Dla ładowanego akumulatora najważniejsze są:
Maksymalny prąd ładowania nie przekraczający 0.1*Q/10h,
i maksymalne napięcie końcowe ładowania.
Temperaturę akumulatora zapewniamy nie przekraczając tych dwóch parametrów i ładując w standardowych warunkach.
Znając pojemność akumulatora można wyliczyć jakim prądem można go ładować (większym - nie polecam (szybkie ładowanie żle wpływa na masę czynną )).
Gorzej jest ze znajomością napięcia końcowego ładowania - to podaję producent.
I tak np. żelowe bezobsługowe akumulatory kwasowo-ołowiowe dopuszczają do 2.33 V (Kobe CSB) na 1 celę (nieprzekroczenie tego napięcia jest gwarancją niegazowania a w konsekwencji jego nierozerwania).
Akumulatory samochodowe starego typu dopuszczały większe przy którym już było gazowanie).
Ja swoje akumulatory żelowe ładuję w ten sposób że w zasilaczu (opartym na precyzyjnym stabilizatorze 723) mam stabilizację napięcia, które mam ustawione dla akumulatora 6 V na 6.99 V oraz ograniczenie prądu na dokładnie 0.42 A dla 4.2 Ah.
Podłączam akumulator i o nic nie muszę się martwić.
Po 24 godzinach ładowania już jest naładowany.
Pozostawienie go na dłużej w niczym mu nie zaszkodzi (może być nawet pozostawiony na stałe).
Dopóki napięcie na ak. jest o ca. 0.05 V mniejsze od końcowego akumulator jest ładowany "stałym prądem" praktycznie na stałym poziomie (duży wsp. stabilizacji 723) i dopiero w samej końcówce szybko prąd spada do resztkowych wartości (asymptotycznie do zera).
Taki sposób ładowania jest moim zdaniem bezpieczny dla aku. a w zasilaczu to i tak trzeba wszystko dopasować do mocy, prądów i napięć w układzie.
Quote: ...Niestety zmiana napięcia po stronie pierwotnej spowoduje zmianę napięcia po stronie wtórnej (jest to nieuniknione).
Więc daj na wtórnym mostek a akumulator ładuj przez amperomierz.
Będzie widać czy płynie prąd do akumulatora czy nie i wstecznie nie rozładujesz akumulatora.
Pozdr.