdy był ciepły też odpalał ok.
I teraz się zaczęło: wczorajszego dnia wymieniłem termostat wraz z płynem dedykowanym do audi.
Dzisiaj rano jadąc do pracy (-13 stopni) szybko się nagrzał do 90 (woda) i po dojechaniu na miejsce (~30km) temp oleju miała jakoś 80 stopni.
Byłem bardzo zadowolony, lecz niestety podczas powrotu (-5 stopni) olej wzrósł do 90 stopni i wywaliło mi na środkowym wyświetlaczu konewkę z kropelką (problem z olejem, standardowy znaczek jak we wszystkich samochodach).
Nie zastanawiając się za wiele, skręt w lewo na parking i zgasiłem furę. Otworzyłem maskę, na pierwszy rzut oka wszystko ok.
Zadzwoniłem do pracy, do kumpla z pytaniem czy nie zostawiłem na parkingu kałuży oleju, na co odparł, że teren czysty.
Sprawdziłem bagnetem i poziom idealnie w połowie pomiędzy MAX i MIN, wycieków od dołu nie było bo zanurkowałem pod samochód.
Po pół godzinie odpaliłem, obroty zaczęły falować (co się wcześniej nie zdarzało) więc przełączyłem na LPG, na którym nie falowały, wszystkie temp. znowu poniżej 60 stopni (woda i olej), więc czekałem.
Woda podniosła się na 90 a temp oleju tylko lekko drgnęła więc pojechałem z faktu, że konewka się nie pokazała.
Po 15 minutach gdy olej osiągnął znowu około 90 stopni znowu wyskoczyła niechciana konewka... oczywiście skręt w prawo awaryjki i gaszenie. Poczekałem 15 min i samochód nie chciał odpalić, pomęczyłem go i za 7 razem z dodawaniem gazu odpalił, więc szybko na obroty i na lpg.
Nie mam pojęcia o co chodzi?
Ma ktoś pomysł?
ps. regularnie włącza się alert o airbagach, którego regularnie kasuję (ale to pewnie nieistotne), pod kompa będę go podłączał jutro lub pojutrze, chyba że jest ktoś z okolic Śremu i może podłączyć wcześniej.