Kolejny zestaw, a raczej zmontowany już fabrycznie moduł z Chin to bierny korektor barwy dźwięku.
Czemu "bierny"? Odpowiedź jest prosta: Bierny, czyli nie posiadający żadnych układów wzmacniających - czy to na tranzystorach czy na wzmacniaczu operacyjnym.
Czy to dobrze? Z punktu widzenia "młodego zdolnego" niekoniecznie. Z szerszego punktu widzenia - bardzo dobrze. Czemu? Bo taki układ nie dość, że nie wzmacnia sygnału, to jeszcze go tłumi, musimy zadbać o dołożenie na wejściu i wyjściu dodatkowych stopni; na wejściu wtórnika emiterowego (lub inaczej "bufora"), a na wyjściu wzmacniacza z wyjściem niskorezystancyjnym - czyli takim, które zapewni stały sygnał niezależnie (w każdym razie w szerokim zakresie) od obciążenia np. wzmacniaczem mocy.
Co do ww. układów można znaleźć wiele bardziej lub mniej prostych w sieci, np. pod hasłem "wtórnik emiterowy", od siebie polecam wybranie układu na wzmacniaczu operacyjnym - dla "młodego" układ taki jest zdecydowanie wygodniejszy - prostszy w aplikacji, a przy tym zapewniający bardzo dobrą jakość dźwięku - oczywiście pod warunkiem niepopełnienia błędu w aplikacji.
Nasz układ należy do "klasyki" układów korekcji barwy - stosowany jest praktycznie w bardzo zbliżonej postaci już we wczesnych wzmacniaczach lampowych, a dziś można podobne układy znaleźć nawet w sprzęcie audio z najwyższej półki. Tak więc mimo prostoty, ma potencjał; ale jak duży będzie to potencjał, zależy już od nas - a konkretnie od wyboru układów dodatkowych. Od nich bowiem zależeć będzie stabilność regulacji (brak zależności poziomu regulacji od sygnału wejściowego) oraz stabilność poziomu niezależnie od parametrów wejściowych kolejnego stopnia np. wzmacniacza mocy.
Schemat w uproszczeniu i teoretyczne (dla idealnie dobranych elementów) charakterystyki częstotliwościowe powinny wyglądać mniej więcej tak:
W praktyce (co widać potem będzie) do ideału trochę brakuje, jednak samo działanie, w zamierzeniu przynajmniej, jest poprawne.
Przyjrzyjmy się bliżej. Moduł przychodzi do nas w torebce antystatycznej:
Niejako "saute", czyli bez żadnych dodatków typu przewody sygnałowe. Te musimy "zorganizować" we własnym zakresie.
Mamy za to gałeczki. Fakt - nie są one nadzwyczajnej urody, ale do testów wystarczą.
Płytka jest co prawda dwustronna, ale tylko dlatego, żeby można było zrobić ją jak najmniejszą - część połączeń jest na jednej stronie, pozostałe wraz z elementami na drugiej.
[Na marginesie - dość dziwny sposób tłumaczenia/opisu oznaczeń - na początku myślałem, że to ORCHID od nazwy kwiatu, potem znalazłem lupę i okazało się, ze jest jednak inaczej.
]
Po założeniu gałek wygląda dość dziwnie; tak jakby za duże buciki założyć krasnoludkowi. Ma to jednak zaletę - więcej miejsca na inne części w obudowie.
Tyle jeśli chodzi o wygląd.
Dla ścisłości za producentem załączę jeszcze zwymiarowany rysunek modułu:
Czas na pomiary - jak pisałem wcześniej - moduł dostarczony został bez żadnych przewodów (ale za to z poprawnie wlutowanymi gniazdami
), więc musiałem zajrzeć do już poprzednio opisanego modułu i sobie je "pożyczyć" do testów.
Po chwili miałem już wstępny obraz działania modułu:
I wychodzi na to, że tym razem Chińczyk poszedł na łatwiznę - płaska charakterystyka jest, ale dopiero po ustawieniu potencjometrów korekcji na 1/4 obrotu powyżej skrajnej lewej pozycji pokrętła (czerwona linia). Niestety, ale do tego typu układów należy pamiętać o doborze potencjometrów o odpowiedniej charakterystyce; liniowa jak widać nie sprawdza się najlepiej.
Dla potencjometrów ustawionych na 1/2 obrotu uzyskujemy już wyraźne podbicie skrajnych częstotliwości (linia zielona). Przy skrajnych położeniach potencjometrów dopiero uzyskujemy prawidłowy wykres działania (linie czarne).
Być może jest to "chłyt makinkowy" - wszak ustawienie pokręteł na 1/2 obrotu sugeruje płaską charakterystykę, a ponieważ skrajne częstotliwości są faktycznie podbite (i to sporo) użytkownik ma wrażenie "ŁOŁ" - czyli wrażenie potęgi brzmienia...
Niestety jest to dość popularne działanie we wszelkiego rodzaju "samograjach", gdzie płaska charakterystyka przenoszenia uwypukla mierną jakość głośników, a raczej "wyrobów głośnikopodobnych": - które co prawda są wykonane jak "prawdziwe" głośniki (cewka z membraną i resorem zawieszona w koszu i magnes ), ale raczej złożone z przypadkowych podzespołów na zasadzie "ma grać i nic więcej".
Miałem okazję przekonać się, jak taki "głośnik" o dumnej mocy 5W# wydrukowanej na magnesie brzmi po podłączeniu "na krótko" do wyjścia wzmacniacza, i stąd ten komentarz.
Wracając - pora na podsumowanie. Za kilkanaście złotych możemy mieć namiastkę dobrego układu barwy, do którego należy dorobić (lub zapewnić w modułach współpracujących) stopień wejściowy i wyjściowy. Działanie jako takie... działa. A że zero korekcji nie wypada na połowie obrotu potencjometrów... no cóż. Albo musimy wymienić potencjometry (co przestaje być opłacalne) albo... albo pamiętać o tym że płaska charakterystyka jest gdzie indziej niż w każdym innym wzmacniaczu. Jak pisałem wcześniej; ma to też swego rodzaju zaletę - można się pochwalić kolegom z podwórka jakiż to dobrzy sprzęt zmajstrowaliśmy - skoro nawet "bez podbicia korekcją" gra tak dobrze...
Czemu "bierny"? Odpowiedź jest prosta: Bierny, czyli nie posiadający żadnych układów wzmacniających - czy to na tranzystorach czy na wzmacniaczu operacyjnym.
Czy to dobrze? Z punktu widzenia "młodego zdolnego" niekoniecznie. Z szerszego punktu widzenia - bardzo dobrze. Czemu? Bo taki układ nie dość, że nie wzmacnia sygnału, to jeszcze go tłumi, musimy zadbać o dołożenie na wejściu i wyjściu dodatkowych stopni; na wejściu wtórnika emiterowego (lub inaczej "bufora"), a na wyjściu wzmacniacza z wyjściem niskorezystancyjnym - czyli takim, które zapewni stały sygnał niezależnie (w każdym razie w szerokim zakresie) od obciążenia np. wzmacniaczem mocy.
Co do ww. układów można znaleźć wiele bardziej lub mniej prostych w sieci, np. pod hasłem "wtórnik emiterowy", od siebie polecam wybranie układu na wzmacniaczu operacyjnym - dla "młodego" układ taki jest zdecydowanie wygodniejszy - prostszy w aplikacji, a przy tym zapewniający bardzo dobrą jakość dźwięku - oczywiście pod warunkiem niepopełnienia błędu w aplikacji.
Nasz układ należy do "klasyki" układów korekcji barwy - stosowany jest praktycznie w bardzo zbliżonej postaci już we wczesnych wzmacniaczach lampowych, a dziś można podobne układy znaleźć nawet w sprzęcie audio z najwyższej półki. Tak więc mimo prostoty, ma potencjał; ale jak duży będzie to potencjał, zależy już od nas - a konkretnie od wyboru układów dodatkowych. Od nich bowiem zależeć będzie stabilność regulacji (brak zależności poziomu regulacji od sygnału wejściowego) oraz stabilność poziomu niezależnie od parametrów wejściowych kolejnego stopnia np. wzmacniacza mocy.
Schemat w uproszczeniu i teoretyczne (dla idealnie dobranych elementów) charakterystyki częstotliwościowe powinny wyglądać mniej więcej tak:

W praktyce (co widać potem będzie) do ideału trochę brakuje, jednak samo działanie, w zamierzeniu przynajmniej, jest poprawne.
Przyjrzyjmy się bliżej. Moduł przychodzi do nas w torebce antystatycznej:
Niejako "saute", czyli bez żadnych dodatków typu przewody sygnałowe. Te musimy "zorganizować" we własnym zakresie.
Mamy za to gałeczki. Fakt - nie są one nadzwyczajnej urody, ale do testów wystarczą.

Płytka jest co prawda dwustronna, ale tylko dlatego, żeby można było zrobić ją jak najmniejszą - część połączeń jest na jednej stronie, pozostałe wraz z elementami na drugiej.
[Na marginesie - dość dziwny sposób tłumaczenia/opisu oznaczeń - na początku myślałem, że to ORCHID od nazwy kwiatu, potem znalazłem lupę i okazało się, ze jest jednak inaczej.

Po założeniu gałek wygląda dość dziwnie; tak jakby za duże buciki założyć krasnoludkowi. Ma to jednak zaletę - więcej miejsca na inne części w obudowie.

Tyle jeśli chodzi o wygląd.
Dla ścisłości za producentem załączę jeszcze zwymiarowany rysunek modułu:

Czas na pomiary - jak pisałem wcześniej - moduł dostarczony został bez żadnych przewodów (ale za to z poprawnie wlutowanymi gniazdami

Po chwili miałem już wstępny obraz działania modułu:

I wychodzi na to, że tym razem Chińczyk poszedł na łatwiznę - płaska charakterystyka jest, ale dopiero po ustawieniu potencjometrów korekcji na 1/4 obrotu powyżej skrajnej lewej pozycji pokrętła (czerwona linia). Niestety, ale do tego typu układów należy pamiętać o doborze potencjometrów o odpowiedniej charakterystyce; liniowa jak widać nie sprawdza się najlepiej.
Dla potencjometrów ustawionych na 1/2 obrotu uzyskujemy już wyraźne podbicie skrajnych częstotliwości (linia zielona). Przy skrajnych położeniach potencjometrów dopiero uzyskujemy prawidłowy wykres działania (linie czarne).
Być może jest to "chłyt makinkowy" - wszak ustawienie pokręteł na 1/2 obrotu sugeruje płaską charakterystykę, a ponieważ skrajne częstotliwości są faktycznie podbite (i to sporo) użytkownik ma wrażenie "ŁOŁ" - czyli wrażenie potęgi brzmienia...

Miałem okazję przekonać się, jak taki "głośnik" o dumnej mocy 5W# wydrukowanej na magnesie brzmi po podłączeniu "na krótko" do wyjścia wzmacniacza, i stąd ten komentarz.
Wracając - pora na podsumowanie. Za kilkanaście złotych możemy mieć namiastkę dobrego układu barwy, do którego należy dorobić (lub zapewnić w modułach współpracujących) stopień wejściowy i wyjściowy. Działanie jako takie... działa. A że zero korekcji nie wypada na połowie obrotu potencjometrów... no cóż. Albo musimy wymienić potencjometry (co przestaje być opłacalne) albo... albo pamiętać o tym że płaska charakterystyka jest gdzie indziej niż w każdym innym wzmacniaczu. Jak pisałem wcześniej; ma to też swego rodzaju zaletę - można się pochwalić kolegom z podwórka jakiż to dobrzy sprzęt zmajstrowaliśmy - skoro nawet "bez podbicia korekcją" gra tak dobrze...

Cool? Ranking DIY