Mam taki przypadek że mój akumulator (gigawatt) ma 3 lata i musiałem go już ładować 3 razy. Pierwszy raz po 2 latach (wtedy były silne mrozy), ale potem w ciągu roku aż 2 razy, pierwszy raz jeszcze w listopadzie ubr. przed mrozami, drugi raz wczoraj.
Akumulator ładuję takim automatycznym marketowym prostownikiem - po 12 godzinach zgodnie z instrukcją, po diodkach widać że akumulator jest naładowany do pełna.
Mam więc pytanie, czy tak zachowujący się akumulator jest do wymiany (ostatnio wytrzymał bez ładowania tylko 2 miesiące!), czy też należy szukać czegoś w samochodzie.
Dodam że jeżdżę nim faktycznie nie za dużo i najczęściej dość krótkie trasy.
Elektryk (po tym listopadowym rozładowaniu) stwierdził że pobór prądu na postoju jest może ciut za duży, ale nie na tyle aby stawiać od razu na winę samochodu. Dokładniejszych badań nie robił.
No więc czy teraz po kolejnym rozładowaniu i tak zachowującym się akumulatorze przyszedł czas na jego wymianę?
Czy szukać dziury w samochodzie?
Pozdrawiam
Akumulator ładuję takim automatycznym marketowym prostownikiem - po 12 godzinach zgodnie z instrukcją, po diodkach widać że akumulator jest naładowany do pełna.
Mam więc pytanie, czy tak zachowujący się akumulator jest do wymiany (ostatnio wytrzymał bez ładowania tylko 2 miesiące!), czy też należy szukać czegoś w samochodzie.
Dodam że jeżdżę nim faktycznie nie za dużo i najczęściej dość krótkie trasy.
Elektryk (po tym listopadowym rozładowaniu) stwierdził że pobór prądu na postoju jest może ciut za duży, ale nie na tyle aby stawiać od razu na winę samochodu. Dokładniejszych badań nie robił.
No więc czy teraz po kolejnym rozładowaniu i tak zachowującym się akumulatorze przyszedł czas na jego wymianę?
Czy szukać dziury w samochodzie?
Pozdrawiam