Wróciłem z kolejnej tury urlopu i znalazłem kilka paczuszek z ciekawymi gadżetami z cyklu: "to jest popularne na Aliexprss, więc sprawdźmy dlaczego".
Na "pierwszy ogień" idzie laserowa harfa... Coś co zastanawiało mnie i fascynowało od momentu otrzymania wiadomości, że do mnie jedzie.
Szczerze mówiąc, sam nie wiedziałem czego się spodziewać. Pierwsze rozczarowanie przyszło gdy zobaczyłem rozmiar tego ustrojstwa. Spodziewałem się czegoś przynajmniej cztery razy większego.
Ale po kolei.
Na początek jak zwykle zdjęcie/screenshot aukcji:
Jak widać za niecałe jedenaście dolarów (co na dzień dzisiejszy przekłada się na czterdzieści jeden polskich złotych) możemy nabyć sobie siedmiotonową "harfę laserową" do własnego montażu.
Ja tam talentu muzycznego nie posiadam, wiec nie zagram Wam na tym "czterech pór roku" ani "małego nocnego muzykowania". "Lot trzmiela" w ogóle odpada
. Niemniej jednak, jestem przekonany, że osoba obdarzona muzycznym talentem, byłaby w stanie "wykrzesać" z tej zabawki, jakąś konkretną melodię...
Zacznijmy zatem, od kilku zdjęć przedstawiających zawartość przesyłki, oraz kilku kolejnych przedstawiających proces składania tego ustrojstwa do kupy.
Już na wstępie zaznaczę, iż jeden z laserów świeci wyraźnie słabiej od pozostałych, co powoduje pewne błędy w działaniu układu.
Jak widać mamy do dyspozycji niewiele elementów, a i tak kilka mi zostało.
Producent był tak uprzejmy, ze dołączył do zestawu instrukcję (niestety w języku mandaryńskim), do tego mamy wykaz elementów, tak jak wspomniana instrukcja, wydrukowany "chińskimi krzaczkami". No i na koniec schemat. Dzięki Bogu/Buddzie/Dalajlamie (niepotrzebne skreślić), ten ostatni, jest w międzynarodowym języku, czyli w piśmie obrazkowym
.
Czas na obiecane zdjęcia z montażu.
Jak zwykle, zaczynam składanie KIT'u od najmniejszych elementów.
Montaż jest banalny, ze względu na fakt, iż wszystkie elementy są dokładnie opisane na płytce drukowanej.
Następnie wlutowuję, te wyższe.
Nadeszła pora na montaż "ramy". Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Ale finalnie udało mi się zachować wszystkie kąty, chociaż część zdjęć została wykonana jeszcze nie całkiem spasowanej "ramie".
Powyżej możecie zobaczyć już całkiem złożoną i gotową do pracy (a raczej grania, tudzież brzękolenia) "harfę".
Jak wspomniałem na początku, jeden z siedmiu laserów, świecił znacznie słabiej niż pozostałe. Miałem przez to dużo problemów ze skalibrowaniem całości. Tym bardziej , że nie wiedziałem, jak to ma właściwie działać.
Z początku rozbawiło mnie, że majfriend, dodał do zestawu kawałek "termogluta" (notabene, o jakimś bardzo cienkim przekroju, z którym się do tej pory nie spotkałem), a na zdjęciach z aukcji widać, że lasery są nim przyklejone (przecież one się dość mocno grzeją i pewnie zaraz by odpadły).
Na "ramie" harfy natomiast, są pola lutownicze, pozwalające na stabilne przytwierdzenie laserów.
Czemu zatem, na zdjęciach jest wszystko "na termogluta" i dlaczego dostajemy ten "klej" w zestawie, skoro możemy sobie te lasery zwyczajnie polutować?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Ustawienie tych (niby tylko siedmiu) laserów, tak, żeby ich wiązki trafiały prosto i pod w miarę równym kątem w fotorezystory, a następnie utrzymanie ich w tej pozycji na czas lutowania, zajęło mi ponad cztery godziny. Na termo-kleju poszłoby znacznie łatwiej.
Poniżej zamieszczam kilka filmików z działania "harfy". Jak widać, nie jest ona zbyt "stabilna" i nie wydaje mi się, żeby to było z powodu tego "słabszego lasera".
Na filmach (przepraszam, że kolejność nie jest właściwa), wyraźnie widać, że układ, czasem zachowuje się zupełnie nieprzewidywalnie. Jednak, jako zabawka, powinien się sprawdzić, bo po co komu dokładność skoro, "grają lasery", a zabaweczka i tak po kilku dniach poleci do szuflady.
Podsumowując.
Jest to tania zabawka, wymagająca umiejętności lutowania, rozpoznawania elementów (w tym rezystorów po kodzie kolorowym), oraz sporej dozy cierpliwości, przy ustawianiu laserków.
Myślę, że dla początkującego, młodego elektronika, będzie to świetny "DIY KIT", który po tym jak już przysporzy pierwszych siwych włosów, okaże się, bardzo pożytecznym "narzędziem rozwoju" młodego narybku.
Pozdrawiam.
CMS.
Na "pierwszy ogień" idzie laserowa harfa... Coś co zastanawiało mnie i fascynowało od momentu otrzymania wiadomości, że do mnie jedzie.
Szczerze mówiąc, sam nie wiedziałem czego się spodziewać. Pierwsze rozczarowanie przyszło gdy zobaczyłem rozmiar tego ustrojstwa. Spodziewałem się czegoś przynajmniej cztery razy większego.
Ale po kolei.
Na początek jak zwykle zdjęcie/screenshot aukcji:

Jak widać za niecałe jedenaście dolarów (co na dzień dzisiejszy przekłada się na czterdzieści jeden polskich złotych) możemy nabyć sobie siedmiotonową "harfę laserową" do własnego montażu.
Ja tam talentu muzycznego nie posiadam, wiec nie zagram Wam na tym "czterech pór roku" ani "małego nocnego muzykowania". "Lot trzmiela" w ogóle odpada

Zacznijmy zatem, od kilku zdjęć przedstawiających zawartość przesyłki, oraz kilku kolejnych przedstawiających proces składania tego ustrojstwa do kupy.
Już na wstępie zaznaczę, iż jeden z laserów świeci wyraźnie słabiej od pozostałych, co powoduje pewne błędy w działaniu układu.


Jak widać mamy do dyspozycji niewiele elementów, a i tak kilka mi zostało.


Producent był tak uprzejmy, ze dołączył do zestawu instrukcję (niestety w języku mandaryńskim), do tego mamy wykaz elementów, tak jak wspomniana instrukcja, wydrukowany "chińskimi krzaczkami". No i na koniec schemat. Dzięki Bogu/Buddzie/Dalajlamie (niepotrzebne skreślić), ten ostatni, jest w międzynarodowym języku, czyli w piśmie obrazkowym

Czas na obiecane zdjęcia z montażu.



Jak zwykle, zaczynam składanie KIT'u od najmniejszych elementów.
Montaż jest banalny, ze względu na fakt, iż wszystkie elementy są dokładnie opisane na płytce drukowanej.



Następnie wlutowuję, te wyższe.



Nadeszła pora na montaż "ramy". Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Ale finalnie udało mi się zachować wszystkie kąty, chociaż część zdjęć została wykonana jeszcze nie całkiem spasowanej "ramie".




Powyżej możecie zobaczyć już całkiem złożoną i gotową do pracy (a raczej grania, tudzież brzękolenia) "harfę".
Jak wspomniałem na początku, jeden z siedmiu laserów, świecił znacznie słabiej niż pozostałe. Miałem przez to dużo problemów ze skalibrowaniem całości. Tym bardziej , że nie wiedziałem, jak to ma właściwie działać.
Z początku rozbawiło mnie, że majfriend, dodał do zestawu kawałek "termogluta" (notabene, o jakimś bardzo cienkim przekroju, z którym się do tej pory nie spotkałem), a na zdjęciach z aukcji widać, że lasery są nim przyklejone (przecież one się dość mocno grzeją i pewnie zaraz by odpadły).
Na "ramie" harfy natomiast, są pola lutownicze, pozwalające na stabilne przytwierdzenie laserów.
Czemu zatem, na zdjęciach jest wszystko "na termogluta" i dlaczego dostajemy ten "klej" w zestawie, skoro możemy sobie te lasery zwyczajnie polutować?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Ustawienie tych (niby tylko siedmiu) laserów, tak, żeby ich wiązki trafiały prosto i pod w miarę równym kątem w fotorezystory, a następnie utrzymanie ich w tej pozycji na czas lutowania, zajęło mi ponad cztery godziny. Na termo-kleju poszłoby znacznie łatwiej.
Poniżej zamieszczam kilka filmików z działania "harfy". Jak widać, nie jest ona zbyt "stabilna" i nie wydaje mi się, żeby to było z powodu tego "słabszego lasera".
Na filmach (przepraszam, że kolejność nie jest właściwa), wyraźnie widać, że układ, czasem zachowuje się zupełnie nieprzewidywalnie. Jednak, jako zabawka, powinien się sprawdzić, bo po co komu dokładność skoro, "grają lasery", a zabaweczka i tak po kilku dniach poleci do szuflady.
Podsumowując.
Jest to tania zabawka, wymagająca umiejętności lutowania, rozpoznawania elementów (w tym rezystorów po kodzie kolorowym), oraz sporej dozy cierpliwości, przy ustawianiu laserków.
Myślę, że dla początkującego, młodego elektronika, będzie to świetny "DIY KIT", który po tym jak już przysporzy pierwszych siwych włosów, okaże się, bardzo pożytecznym "narzędziem rozwoju" młodego narybku.
Pozdrawiam.
CMS.
Cool? Ranking DIY